Rozdział 41

6.6K 488 30
                                    

- Erin, o czym Ty kurwa mówisz? - chłopak wyglądał jednocześnie na wkurzonego i zdziwionego.

- O tym samym co Ty - odpowiedziała próbując ukryć żal i rozczarowanie nim i całą tą sytuacją.

- Według Ciebie to wszystko ma aż takie znaczenie?

- Skoro według Ciebie nasz związek nie miał żadnego znaczenia, to ja nic na to nie poradzę...

- Nasz związek...? - Nate nawet nie próbował powstrzymać śmiechu. Erin miała już tego serdecznie dość. Poczuła się zdradzona i zraniona jak nigdy wcześniej. Skoro dla Nathaniela to nawet nie był związek to co to było? Potraktował ją jak przedmiot, rozkochał a teraz porzuca śmiejąc się jej prosto w twarz. To był cios poniżej pasa. Dziewczyna nie dała rady powstrzymać cisnących się do oczu łez. Jeszcze nigdy nikt jej nie poniżył w tak okrutny sposób. Zamachnęła się, chcąc uderzyć go twarz ale był szybszy i złapał ją za nadgarstek. Przestał się śmiać i spojrzał jej głęboko w oczy. Nie chciała na niego patrzeć. To dosłownie wypalało dziurę w jej już i tak poszarpanym sercu. Jego oczy, które tak bardzo kochała. Jak mógł wyrządzić jej taką krzywdę.

- Przepraszam - wyszeptał.

- Puść mnie i nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj - wysyczała dziewczyna.

- Erin, nie rozumiesz...

- Rozumiem aż nazbyt doskonale - przerwała mu.

- Posłuchaj...

- Nie! Zostaw mnie w spokoju draniu!

Chciała się wyrwać ale chłopak był od niej silniejszy. Objął ją w pasie i mocno przycisnął plecami do swojej klatki piersiowej.

- My przez cały czas rozmawiamy o czymś zupełnie innym, Erin... - powiedział spokojnie. - Rozumiesz? Rozmawiamy o czymś innym. Puszczę Cię teraz ale usiądź i zacznijmy tą rozmowę od początku, dobrze?

W pierwszej chwili Erin nie mogła pojąć znaczenia tych słów. Nie mogła zrozumieć co to właściwie oznacza, ale po chwili namysłu odpowiedziała:

- Dobrze.

Chłopak rozluźnił uścisk i gdy poczuł, że nie zamierza uciekać, puścił ją. Erin otarła wziąż napływające do oczu łzy i usiadła na trawie.

Nate spojrzał na nią z nieprzeniknionym wyrazem twarzy ale w jego oczach krył się smutek i coś jakby troska.

- Erin, ja nie mówiłem o nas... - zaczął. - Ja przez cały czas mówiłem o Anie.

Dziewczyna zaczęła analizować na spokojnie całą ich rozmowę. Przypominała sobie wszystko, słowo po słowie. Trudno jej było uwierzyć aby mogła aż tak bardzo nie pojąć znaczenia jego słów i tak się pomylić. W uszach cały czas dźwięczały jej słowa: "zmieniłem się... już sam nie wiem czego chcę...". To było jasne, że targały nim jakieś wątpliwości. Nie był pewny czy chce jej, czy Any. To było tak oczywiste i niepodwarzalne, że aż śmieszne.

- Dalej chcesz grać w tą chorą grę Nate? - zapytała czując jak powoli zaczyna opadać z sił. - Czym zasłużyłam sobie na to, żebyś tak się mną bawił?

- Erin. Ja się Tobą nie bawię. Próbuję Ci to właśnie wytłumaczyć - powiedział łagodnie.

- Sam powiedziałeś, że się zmieniłeś, że nie wiesz czego chcesz, a teraz co? Nagle będziesz mi wmawiał, że chcesz mnie? Miej chociaż za grosz godności Nate. Może i byłam naiwna, że Ci zaufałam ale więcej nie popełnię tego błędu.

- Erin, zacznijmy od początku...

- Skończ już z tym początkiem! - przerwała mu.

- Jedyną moją winą bylo to, że od razu nie powiedziałem Ci o Anie.

- Ja naprawdę nie chce tego słuchać...

- Erin! Czy możesz mi dać skończyć jedno zdanie? - wysyczał. - Posłuchaj co mam Ci do powiedzenia! Potem zrobisz co zechcesz. Jeśli będziesz chciała odejść, nie będę Cię zatrzymywał ale teraz zamknij się w końcu i przestań mi przerywać! - powiedział władczym, wręcz rozkazującym tonem, który od razu sprowadził ją na ziemię.

- Słucham zatem - powiedziała niechętnie.

- Więc zacznę jeszcze raz. Jedynym moim błędem było to, że od razu nie powiedziałem Ci o Anie. Przyjechała do mnie kilka dni temu. Otworzyłem drzwi bo byłem przekonany, że przyjechałaś wcześniej. Zaczeła mówić o tym, że nie wiedziała o wszystkim co się stało, że nikt jej o niczym nie powiedział. Ja przestałem dzwonić, nie odpisywałem na wiadomości więc w końcu wróciła do swojego byłego. Nie chciało mi się tego słuchać i poprosiłem żeby sobie poszła ale niestety Ana, to Ana... - przerwał na chwilę. Zapytała czy może wejść i chwilę ze mną porozmawiać. Obiecała, że jeśli ją wysłucham, na zawsze zniknie z mojego życia. Miałem nadzieję, że powie co ma do powiedzenia i odejdzie. Opowiedziała więc o tym, że jej chłopak co jakiś czas wywijał ten sam numer i co chwilę rozstawali się, by zaraz do siebie wrócić. Kilka dni wcześniej dowiedziała się, że jest w ciąży. Powiedziała mu o tym, na co on odparł, że nie pisał się na żadne dzieci i to nie jest jego problem tylko jej - Nate spoważniał.

Erin zastanawiała się natomiast ile prawdy było w tej całej historii. Nie umiała ocenić czy to Nathaniel wymyślił to wszystko na poczekaniu, czy może Ana chciała w ten sposób zagrać jakoś na jego uczuciach.

- W pierwszej chwili chciałem jej powiedzieć, że to również nie jest mój problem ale pomyślałem o Tobie i o tym czego nauczyłaś mnie przez cały ten czas. Wiem, że brzmi to niedorzecznie ale nauczyłaś mnie jak być lepszym czlowiekiem. Nauczyłaś mnie, że ludziom należy pomagać a nie się od nich odwracać. Także mimo iż na początku bardzo chciałem się na niej odegrać, to gdy usłyszałem, że odwrócili się od niej również rodzice, przez moment chciałem jej pomóc.

Erin zrobiło się żał Any. Spróbowała postawić się na jej miejscu i wyobrazić sobie, że taka sytuacja spotyka ją. Nawet gdyby Nate zostawił ją w takim momencie, to napewno jej rodzice pomogliby jej przez to przejść.

- Przykro mi z jej powodu Nate ale nie ufam jej.

- I masz rację. Zapytała czy może się u mnie zatrzymać przez jakiś czas. Nie zgodziłem się bo doszedłem do wniosku, że na to jednak byś się nie zgodziła. Zaproponowałem, że pożyczę jej parę groszy dopóki czegoś nie wymyśli. Wtedy zmieniła front i zaczęła mówić jak bardzo za mną tęskniła i, że żałuje ze pozwoliła mi odejść. Wywiązała się między nami sprzeczka i koniec końców wyrzuciłem ją za drzwi...

- Więc co miałeś na myśli, mówiąc że już sam nie wiesz czego chcesz?

- Własnie to Erin. Z jednej strony chciałem jej jeszcze bardziej dopiec a z drugiej strony nie chciałem być taki jak ona, dlatego chciałem jej pomóc.

Erin zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. Brzmiało to rozsądnie. Nie mniej jednak w dalszym ciągu nie mogła się pogodzić z tym, że Nate spotykał się z Aną za jej plecami. Chłopak jakby czytając jej w myślach, powiedział:

- Widziałem się z nią tylko raz. Nie powiedziałem Ci o tym, bo wydało mi się to totalnie nieistotne. Zrozumiałem, że Ty uważasz inaczej gdy zobaczyłaś, że do mnie dzwoni. Chciałem za Tobą pojechać ale zanim dobiegłem do samochodu, zniknęłaś mi z pola widzenia. Ta kretynka przez cały czas dzwoniła więc w końcu odebrałem i powiedziałem, że musi radzić sobie sama bo ja mam Ciebie i muszę zająć się Tobą, na co ona stwierdziła, że chyba nastały kłopoty w raju po tym jak nas widziałaś. Wszystko nagle zaczęło mi się układać. Twoja złość na mnie, brak czasu, unikanie mnie...

- I na koniec ta rozmowa... Byłam pewna, że nic dla Ciebie nie znaczyłam...

- Nie wiem jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć... Ja naprawdę nie wyobrażam już sobie życia bez Ciebie...

Spojrzała w jego oczy pełne obaw, bo teraz to był moment kiedy to ona miała podjąć decyzję i tak jak ustalili kilka minut wcześniej, zdecydować czy chce odejść. Udzieliła jedynej możliwej odpowiedzi:

- Ja również nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie Nate...

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz