Szłem przez ciemny las z Sus jakieś piętnaście minut. Nie wiedziałem co chce zrobić i dlaczego tu przyszła. Bolała mnie strasznie ręka w, którą dostałem lodem. Nic mi nie mówiła, że strzela lodem. Wiem jedno ona nie jest sobą, została jakimś czarem albo klątwą potraktowana. Nagle staneła jak wryta stanąłem obok niej. Jednak się cofnełem o krok, coś zaszelieścilo w krzakach. Zakazany Las jest bardzo mroczny ,nie widziałem za bardzo jej zrobiło się dość ciemno, złapałem ją w talii ona tylko odwróciła się jej tważ była biała jak ściana jej oczy były NIEBIESKIE!!?
-O co tu chodzi? - zapytałem siebie w myślach. Znowu zaszeleściało odwróciłem się w tamtą stronę. Z krzaków wydostało się magiczne zwierzę łapy miał lwie, skrzydła kruka łep węża a resztę Borsuka (No co mam prawo fantjazować 😂). Wyglądało to strasznie ogon był jakiś kolczasty. Nie widziałem nigdy takiego zwierzęcia.
-Co tu się dzieje? - nagle zapytała tak jak by nic nie pamiętała
Pov. Sus
-Co tu się dzieje - zapytałam patrząc na Cedrika.
-Nie teraz - powiedział wskazując na bestię łapy miał lwie, skrzydła kruka łep węża a resztę Borsuka. Przestraszyłam się zaczelismy uciekać, a to coś za nami. Wtrafiło mnie w plecy nie mogłam się ruszyć potem nic nie widziałam...
Pov. Ced
Biegliśmy ile sił wzięłem ją za rękę i biegliśmy dalej. To coś co chwile wydawało z siebie krzyki, które były tak naprawdę wrzaskiem tak silnym, że ledwo co nie zemdlałem. To coś żuciło się na Sus ten język węża. To coś chciało ją pożreć. Szybko wyjołem różdzkę i wtrafiłem w to bydle. Ono uciekło, a ja podbiegłem do Sus
-Ced... Pamiętaj zawsze Cię będę kochała.
-Co ty mówisz? - wzięłem ją za rękę stawała się coraz bardziej chłodniejsza.
-Zawsze będę przy tobie kocham cie- szepnęła.
-Sus nie opuszczaj mnie proszę - szybko wziołem ją na ręce i pobiegłem do zamku.
-Dozobaczenia skarbie - powiedziała i zamknęła oczy.
-Na Merlina Sus odezwij się! - moje łzy zaczęły lecieć po policzku. Dziewczyna się nic nie odzywała. Jej ciało stało się całe białe jej serce przestało bić!!!
Wbiegłem do Skrzydła szpitalnego.
-Pomocy pani Pomfrey! - krzyknołem a pielęgniarka szybko się pojawiła.
-Wyjdź z tąd!! - wrzasneła jakaś młoda pielęgniarka pewnie była na starzu czy coś.
-To jest moja dziewczyna! RATUJCIE JĄ! - Nie mogłem tak patrzeć. Pani Pomfrey uciskała jej klatkę piersiową.
-Uwaga strzelam- powiedziała pani Pomfrey użyła jakiegoś mugolskiego narzędzia, a blada dziewczyna drgneła raz i mocno.
-Co oni jej robią!! - wydrłem się za dźwi druga ta młodsza przypinała do jakiś urządzeń. Jeśli ją stracę nigdy sobie tego nie wybaczę... NIGDY.
😭😭😭😭koniec rozdziału jak myślicie dziewczyna przeżyje? Piszcie w komach!
Pozdrowienia...
QueenRawenclaw
CZYTASZ
I nic nas nie rozłączy... //Cedrik Diggory
FanfictionNie będę opisywać tej historii (tak jestem hamką) sama możesz zobaczyć co to jest xD😍😍😘😍 #807 w Fanfiction - 08.11.2017r❤ #476 w Fanfiction - 11.11.2017r💟