Rozdział 24

12.6K 569 85
                                    

Nate nie przyjechał. Czekała na niego cały dzień. Chciała dać mu czas na przemyślenie wszystkiego i poukładanie sobie tego na spokojnie, dlatego nie dzwoniła i nie pisała. Ona też musiała to wszystko przetrawić. Liczyła, że prędzej czy później chłopak się odezwie, porozmawiają, spotkają się i wszystko w końcu samo się ułoży. Czuła się bardzo samotna. Nie miała nikogo z kim mogłaby porozmawiać, na Liv zawiodła się całkowicie. Cieszyła się tylko, że nie zdążyła powiedzieć jej prawdy o sobie i Nathanielu. Po tym wszystkim była pewna, że jej „przyjaciółka” nigdy by tego nie zrozumiała.

Darrena nie chciała widzieć na oczy i naprawdę nie miało nic do rzeczy czy będzie z Nate’em czy nie. Po prostu Darren to nie było to . Teraz była już tego pewna. Bez względu jak potoczą się jej dalsze losy, potoczą się bez Darrena.

W poniedziałek odbywało się oficjalne zakończenie roku, wraz z wręczeniem dyplomów i świadectw. Erin bardzo liczyła na to, że spotka tam Nathaniela. Uczniowie siedzieli pogrupowani wg klas, więc nikogo nie dziwiło, że nie są obok siebie. Dyrektorka rozpoczęła przemowę, pochwaliła wszystkich za doskonałe wyniki tegorocznego egzaminu, podziękowała za dobre sprawowania podczas balu i życzyła im samych sukcesów na studiach i w dalszym życiu.

W drugiej części miało nastąpić wręczenie dyplomów najlepszym uczniom.

- Szanowni Państwo! A teraz zapraszam do siebie uczniów, którzy nie tylko osiągnęli najlepsze wyniki na egzaminie ale byli również wzorem dla innych, przez wszystkie lata nauki. Dyrektorka zaczęła wymieniać nazwiska a uczniowie wchodzili na podium i ustawiali się przodem do publiczności.

Elizabeth Brown

Dominica Koll

Martha Nightley

Megan Reed

Barbara Thomson

Erin White

Patrick Aaron

David Evans

Michael Harris

Allan Marks

Benjamin Stone

Nathaniel Woods…

Erin doskonale widziała, co stało się w momencie gdy Dyrektorka wyczytała jego nazwisko. Wszyscy zaczęli patrzeć po sobie, szeptać. Mogła się tylko domyślać co mówili. Nie mniej jednak Nate nie uchodził ani za wzór ani za dobrego ucznia. Nikt nigdy nie słyszał o nim niczego dobrego. Opuszczał zajęcia, chodził własnymi ścieżkami… Nawet jej nigdy nie przyszło to do głowy, chociaż go znała. Nie raz zaskakiwał ją swoją wiedzą i doskonałą pamięcią, mimo to nawet przez chwilę nie sądziła, że nauka ma dla niego jakiekolwiek znaczenie, a skoro tak automatycznie uznała, że jest słabym uczniem. Zaszufladkowała go tak jak wszyscy…

Pozostali uczniowie poszli odebrać świadectwa do swoich klas. Oni byli już wolni. Erin po woli podeszła do Nate’a i wzięła go za rękę.

- Nie przyjechałeś…

- Nie mogłem…

- Nate, porozmawiamy? – zapytała niemal błagalnie. Chłopak mocniej ścisnął jej rękę, głęboko odetchnął.

- Erin, nie jestem na to gotowy. Nie jestem gotowy na ciebie.

- Ja niczego od ciebie nie oczekuję. Po prostu bądźmy razem i pozwólmy by wszystko szło własnym torem, dobrze? – zapytała.

- Przykro mi Erin, nie mogę ci niczego zaoferować. Zasługujesz na kogoś kto będzie cię uszczęśliwiał. Ja tego nie potrafię… Może kiedyś się jeszcze spotkamy. Jutro wyjeżdżam, Erin. Przepraszam… - mówił szczerze. Dla niego również nie było to łatwe, słyszała to i widziała. Czuła, że mu na niej zależy i to go przeraża. Nie mogła na niego naciskać. Powiedziała i zrobiła wszystko a teraz on podejmował jedną z trudniejszych decyzji w życiu. Erin zaczęła płakać. Nie zależało jej już na tym, by ukrywać emocje. To było pożegnanie, bardzo trudne i bardzo bolesne pożegnanie. Spojrzała mu prosto w oczy. Widziała w nich ból.

- Przytul mnie Nate… ostatni raz…

Zrobił to bez wahania, przygarnął ją mocno do siebie i długo nie wypuszczał.

- Chodź Skarbie, odwiozę cię do domu. Nie zostawię cię tutaj w takim stanie…

Poszli do samochodu. W milczeniu dojechali pod jej dom. Spojrzeli na siebie ostatni raz…

- Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz… - powiedział Nate. To były jego ostatnie słowa. Erin nie miała siły powiedzieć niczego. Brakowało jej powietrza, czuła że kręci jej się w głowie. Wysiadła i pobiegła do domu. Rodzice na szczęście byli w pracy. Zostawiła świadectwo w kuchni na stole i poszła do swojego pokoju. Spojrzała przez okno. Nate trzymał twarz w dłoniach opartych na kierownicy. Tak bardzo chciała zejść na dół i przytulić go do siebie. Zatrzymać i już nigdy nie wypuszczać. Niestety niczego mu w ten sposób nie ułatwi. Po chwili odjechał. Patrzyła za nim, dopóki nie zniknął za rogiem. Oparta się o ścianę i już bez żadnego zahamowania rozpłakała. Miała ochotę krzyczeć… wrzeszczeć… To wszystko było takie niesprawiedliwe… Zsunęła się po ścianie i ramionami objęła kolana. Płakała tak długo póki nie zasnęła…

Kilka lat później…

Erin była na czwartym roku studiów gdy poznała Marka. Tak jak ona studiował chirurgię na Akademii Medycznej. Ona wybrała ortopedię, on neurochirurgię. Był ambitny, czuły, zdolny i cholernie przystojny. Pobrali się gdy Erin była na piątym roku a Mark rozpoczął staż w szpitalu. Dwa lata później urodziła się mała Niki. Byli naprawdę szczęśliwi i bardzo się kochali.

Erin nigdy nie zapomniała o Nathanielu, Mark również znał ich historię. Lubił tego chłopaka, to jemu zawdzięczał, to jaka była Erin, a była pewną siebie, ceniącą życie kobietą, która wprost mówiła czego oczekuje i co czuje. Nie musiał się przy niej niczego domyślać, co bardzo ułatwiało im życie.

Była mu wdzięczna. To było najlepsze określenie tego co do niego czuła. Wiele ją nauczył i wiele jej uzmysłowił. Gdyby nie spotkała go na swojej drodze, nie byłabym tym kim była teraz i nie byłaby szczęśliwa.  

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz