MINNIE
Było super i zajebiście. Leżałam sobie na leżaku w samym stroju kąpielowym i okularami przeciwsłonecznymi na nosie, posmarowana kremem do opalania się. Słoneczko przyjemnie mnie raziło, a lecącą z gdzieś muzyczka dodawała tylko tej pięknej aury.
Do póki jakiś kleszcz się do mnie nie przyczepił.
– Zamierzasz tak przez cały nasz pobyt tutaj przeleżeć na opalaniu się? – zapytał, siadając na leżaku, chyba, bo go nie widziałam, mając zamknięte oczy. Nie miałam jakiejś ochoty na niego patrzeć.
– Tak, a co? Nie można?
– Nie zabraniam ci tego, ale zobacz jak się świetnie bawimy w morzu. – próbował mnie jakoś zachęcić. – Chodź, przyłączysz się.
– Nie sądzę. – zmarszczyłam czoło, w końcu otwierając oczy. Spojrzałam na niego i zauważyłam go w samym kąpielówkach, kompletnie mokrego i gorącego. Tak, w tej chwili muszę przyznać, że jest w miarę gorący.
– A ja tak. – uśmiechnął się, wiodąc wzrokiem po moim ciele. O dziwo teraz to mi nie przeszkadzało. – Nie pozwolę ci tu siedzieć, podczas gdy woda jest ciepła.
– Właśnie jest ciepła. Wystarczy mi, że na słońcu jest ponad czterdzieści stopni. – broniłam się, po czym się podniosłam na leżaku, by napić się drinka. W końcu wakacje, nie?
– Ile ty w ogóle masz lat, że już drinki pijesz? – zapytał loczek, lokując się na leżaku obok mnie. O nie, zaczynają się męczarnie.
– Spokojnie, tato. Mam już osiemnaście lat. – odpowiedziałam mu, zawiązując włosy w koka. – Idę po kolejnego drinka. Zaraz wracam. – oznajmiłam brunetowi, wstając. Chłopak kiwnął głowa, nadal leżąc, na co odetchnęłam, bo będę miała chociaż cztery minuty spokoju.
Dobre i to.
Idąc do baru, które jest 400 metrów stąd, uśmiechałam się do każdego chłopaka, który się na mnie spojrzał. To co myślałam w samolocie, dawno przeminęło. Znaczy, nie chodzi o to, że od razu się prześpię z pierwszym lepszym facetem, tylko to, że gdy kogoś poznam, będę dalej z nim rozmawiać i może umowie się z nim na kolejne spotkanie. Ale to będzie jedynie przyjaźń. Związki jeszcze nie teraz, to za wcześnie. Musi minąć jeszcze chociaż z dwa lata.
– Hola preciosa!* – usłyszałam obok mnie, na co odwróciłam głowę. Jedynie co po hiszpańsku wiedziałam to "cześć" i "do widzenia". Jednak to zrozumiałam i szeroko się uśmiechnęłam.
– Hola. – szczerzyłam się, jakbym zobaczyła kawałek mięsa, ale, kurcze, tak właśnie jest. Przede mną stał facet, prawie dwa metry, opalony i umięśniony. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki, a na nosie okulary przeciwsłoneczne, które właśnie zdjął, uśmiechając się w ten przepiękny sposób.
Mam chyba kisiel w majątkach.
– Como estás hermosa? – podszedł do mnie, nadal mając na twarzy uśmiech.
– Przepraszam, ale nie umiem mówić po hiszpańsku. – mówiłam wolno i twardo, by zrozumiał i chyba na szczęście skapnął o co mi chodzi.
– Uff, całe szczęście bo wiem tylko to z hiszpańskiego. – zaśmiał się, co odwzajemniłam.
– Spoko, ja jedynie znam 'hola' i 'adiós'. – uśmiechnęłam się. – Właśnie szłam po drinka dla siebie. Idziesz ze mną? – spytałam trochę nie pewna siebie. Kiwnął głową i ruszyliśmy na przód do baru, depcząc po gorącym piasku.
– Jesteś tu sama? – zapytał w pewnej chwili.
– Nie, coś ty. Chyba bym prędzej wolała się uczyć niż mam sama przylecieć do Hiszpanii. – oboje się zaśmialiśmy. – Jestem tu z przyjaciółmi.
– Na ile przyjechaliście?
– Na calutkie dwa miesiące.
– O to super!
– A ty?
– Przyleciałem tu wczoraj z rodziną, niestety za trzy dni już wylatujemy.
– Co tak krótko? Są wakacje, trzeba szaleć!
– Dlatego na początku sierpnia przylatuje tutaj ze znajomymi na cały miesiąc.
– O no to zajebiście!
– No tak. Byśmy się mogli spotkać, czy coś. – stanęliśmy właśnie przy barze, gdy zauważyłam idącego w naszą stronę Harry'ego.
– Jasne. Nawet mogę teraz, gdy jesteś ty z rodziną. – raz patrzyłam na niego a raz na loczka. Chciałam jakoś pośpieszyć tego bruneta, bo znając loczka zrobi coś, że ten przystojniaczek się więcej do mnie nie odezwie. – A tak w ogóle, jestem Minnie.
– O matko! Nie przedstawiłem się. Max. – pocałował mnie w dłoń, na co się delikatnie zaśmiałam, mając zapewnia rumieńce na policzkach.
– Podać ci mój numer? – zaproponował, bo dobrze wiedziałam, że chłopakowi o to chodzi. Z reszta chce go się szybko pozbyć, bo Harry jest coraz bliżej.
– Jeśli chcesz. – Max wyjął z kieszeni spodni telefon, gdzie ja zapisałam mu swój numer, który na szczęście znałam, po czym zadzwonił do mnie bym ja też już jego numer miała i pożegnaliśmy się, obiecując, że przy najbliższej okazji się spotkamy.
– Idę po kolejnego drinka, ta? – naśladował mnie loczek, podchodząc w tym samym momencie co Max odszedł. – Chyba po kolejnego Hiszpana.
– Oh, zamknij się. – machnęłam na niego ręką, zamawiając to samo co wcześniej, czyli wódkę z sokiem ananasowym. – I to nie był Hiszpan. – powiedziałam, gdy już szliśmy na nasze leżaki.
– Nie ważne, może być nawet arab. Ale tu masz przystojniejszego Anglika, który jest jak najbardziej śmiały na twoje propozycje. – poruszał zabawnie brwiami.
Przewróciłam oczami i przyśpieszyłam kroku.
***
Oh Harry, Harry...
Miłego wieczorku!
All of love xx
CZYTASZ
(Not) summer love || h.s ✔
Romansa- Ale ty jesteś irytujący. - powiedziałam, wstając z łóżka. Chłopak nadal na nim leżąc, przekręcił głowę, jakby chciał coś ze mnie wyczytać. - A ty bardzo seksowna. - mruknął, śledząc moje ciało od góry do dołu. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze...