Rozdział 6.

889 37 9
                                    

MINNIE

Śniło mi się, że jadę z jakimś kolesiem z pudelkiem na głowie w jego samochodzie, a po chwili, jak zaczął się na mnie gapić, albo raczej na mojego sutka, którego później dotknął. Nie czekałam, a od razu zareagowałam i dostał ode mnie mocno w twarz.

Jak się potem okazało to wcale nie był sen. To był realne.

Obok mnie siedział Harry. Ten Harry, którego poznałam jakieś kilka minut temu, chyba, bo nie wiem ile czasu minęło od tego, jak zemdlałam, a już zaczyna mnie wkurzać, bo jebie od niego zajebistością. Rozumiecie? Wkurza mnie, bo jest zajebiście przystojny i seksowny. Nie ogarniecie mnie.

Ale ja sama siebie nie ogarniam, więc o czym my tu mówimy.

– Ała, kurwa! – jęknął, trzymając się policzka w którego tak mocno dostał, że nawet, jak zasłania widać czerwoną plamę. – Po co tak od razu drastycznie?

– Jeszcze się pytasz, zboczeńcu? – zapytałam, przewracając oczami, po czym usiadłam wygodniej na fotelu i poprawiłam swoje ubranie, bo gdyby ktoś inny z ulicy mnie zobaczył pomyślał by, że jestem prostytutką. Żałuje, że posłuchałam Peggy, która powiedziała, że w samolocie będzie strasznie gorąco i mam ubrać się, jak na plaże.

– Tak, bo to na prawdę zabolało. – baknął, a po jego minie było widać, że jest wkurzony.

Było się tak nie napalać, to byś nie dostał.

– Ojeju, taki duży facet, a plaskacz go zabolał. – powiedziałam, przykładając rękę do policzka, że niby się zdziwiłam. – Tak mi przykro. – dodałam sarkastycznie.

– Igrasz sobie, kotku. – mruknął, odkładając rękę na kierownice, na co otworzyłam szeroko usta.

To aż tak mocno mu przypierdoliłam?

– Nie mów do mnie kotku. – warknęłam.

– Jaka groźna. W łóżku też taka jesteś? – spytał tak bezpośrednio, że aż miałam mu ochotę ponownie przywalić. Tylko tym razem, jeszcze mocniej.

– A chcesz sprawdzić stan twojego lewego policzka? – powiedziałam poważnie, na co ten mrugnął parę razy.

– Nie. Wole sprawdzić co innego. – rzucił, ruszając w zboczony sposób brwiami. Nawet nie muszę pytać co woli sprawdzić. – Nie spytasz się? – zdziwił się, a ja westchnęłam.

– Jakoś mnie to specjalnie nie obchodzi. – mruknełam, zawiązując włosy w kucyka. Strasznie mnie dziś denerwowały, a to że było tak strasznie gorąco, wole je spiąć.

– Ale mnie tak. Więc muszę ci powiedzieć, że moje łóżko jest strasznie wytrzymałe. Nie zarwało się jeszcze pod kilkunastoma laskami.

On naprawdę jest niemożliwy, a jeszcze ma czelność patrzeć na moje uda, które wyjątkowo dzisiaj są odkryte o wiele za dużo. Jednak boje się, że zobaczy moje cięcia żyletką, po tym jak się załamałam i wpadłam w depresje przez śmierć Jack'a.

Właśnie.

Jack. Jego śmierć.

Miś. Mój ulubiony miś.

Gdzie on jest?

– Miś. – powiedziałam nagle, a w moich oczach pojawiły się łzy.

Nic na to nie poradzę, że on jest tak bardzo dla mnie ważny i kiedy on zniknie ja nie umiem poradzić sobie z emocjami. To tak, jakby dla mnie połowa mojego serca, bez niego nie umiem funkcjonować.

Harry spojrzał się na mnie niezrozumiale.

– Co? Jakiś miś? – zdezorientowany nie wiedział o co chodzi, patrząc to na jezdnie, to na mnie.

– Miś. Gdzie on jest? – spytałam i rozejrzałam się po samochodzie. Nawet wstawałam i spojrzałam się na tylne siedzenia, ale tam go nie było. Moje łzy leciały już po policzkach, jak wodospad.

– Minnie? – chłopak zatrzymał szybko samochód na jakimś poboczu i złapał mnie mocno za obydwa ramienia. Przez ten czas coś do mnie mówił, ale ja go nie słuchałam, jedynie co robiłam to płakałam.

Gdy to nie pomogło chłopak niespodziewanie przytulił mnie do siebie.

A ja się powoli uspokajałam.

***

Czy kto to w ogóle czyta? 

U mnie chyba zaraz będzie padać, bo momentami burza jest: /

All of love xx

(Not) summer love || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz