Rozdział 45.

749 28 5
                                    

MINNIE

Obudziłam się przez duszność i gorąc. Czułam, że jeszcze chwila a się uduszę.

Otworzyłam oczy, które od razu zamknęłam przez jasność w pokoju. Dzisiaj słońce naprawdę dawało po oczach. Świeciło nadzwyczaj mocno. Ponownie otworzyłam oczy, po czym przewróciłam się na bok i zobaczyłam, że Harry'ego obok mnie nie ma i jego poduszki też, to znaczy, że nie spał dzisiejszej nocy ze mną. Jego połówka była zimna i prześcieradło praktycznie nie naruszone co tylko potwierdziło moje przypuszczenie. Ciekawe co mu się stało, że nie spałam dzisiaj ze mną, zawsze mi się specjalnie wpierdzielaj do łóżka, co mnie irytowało, ale z każdym dniem coraz mniej.

Wdychając, odkryłam kołdrę i wstałam z łóżka, ale poczułam, że coś jest nie tak. Spojrzałam m siebie w lustrze i zauważyłam, że mam na sobie jedynie męską koszulkę i majtki. Rozejrzałam się po pokoju. Moja sukienka z wczoraj jak i stanik leżały idealnie ułożone na krześle a pod nim moje szpilki. W takim razie musiał mnie ktoś rozebrać, bo ja raczej nie byłam w stanie tego zrobić. Ja nawet nie pamiętam jak wróciłam do domku. Nieźle musiałam z dziewczynami zabalować.

Nie przejmując się tym jak jestem ubrana, po prostu zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było, w kuchni też nie. Lecz dosłownie sekundę później do domku wszedł Styles.

– O dzień dobry, śpiąca królewno. Jak się spało? – powiedział uradowanym głosem, po czym pocałował mnie szybko w usta. Zdziwiło mnie to, ale nic nie powiedziałam, jedynie stałam przy krześle.

– Dobrze. – mruknęła.

– Dziwne by było gdyby nie. W końcu jest po piętnastej. – oznajmił a ja odruchowo spojrzałam na zegar na ścianie. 15: 38.

– O kurwa. – wymsknęło mi się. Usłyszałam śmiech loczka.

– No dobrze powiedziane. – kiwnął głową, kładąc na stole portfel i telefon z kluczykami pewnie od samochodu. – Chcesz naleśniki na śniadanie? Albo prędzej na obiad? Byłem na targu i mam dużo truskawek i jagód.

– To chce. I jeszcze kawę po proszę. – rozkazałam i usiadłam przy stole, trzymając się za głowę.

– Jak sobie pani życzy. – powiedział i wziął się do roboty.

– Co się wczoraj stało? Dlaczego jestem przebrana? Nie mów, że to twoja sprawka. – postanowiłam do niego zagadać, bo nie chciałam się siedzieć w ciszy.

– Po pierwsze, to dzisiaj. Po drugie, to nie ja cię przebrałem, tylko Peggy i Julkę. Na początku to ja chciałem, jedno oberwałem za to dwa razy. – wyostrzyłam oczy, nagle zapominając jak bardzo boli mnie głowa.

– Przypierdoliłam ci?

– Nie, ty. Najpierw dostałem od Peggy a potem od Julie. Przy rozpinaniu twojej sukienki weszły do pokoju i myślały, że chce cię wykorzystać.

Nie wytrzymałam i wybuchłam głównym śmiechem.

– Przepraszam... Ale nie mogę. – zaśmiałam się.

– Chyba alkohol nadal ci krąży w żyłach. – mruknął, podając mi kawę. Podziękowałam mu uśmiechem.

– Co było dalej?

– Nic. Dziewczyny wygoniła mnie z pokoju, mówiąc, że się tobą zajmą, więc wziąłem poduszkę i poszłem do salonu spać. – wzruszył ramionami.

– Boże, nie powinnam tyle pić. – powiedziałam i upiłam łyk kawy, która okazała się jednak za gorąca, w efekcie czego oparzyłam sobie język. – Ała! Kurwa!

(Not) summer love || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz