Rozdział 46- Nie...

592 26 14
                                    

Od drugiego zadania minęło parę tygodni. Czuję się coraz słabiej, nie wiem dlaczego. Moja opiekunka domu zaniepokoiła się, teleportowałyśmy się do św mungu. Czuję że, ze mną jest coraz gorzej, na lekcjach zaczyna lecieć mi z nosa krew  moja skóra ma odcień bardzo blady. Oczy sine od braku snu. W nocy wiercę się i nie mogę zasnąć, a gdy tylko zasypiam śni mi się Voldemort. Wtedy nie chce mi się spać poprostu nie mogę. Wiem dokładnie, że te sny są prorocze i CEDRIK MIAŁ ZGINĄĆ nie mogę do tego dopuścić, poprostu nie mogę. Wyszłyśmy do kliniki ściany były w jasnych odbarwach, co kilka stop było stare drewniane dziwi, pewnie do odpowiednich pomieszczeń i badań.
-Dzień dobry mam pytanie czy by pani mogła zbadać moją uczenicę? bardzo źle się czuje, jak pani widzi jest cała blada- zagadała pielęgniarkę przechodząc akurat obok nas.
-Tak proszę - zawiodła mnie na jakimś wózku. Położyłam się na jednym z łóżek w pomieszczeniu, a było ich pięć blade ściany było straszne takie bez życia, były też szafki z lekarstwami odpowiednimi obok łóżek były białe szafki. Na to wszystko na suficie padało bardzo blade światło. Po chwili przyszła do nas jakas blądynka niska była się mnie jej pytania były bardzo męczące, po pytaniach zrobiła mi mnóstwo badań. Przy tym wymiotowałam krwią, lekarka się zaciekawiła tym po czym zrobiła mi jeszcze jedno badanie. I wyszła z pomieszczenia, opiekunka usiadła koło mnie na krzesełku.
-Jak się czujesz? - zapytała z troską.
-Bardzo żle słabo mi-powiedziałam zgodnie z prawdą.
Pogadałam trochę z prof i przyszła do nas lekarka, która wcześnie mnie badała. Najprawdopodobniej z wynikiem badań które, mi parę minut zrobiła.
-Mam złe wiadomośći - powiedziała smutno lekarka.
-Co z nią? - powiedziała drżącym głosem.
-Pani Susanna jest Chora na Białaczkę - powiedziała a Prof zrobiła się blada.
-Niestety daje max cztery miesiące - powiedziała kładąc rękę na ramieniu.
-CZYLI JĄ UMRĘ? - powiedziałam i poczułam jak łzy lecą po policzku.
-Niestety tak gdyby pani wcześniej się do nas zgłosiła zaczęlibyśmy hemioterapię a teraz jest za późno tak mi przykro - powiedziała wspuczującym wzrokiem. Zostawiła mnie samą z Prof.
-CZYLI JA NIGDY NIE BĘDĘ AUROREM? NIE ZAŁOŻĘ RODZINY? TO NIE MOŻLIWE
NIEEEEEEEEEEEE....
Przyznać się kto spodziewał się takiego zwrotu akcji??!!?
                                            Dozobaczenia

I nic nas nie rozłączy... //Cedrik Diggory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz