Rozdział 29

11.5K 645 38
                                    

Erin spała, podłączona do aparatury. Doznała poważnego urazu wewnętrznego. Na szczęście sytuację udało się opanować. Ponadto była dość mocno poobijana i miała złamaną nogę. Najgorsze jednak było już za nią. Jej życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Nate czuwał przy jej łóżku od kilku godzin. Rodzice Erin przyjechali by zostać przy niej na noc a jemu kazali jechać do domu porządnie się wyspać.

- Przyjedź jutro rano, wtedy nas zmienisz – powiedział tata dziewczyny.

- Zadzwonicie gdyby się obudziła? – zapytał

- Oczywiście – odpowiedziała kobieta czule go przytuliła.

Pojechał do domu. Nie miał siły szykować kolacji. Zjadł jabłko i poszedł do łazienki. Wziął ciepły prysznic, który pozwolił mu się odrobinę zrelaksować i położył się do łóżka. Wiedział, że to będzie ciężka noc. Za każdym razem gdy zamykał oczy widział jak ten cholerny samochód uderza w Erin… Po kilku nieprzespanych godzinach zszedł do łazienki i wyciągnął z szafki tabletki nasenne. Połknął dwie i wrócił do góry. Po około godzinie spał jak dziecko.

Obudził się chwilę po ósmej. Zjadł śniadanie, wziął prysznic, ubrał się i pojechał do szpitala. Wszedł do Sali gdzie leżała Erin.

- Noc przespała spokojnie – powiedziała mama dziewczyny – zostaniesz z nią kilka godzin? Pojedziemy do domu, coś zjemy, odświeżymy się i wrócimy.

- Prześpijcie się. Oczywiście, że zostanę. Zadzwonię gdyby coś się działo albo gdyby się obudziła – powiedział chłopak. Mama Erin przytuliła go do siebie, jej tata uścisnął mu dłoń. Spojrzeli jeszcze śpiącą córkę i wyszli. Nathaniel usiadł przy jej łóżku. Bez makijażu i mimo, że cała poobijana nadal był śliczna. Miała w sobie jakąś taką świeżość i niewinność. Gdy na nią patrzył, taką słabą i bezbronną, budziły się w nim mocno tłumione przez ostatnie lata uczucia. Położył rękę na jej włosach i delikatnie pogładził ją po głowie. W tym samym momencie Erin otworzyła oczy i spojrzała na niego. Przez chwilę był zdezorientowana, rozejrzała się po Sali i szybko uświadomiła sobie gdzie jest.

- Że niby to przeżyłam? – spytała cicho.

- Pamiętasz co się stało? – Nate był wyraźnie zdziwiony.

- Jechałam rowerem, nagle zobaczyłam jak Darren wyjeżdża z bocznej uliczki i pędzi prosto na mnie. Nie zdążyłam skręcić ani zahamować. Walnął we mnie chyba z dość dużą siłą. Więcej nie pamiętam.

- To dobrze – chłopak powiedział pod nosem.

- Słucham? – dziewczyna lekko się zdenerwowała.

- Uwierz mi, wystarczy że ja to będę pamiętał do końca swojego życia…

- Widziałeś to?

- Tak, jechałem do ciebie właśnie. Byłem tuż za tobą. Widziałem WSZYSTKO dokładnie…

Spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła.

- Jechałeś do mnie? – zapytała nieśmiało.

Wszystko ją bolało. Była potłuczona, zmęczona i naszprycowana lekami. Nie miała siły na nic kompletnie. A tu jedno zdanie tego chłopaka sprawiło, że chciała wstać z tego łóżka i skakać. Uśmiechnęła się do niego słodko a przynajmniej chciała żeby tak to wyglądało. Tymczasem Nathaniel patrzył na nią albo z czułością albo z litością, nie potrafiła tego odgadnąć. Chociaż znała go na tyle, że bardziej skłaniała się ku drugiej opcji. Nie ważne. Był tu z nią. Był pierwszą osobą jaką zobaczyła po przebudzeniu i co najważniejsze był osobą, którą bardzo chciała zobaczyć.

- Tak – uśmiechnął się do niej. Nie powiedział nic więcej. Ona też już nie kontynuowała tematu. Zamiast tego zapytała co jej jest i kiedy będzie mogła wyjść do domu. O ile na pierwsze pytanie chłopak potrafił odpowiedzieć, o tyle co o drugiego nawet bał się zgadywać.

- Obiecałem twoim rodzicom, że zadzwonię jak się obudzisz – powiedział i wyciągnął telefon. Chwilę porozmawiał i się rozłączył. Dziewczyna cieszyła się, że jest z nim i mimo, że bardzo chciała zobaczyć rodziców, wcale nie chciała rozstawać się z Nathanielem a na pewno tak to będzie właśnie wyglądało.

- Twoi rodzice już jadą – powiedział – ja w takim razie pojadę na komendę złożyć zeznania.

- Okej, dzięki – powiedziała smutno. Chciała zapytać czy jeszcze ją odwiedzi ale nie miała odwagi. Uznała, że z innymi pytaniami poczeka na rodziców. Do Sali weszła pielęgniarka. Ucieszyła się, że Erin już się obudziła i poszła po lekarza, który przyszedł po chwili. Poprosił chłopaka żeby poczekał na korytarzu. Osłuchał Erin, zapytał jak się czuje i stwierdził, że miała bardzo dużo szczęścia. Lekarz wyszedł, do sali wszedł Nate razem z jej rodzicami. Podszedł do niej i ucałował ją w czoło.

- Wracaj do zdrowia – powiedział i podszedł pożegnać się z jej rodzicami. Jej mama go objęła, tata uścisnął dłoń i poklepał po plecach. Te zażyłości wydały jej się dość dziwne. Nate wyszedł.

- Oh Erin – westchnęła jej mama – tak bardzo się martwiliśmy o ciebie. Jak się czujesz?

- Czuję się jakby przejechał po mnie czołg – powiedziała próbując się lekko uśmiechnąć. Po wyjściu chłopaka stało się to bardzo trudne. Tata zaśmiał się nerwowo. Mama opowiedziała jej jakich doznała obrażeń.

- Nie wiem co by się stało gdyby nie Nathaniel, aż boję się myśleć – kobieta powiedziała ze ściśniętym gardłem.

- To znaczy? – Erin wyraźnie się ożywiła.

- To on po mnie zadzwonił i… reanimował cię do przyjazdu pogotowia.

- Reanimował? – zapytała zszokowana.

- Tak, przestałaś oddychać. Gdyby nie on… - głos jej mamy się załamał.

- Nie przeżyłabym… - dokończyła Erin. Zrobiło się cicho i każdy na chwilę pogrążył się we własnych myślach. Na szczęście tata dziewczyny, na którego zawsze można było liczyć w takich sytuacjach, rozluźnił atmosferę.

- A w międzyczasie rozkwasił nos Darrenowi – powiedział niemal z dumą.

- Co takiego? – Erin próbowała się zaśmiać ale ból był tak silny, że jej to uniemożliwił – tato, nie rozśmieszaj mnie! Bo tu umrę! – powiedziała z udawaną złością. Tata uniósł ręce w geście obrony i udał, że zamyka usta na zamek. Uśmiechnęła się do niego.

- Ciężko mi uwierzyć, że Darren zrobił coś takiego – powiedziała poważniejąc.

- To podobno był wypadek. Chcieli cię z Liv zatrzymać i porozmawiać. Darren nie zdążył zahamować więc Liv zaciągnęła hamulec ręczny.

- Nic tylko pogratulować – podsumowała Erin. Porozmawiała z rodzicami jeszcze jakiś czas aż poczuła, że robi się strasznie senna. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. Państwo White też byli zmęczeni po całonocnym czuwaniu, także pojechali do domu odpocząć. Lekarka poprosiła żeby personel zajął się Erin i dzwonił gdyby działo się cokolwiek niepokojącego.

Erin obudziła się w środku nocy. Śniło jej się wszystko po kolei, wypadek, reanimacja, nokaut Darrena… Była dumna z Nate’a, że zachował zimną krew i uratował jej życie i bardzo wdzięczna. Może nie znaczyła dla niego tyle co on dla niej ale fakt, że jechał wtedy do niej i zrobił wszystko co mógł aby jej pomóc, dawało jej cień nadziei, że nie jest dla niego tak zupełnie obojętna. Sięgnęła po telefon, który leżał na stoliku i wystukała smsa: „Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś, to bardzo wiele dla mnie znaczy”. Przeczytała go i szybko skasowała. Napisała jeszcze raz: „Przyjedź jutro”. Wysłała. Chciała mu podziękować osobiście… Wiadomość zwrotna przyszła kilka sekund później: „Nie miałem innego zamiaru”. Proste zdanie ale jednak sprawiło jej kłopot zrozumienie tego co miał na myśli. Jej ostatnią myślą, było że musi go poprosić aby pisał i mówił jaśniej…

To jeszcze nie koniec...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz