Rozdział 51.

721 29 2
                                    

MINNIE

Harry otworzył drzwi od samochodu i nawet nie patrząc na mnie, wszedł do środka. Wdychając, otworzyłam drzwi i również znalazłam się na fotelu w aucie. Chłopak odpalił silnik i ruszyliśmy przed siebie. Siedzieliśmy w ciszy a po minie bruneta było można już widzieć, że jest zdenerwowany. Po kilku minutach bezczynnego siedzenia i jechania samochodem w nieznane mi miejsce, nie wytrzymałam i się odezwałam.

– Może nie powinnam pytać, ale kto to był? I dlaczego się tak zdenerwowałeś? – spytałam. Nie patrzyłam na niego a na drogę przed sobą.

– Była. – odpowiedział krótko.

– I tylko tyle powiesz? – spojrzałam na niego. Patrzył się zacięcie przed siebie zaciskając ręce na kierownicy.

– Nie odpuścisz? – westchnął, wreszcie na mnie zerkając. Pokręciłam przecząco głową. – Będę z tobą szczery. Zanim się poznaliśmy, mieliśmy układ seksualny. Wiesz, my....

– Wiem. Wiem dokładnie co to znaczy. – przerwałam mu, nie chcąc aby mi mówił dokładniej jak się pieprzył z tą dziewczyną.

Czy to możliwe, że ja naprawdę coś do niego poczułam?

– Ale, gdy cię poznałem... kompletnie o niej zapomniałem, więc stwierdziłem, że...to czas zakończyć. Tyle. – wzruszył ramionami, skręcając w lewo.

– Tyle. – szepnęłam sama do siebie.

Nagle loczek zatrzymał się na poboczu gasząc silnik. Odwrócił się w moją stronę biorąc moje dłonie w jego duże, po czym zaczął je masować.

– Wiesz, musisz coś wiedzieć. – oznajmił mi, patrząc na nasze ręce. – Bo... znaczy...ugh... Ja tego nie mówiłem żadnej dziewczynie, ale wiedz, że... – urwał na chwilę, schylać głowę na dół. Nie mówiłam nic, nie przeszkadzałam mu w myśleniu, tylko czekałam, aż się w sobie zbierze i w końcu powie co ma powiedzieć. W pewnym momencie spojrzał mi w oczy i westchnął. – Wiedz, że mi na tobie naprawdę zależy i nie chce, żebyś się przejmowała moimi byłymi dziewczynami od spraw łóżkowych. – oświadczył, czym mnie zaskoczył.

Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęłam, będąc w szoku. Czy on to na poważnie powiedział? Bo nie wiem, co o tym mam myśleć. Z jednej strony naprawdę fajnie, że też mu na mnie zależy, ale z drugiej, przecież wiadomo jakie miał życie przede mną. Skąd mam wiedzieć, że nie mówi tego, żeby zaciągnąć mnie do łóżka. Wiem, że już raz chciał to zrobić, tłumaczył się, że już mu o to nie chodzi, bo mnie na serio polubił i żebym o tym zapomniałam, jednak to wcale nie jest takie łatwe.

– Mi też na tobie zależy. – po mimo moich obaw, powiedziałam to co sama też czułam. Najwyżej będę tego później żałować, płacząc w poduszkę przez całe dnie i noce.

Harry uśmiechnął się szeroko, pokazać swoje białe ząbki.

– Choć tutaj. – mruknął, przybliżając twarz do mojej. Położyłam swoje ręce na jego kark, przeciskając jego wargi do moich. –  Mmm, najlepiej. – wymruczał w moje usta, po czym sadzając mnie na swoje kolana, schodził później pocałunkami na szyję.

– Wiem, że ci to sprawia przyjemność, mój drogi, ale jestem bardzo, bardzo głodna. – próbowałam się od niego oderwać na wszelkie sposoby, ale nic to nie dawało. Dopiero później się ode mnie odsunął, szczerząc się do mnie, jak głupi do sera. – Co się tak ryjesz? – pociągnełam go za policzek.

– Jestem po prostu dumny ze swojego arcydzieła na twojej szyi. – po czym normalnie odpalił samochód, ruszając ze mną na kolanach.

Spojrzałam na lusterko, widząc dużą malinkę.

– Jesteś niemożliwy. – pokręciłam głową, siadając na nim okrakiem, żeby lepiej widział drogę.

– I napalony. – na dowód poruszył swoimi biodrami, przez co poczułam znowu te wybrzuszenie.

– Nadal?

– Nadal.

***

– Poczekaj. – rozkazał mi Harry, wychodząc z samochodu, który  odszedł dookoła, po czym otworzył mi drzwi. – Proszę bardzo. – ukłonił się przede mną, na co zachichotałam.

– Dziękuję, Panie Dżentelmenie. – pocałowałam go w usta, a on oczywiście pogłebił pocałunek.

– Uwielbiam twój uśmiech po pocałunku. – rzekł co mnie zdziwiło, ponieważ chłopak nigdy takich rzeczy nie mówił.

– Twój jest większy. – odparłam, otwierając bagażnik i dopiero po minie bruneta się zorientowałam co powiedziałam.

– No wiadomo, że jest większy, bo ty tego nawet nie masz. – zarechotał jak małe dziecko, na co ja westchnęłam rozbawiona i zaczełam wyjmować rzeczy z bagażnika.

Stwierdziliśmy, że jest bardzo ładna i słoneczna pogoda i nie ma co się kisić w domku, więc pojechaliśmy na małe jeziorko i postanowiliśmy, że zrobimy sobie mały piknik. Mamy ze sobą jedzenie z McDonalda, jakieś słodycze oraz wino dla mnie i chyba to wystarczy.

Mamy siebie, to wystarczy.

Wystarczy?

***

Jak wam minął dzień dzisiejszy? Mi tak sobie, ale ujdzie ;)

Czy wracam? Tego na razie nie wiem, ale wiem, że niektórzy z was czekają na rozdział, więc proszę ;D

Miłego reszty dnia!

All of love xx

(Not) summer love || h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz