Zasnęła wtulona w jego ramiona. Nate uśmiechnął się pod nosem. Mimo wszystko było to miłe. Podobało mu się to, że tak na nią działał. Nie było się co oszukiwać, działał podobnie na wszystkie kobiety. Trudno było znaleźć taką, która nie chciałaby z nim być. Ale on nie był nimi zainteresowany. W większości były to bezwartościowe, łatwe laski, z którymi mógł się co najwyżej zabawić. Nie miał ochoty ich poznawać ani z nimi rozmawiać. Chodziło o czysto fizjologiczne zaspokojenie potrzeb. To wszystko…
Z Erin było inaczej. Nie chodziło o uczucia ani nic takiego. Przede wszystkim doceniał to, że była mądra, miała własne zdanie i można z nią było porozmawiać. Miała też nadzwyczajne poczucie humoru a raczej takowe wyzwalała w nim, znajdując się w niektórych stanach. Tak czy inaczej miała na niego pozytywny wpływ. Starała się go poznać, dotrzeć do niego a nie oceniać jak wszyscy w około. Oczywiście miało to dla niego duże znaczenie i bardzo to doceniał.
W czasie kiedy dziewczyna spała przygotował lekarstwa, herbatę i posiłek jaki powinna zjeść po przebudzeniu. Zaniósł wszystko na górę. Zdążył jeszcze przez kilka minut poczytać gazetę, która leżała na jej biurku. Erin otworzyła oczy i miło się do niego uśmiechnęła.
- Mogłabym tak zasypiać i budzić się codziennie – wyszeptała. Chłopak uśmiechnął się do niej i wstał żeby podać jej wcześniej przygotowany posiłek oraz lekarstwa. Podziękowała i szybko zjadła.
- Zdecydowanie wolę domowe jedzenie od szpitalnego – stwierdziła.
- Nie ma porównania. Jak się czujesz?
- Znacznie lepiej. A co się dzieje z Liv i Darrenem?
- Nie wiem za dużo. Na niekorzyść Darrena jest to, że był pod wpływem alkoholu. Liv zarzeka się, że to jej wina ale policja cały czas zastanawia się, czy po prostu go nie broni.
- To całkiem możliwe. Jak jej na kimś zależy, zrobi dla niego wszystko.
- Nawet pójdzie do więzienia?
- Nie znasz jej… Widzisz chodzi o to, że ona Darrenowi zupełnie się nie podoba. Może myśli, że jeśli poniesie karę za niego, on będzie z nią z wdzięczności…
- Żałosne – nie wytrzymał Nate.
- Tak jak i sama Liv. Nie dostrzegałam tego wcześniej. Myślałam, że ona jest inna.
- Ja też. Wydawała mi się pewna siebie i mądra ale to pewnie dlatego, że się z nią przyjaźniłaś.
- Nathaniel’u Woods, czy ty właśnie lekko na około powiedziałeś, że jestem mądra? – Erin zapytała z rozbawieniem. Nate również zaczął się śmiać, odchrząknął i odpowiedział:
- Możemy przyjąć, że tak.
- A wiadomo co im grozi? – zapytała Erin, wracając do tematu.
- Jeśli prokurator udowodni, że było to celowe działanie, to nawet do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Za nieumyślne spowodowanie wypadku dwa lata w zawieszeniu na trzy.
- Wiesz, może uznasz, że jestem głupia ale mam nadzieję, że zostaną potraktowani łagodnie. Nie mam do nich żalu.
- Nie jesteś głupia. Po prostu jesteś lepsza niż większość ludzi.
Erin uśmiechnęła się pod nosem. To był już drugi komplement w ciągu jednego dnia. Wolała jednak nie przeciągać struny i mu tego nie wytykać. Chwilę później poczuła, że robi się senna. Zaczynały działać leki, które podał jej Nate. Zdążyła go jeszcze poprosić żeby coś zjadł i zasnęła.
Reszta dnia minęła podobnie. Erin długo spała i budziła się na jedzenie prawie jak noworodek. Trochę jeszcze porozmawiali na temat Liv i Darrena. Gdy przyjechali jej rodzice, Nate ze wszystkimi się pożegnał i pojechał do domu. Dla zabicia czasu dziewczyna włączyła sobie serial i oglądała go z przerwami na spanie. Pierwszą noc w domu przespała bardzo spokojnie. Przestała gorączkować. Czuła jeszcze ból ale był już zdecydowanie bardziej znośny niż jeszcze dwa dni temu. Jej stan zdecydowanie się poprawiał. Jej mama nie miała żadnych wątpliwości, do tego co a właściwie kto był tego przyczyną. Erin też zdawała sobie z tego sprawę. Była w niej ogromna wola życia, chciała szybko wyzdrowieć i przekonać się co będzie dalej z nią i Nate’em.
Tego dnia niestety rodzice podzielili się opieką. Od rana do popołudnia czuwała nad nią mama, a po południu tata. Nate nie przyjechał ani się nie odezwał. Chciała do niego napisać lub zadzwonić ale nie chciała mu się narzucać. I tak dużo dla niej robił. Nie chciała być zbyt nachalna. Bała się, że może go tym wystraszyć. Z drugiej strony nie chciała żeby myślał, że nie jest jej potrzebny. Był… był jej potrzebny bardziej niż powietrze. Nie mogła sobie wyobrazić życia bez niego. Dlaczego to wszystko musiało być takie skomplikowane?
Po południu przyjechała do niej Liv. Jej tata nie chciał w ogóle wpuszczać dziewczyny do domu ale ta nalegała, że musi osobiście przeprosić Erin. Po kilkunastu minutach pozwolił jej wejść i razem z nią poszedł na górę. Stał z założonymi rękoma w drzwiach i bacznie obserwował każdy ruch Liv.
- Tatuś daj nam chwilę, gdyby coś było nie tak, zawołam cię – poprosiła dziewczyna. Mężczyzna chwilę się wahał, po czym powiedział tylko:
- Będę na dole – przymknął drzwi i zszedł do salonu.
Liv ze łzami w oczach patrzyła na przyjaciółkę.
- Bardzo cię przepraszam. Jest mi bardzo przykro, że to się stało. Nie chciałam tego… Chciałam cię tylko zatrzymać – dziewczyna mówiąc to płakała. Przyjście tutaj na pewno wiele ją kosztowało. Erin było jej nawet żal. Wierzyła, że dziewczyna nie zrobiła tego celowo. Na szczęście nie stało się nic bardzo poważnego.
- Też jest mi przykro, zwłaszcza, że spędzę w łóżku praktycznie całe wakacje – odpowiedziała chłodno.
- Przepraszam cię… mam nadzieję, że kiedyś będziesz umiała mi wybaczyć.
Erin spojrzała na Liv. Już dawno nie wydawała się jej tak szczera jak dziś. Kiedyś były niemal nierozłączne. Wiedziały o sobie wszystko. Były dla siebie jak siostry. Obie były jedynaczkami i znały się w zasadzie od 1 klasy szkoły podstawowej. Dlatego ciężko jej było sobie wyobrazić życie bez Liv.
- Wybaczyłam ci już dawno Liv. Nie wiem tylko czy kiedyś będę umiała o tym zapomnieć… i nie chodzi mi wcale o ten wypadek, tylko o to wszystko co zdarzyło się wcześniej – powiedziała szczerze.
- Za to też cię przepraszam. Nie wiem co mną kierowało. Nie chcę zwalać winy na Darrena. Mam swój rozum i powinnam… jestem taka głupia, że… aż mi żal samej siebie – Liv teraz płakała już jak dziecko. Erin zrobiło się przykro. Wiedziała, że poza nią Liv nie miała przyjaciół. Była sama jak palec. Rodzice dawali jej co chciała wynagradzając w ten sposób ciągły brak czasu.
- Mam złamaną nogę więc nie dam rady wstać żeby cię przytulić – powiedziała. Nie musiała powtarzać dwa razy. Liv była już przy niej i głośno płakała wtulona w jej ramiona. Erin głaskała ją po głowie pozwalając się wypłakać. Wiedziała, że dziewczyna bardzo tego potrzebuje. Gdy w końcu się uspokoiła, powiedziała:
- On cię naprawdę kocha Erin.
- Liv, proszę cię, daj już spokój. Nie chcę więcej słyszeć o Darrenie i jego miłości.
- Erin, ja mówię o Nathanielu.
Te słowa wyraźnie ją zainteresowały. Oczywiście Liv była bardzo daleka od prawdy, mimo to Erin nie mogła się powstrzymać i zapytała:
- Dlaczego tak sądzisz?
- Jakbyś widziała to wszystko co działo się po tym wypadku… Zadzwonił do twojej mamy, kazał zebrać najlepszych lekarzy i natychmiast przyjechać na miejsce. Walczył o twoje życie tak zawzięcie, że ratownicy, którzy przyjechali musieli go od ciebie odciągać siłą. Nigdy nie zapomnę tego bólu w jego oczach.
Mimo, że to wszystko było bardzo smutne w jakiś dziwny sposób koiło serce Erin. Tak bardzo chciała coś dla niego znaczyć. Tak bardzo chciała być dla niego ważna, że nawet takie słowa w sprawiały jej radość i dawały nadzieję.
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec...
Romansa„Wynajmę przystojnego chłopaka, który wzbudzi zazdrość w moim byłym. Szczegóły i rozliczenie do uzgodnienia na priv". Enter i post dodany. Co może wyniknąć ze znajomości nawiązanej w ten sposób? Do czego może posunąć się Erin, najlepsza uczennica w...