Rozdział 25

12.5K 660 22
                                    

Podróż na obrzeża zajęła im prawie dwie godziny. Erin miała bardzo dobrą kondycję, często jeździła na długie wycieczki. Nate dotrzymywał jej tempa chyba tylko ze względu na dumę, która nie pozwalała mu jechać wolniej. Nie mniej jednak dziewczyna była z niego dumna. Zatrzymała się tuż przy bramie wielkiego cmentarza, przypięła oba rowery do słupa i podeszła do bramy.

- No na co czekasz? Chodź – powiedziała cicho lecz stanowczo. Nate wyglądał jakby nie miał pojęcia co się dzieje i po co go tam przyprowadziła. Stał z założonymi rękoma i patrzył na nią z miną, która nie wróżyła nic dobrego.

- W czym masz problem?

- Nie mam potrzeby tam iść – odpowiedział twardo.

- Może ty nie masz ale ja mam więc, chociaż raz zrób to, o co cię proszę.

Bardzo niechętnie chłopak podążył za nią. Nie była pewna czy trafi, mama co prawda podała jej numer alejki i wytłumaczyła jak dojść, mimo wszystko bała się żeby czegoś nie pomylić. Znalazła odpowiedni numer i skręciła w boczną dróżkę, minęła stary dąb i odnalazła właściwy nagrobek. Alishia i Gregory Woods. Miejsce było zaciszne, jeśli można je w ten sposób określić wręcz przytulne, otoczone żywopłotem, z mnóstwem żywych kwiatów. Erin usiadła na ławeczce naprzeciw. Spojrzeniem pokazała Nate’owi by zrobił to samo. Otworzyła plecak i wyciągnęła ramkę, którą postawiła przodem do zdjęć na nagrobkach.

- Dzień dobry, jestem Erin – zaczęła mówić – wczoraj ja i Nate byliśmy razem na balu. Dobrze się bawiliśmy i było naprawdę miło. Nate skończył właśnie szkołę średnią. Jutro odbierzemy nasze świadectwa i będziemy mogli złożyć podania na studia… - przerwała na moment.

- Nathaniel bardzo za wami tęskni i bardzo przeżywa to co się stało…- mówiła nadal – pewnie to wiecie ale na wszelki wypadem wam powiem, wyzdrowiał i ma się dobrze, może chodzić, biegać i jeździć na rowerze… i nigdy już nie wsiadł na motor. Mam nadzieję, że ktoś wam o tym powiedział i nie martwicie się już o niego… - znów przerwała.

- Nate obwinia się o waszą śmierć, czuje się odpowiedzialny… ale przecież to nie on siedział za kółkiem tamtego samochodu, który zajechał wam drogę, prawda? Jest mu bardzo ciężko ale ma cudowną babcię, która bardzo go kocha… i ma mnie… obiecuję wam, że będę przy nim tak długo jak będzie tego chciał…

Nate słuchał w milczeniu. Pewnie uważał to za głupie lub śmieszne. Ją takie sceny w filmach też zawsze bawiły ale po śmierci jej kuzyna, ciotka godzinami przesiadywała na cmentarzu a pytana o to co robi i czy może nie trzeba jej pomóc, odpowiadała, że rozmawia ze swoim synem… i że to pomaga…

- Przyniosłam pokazać wam zdjęcie, które wczoraj zrobiła moja mama tuż przed naszym wyjściem na bal. Dziś rano powiedziała, że bardzo żałuje, że nie mogliście tego zobaczyć. Dlatego je tu dziś przyniosłam. Ona też bardzo za wami tęskni.

Posiedzieli tak jeszcze chwilę w milczeniu. Erin wstała, schowała ramkę do plecaka i powiedziała, że poczeka przy rowerach.

- Porozmawiaj z nimi. To pomaga – powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia. Czekała na niego kilkanaście minut. Podszedł do roweru nawet na nią nie patrząc i zaczął jechać w stronę jej domu. Nie wiedziała czy był zły. Jechała za nim w milczeniu i dochodziła do wniosku, że to chyba jednak nie był najlepszy pomysł. Gdy dojechali na miejsce, Erin odstawiła rowery do garażu. Obawiała się, że jak wyjdzie, jego już nie będzie. Odetchnęła z ulgą. Samochód stał tam gdzie go zostawił a on siedział na schodkach przed jej domem.

- Pamiętasz jak pojechaliśmy do hotelu gdzie był Darren i Jesica? – powiedział oschle – poprosiłaś żebym następnym razem pytał cię czy masz na to ochotę. Jeśli wpadniesz jeszcze kiedyś na równie irracjonalny pomysł, najpierw mnie zapytaj… - przerwał na moment – mimo wszystko… dziękuję.

Erin czuła jak wielki kamień spada z jej serca. Może i był na nią zły, ale w jakimś stopniu docenił to co zrobiła. Wyciągnęła zdjęcia z plecaka i wręczyła chłopakowi.

- To dla ciebie – powiedziała nieśmiało.

Popatrzył na fotografię i uśmiechnął się. Podszedł do niej, pocałował ją w czoło i powiedział:

- Do zobaczenia jutro o 8:30.

Wsiadł do samochodu i odjechał. Ta chwila bliskości i… ten czuły gest sprawiły, że w jej brzuchu zatańczyło całe stado motylków. Poszła do swojego pokoju, z przyklejonym do twarzy, durnowatym uśmiechem.

Następnego dnia rano wstała skoro świt, założyła seksowną aczkolwiek elegancką spódnicę z szelkami, do tego biała bluzeczka z kołnierzykiem ale i dekoltem. Wyglądała nieźle ale nie gorszyła swoim strojem. Zakrywał ile trzeba a odkrywał jedynie tyle ile trzeba było by pobudzić wyobraźnię. Wysokie buty były zwieńczeniem całości. Włosy rozpuściła i wymodelowała. Zrobiła makijaż, lżejszy niż na bal ale mocniejszy niż zazwyczaj. Nie chciała zostać zapamiętana przez koleżanki i kolegów jako kujon bez wyrazu.

Nate przyjechał punktualnie. Szybko dojechali do szkoły i zajęli swoje miejsca. Uczniowie siedzieli pogrupowani wg klas, dlatego nie mogli usiąść obok siebie. Dyrektorka rozpoczęła oficjalne zakończenie roku. Pochwaliła wszystkich za doskonałe wyniki tegorocznego egzaminu, podziękowała za dobre sprawowanie podczas balu i życzyła im samych sukcesów na studiach i w dalszym życiu.

W drugiej części miało nastąpić wręczenie dyplomów najlepszym uczniom.

- Szanowni Państwo! A teraz zapraszam do siebie uczniów, którzy nie tylko osiągnęli najlepsze wyniki na egzaminie ale byli również wzorem dla innych, przez wszystkie lata nauki. Dyrektorka zaczęła wymieniać nazwiska a uczniowie wchodzili na podium i ustawiali się przodem do publiczności.

Elizabeth Brown

Dominica Koll

Martha Nightley

Megan Reed

Barbara Thomson

Erin White

Patrick Aaron

David Evans

Michael Harris

Allan Marks

Benjamin Stone

Nathaniel Woods…

Erin doskonale widziała, co stało się w momencie gdy Dyrektorka wyczytała jego nazwisko. Wszyscy zaczęli patrzeć po sobie, szeptać. Mogła się tylko domyślać co mówili. Nie mniej jednak Nate nie uchodził ani za wzór ani za dobrego ucznia. Nikt nigdy nie słyszał o nim niczego dobrego. Opuszczał zajęcia, chodził własnymi ścieżkami… Nawet jej nigdy nie przyszło to do głowy, chociaż go znała. Nie raz zaskakiwał ją swoją wiedzą i doskonałą pamięcią, mimo to nawet przez chwilę nie sądziła, że nauka ma dla niego jakiekolwiek znaczenie, a skoro tak, automatycznie uznała, że jest słabym uczniem. Zaszufladkowała go tak jak wszyscy… Było jej cholernie głupio. Wychyliła się lekko i posłała mu szeroki uśmiech. Spojrzał na nią i również się uśmiechnął. Widać było, że po raz kolejny ma gdzieś opinię innych. Erin zrozumiała, że ten chłopak wcale nie robił nic pod publikę. Owszem, robił to na co miał ochotę i to co JEMU pasowało ale robił to dla siebie. Nie dla innych. Wydało jej się to niezmiernie seksowne…

Pani Dyrektor, wręczyła każdemu z osobna świadectwo ukończenia szkoły wraz z dyplomem, uścisnęła dłoń i jeszcze raz podziękowała dodając, że ma nadzieję, że będą godnie reprezentować jej szkołę na zewnątrz. Po zakończeniu części oficjalniej pozostali uczniowie poszli odebrać świadectwa do swoich klas. Oni byli już wolni.

- Woods, nie sądziłam że jesteś kujonem – powiedziała zaczepnie. Nate popatrzył na nią, zmierzył wzrokiem z góry na dół, uśmiechnął się i powiedział:

- White, zapewniam cię, że ty teraz też nie wyglądasz na kujona…

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz