Rozdział 57.

614 23 1
                                    

HARRY

- O, ten klub chyba będzie dobry! Drinki i wejście też są nawet tanie! - krzyknął Zayn, kiedy z chłopakami szukaliśmy jakiegoś dobrego klubu na dzisiaj. Chcieliśmy się dobrze bawić i czegoś napić.

- A nie możemy pójść do tego wcześniejszego? - zapytał Liam na którego się spojrzałem.

- Tam gdzie jest pełno zboczeńców, którzy przy pierwszej lepszej okazji gwałcą? Nie ma mowy. - powiedziałem mocnym, grubym tonem głosu. Był głupi jeśli myślał, że puszczę tam Minnie. Po ostatnim mam po dziurki w nosie ten klub.

- Nie żeby coś, ale wszędzie są. - cicho mruknął. Chyba nie chciał żebym to słyszał, ale było inaczej.

Tym razem spojrzałem się na niego morderczym wzrokiem, podchodząc bliżej.

- Lepiej się zamknij, jeśli nie chcesz mieć obitej mordy. - warknąłem w jego stronę. Widziałem przerażenie w jego oczach i bardzo dobrze. Niech się mnie boi.

- Harry. Przestań. - upomniał mnie Louis, ciągnąc na bok. Chłopaki poszli dalej a my szliśmy za nimi. - Co ci odbiło? - spojrzał na mnie.

- Nic. - mruknąłem, wzruszając ramionami.

- Harry...

I w tym momencie mój telefon dał o sobie znać. Wyjąłem go, widząc po raz kolejny te same imię na ekranie.

- Linda? Kto to? - już widziałem po chłopaku, że się zaczął niecierpliwić, ale i też denerwować.

- Nie wiem...

- Harry, kurwa! Nie denerwuj mnie! Jesteś przecież z Minnie! Miałeś skończyć z tamtym życiem! Zero innych lasek, zero seksu z nimi, zero ztaczania się, tylko Minnie! Gadaj o co tu chodzi! - Tomlinson wydzierał mordę na całe miasto, gestykulując rękoma na wszystkie strony. Jego poważna mina i ton głosu wskazywała jak bardzo jest wkurzony.

- Louis, zamknij mordę! Nie wszyscy muszą słyszeć. - uciszyłem go, uderzając go w ramię.

- Jak mi nie powiesz co jest grane to będą. - jego poważny wzrok na mnie przemówiło, żebym jednak powiedział wszystko. Pierwszy raz go widzę tak bardzo poważnego i wkurzonego.

- Zacznę od tego, że serio nie wiem o co tu chodzi... - chłopak już otwierał gębę, żeby znowu mi nawtykać, ale kontynuowałem dalej. - Zaczęła mnie do mnie wypisywać od kilku dni. Zaczęło się nie winnie i nawet jej trochę odpisywałem, ale później stwierdziłem, że tak nie wolno. To nie jest fair w stosunku do Minnie. Więc przestałem. Ale ona nie. W sensie ta cała Linda. Zaczeła coraz bardziej przesadzać z tymi wiadomościami, ale dzisiaj to już totalnie przegieła pałę. - pokazałem brunetowi kilka wiadomości z dzisiaj.

Linda: Kotku, tęsknię za tobą.

Linda: Harry, bardzo cię teraz potrzebuje.

Linda: Gdzie jesteś?

Linda: Pewnie z ta lafiryndą Minnie...

Linda: Nie podoba mi się to, wiesz?

Linda: Ta dziwka nie jest dla ciebie!

Linda: Ja wciąż na ciebie czekam!

- Jakaś psychopatka. - podsumował, gdy skończył czytać. - Ty serio jej nie znasz?

- No mówię, że przecież nie. Nawet imię nie jest dla mnie znajome. - westchnąłem, chowając telefon do spodni.

- Może kiedyś z nią spałeś, nie pamiętasz i dałeś jej numer.

(Not) summer love || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz