³'ᶜᵒᶠᶠᵉᵉ ᵃⁿᵈ ⁿᵒ⁻ᵒᵇˡⁱᵍᵃᵗⁱᵒⁿ ᶠᵃⁿ ˢᵉʳᵛⁱᶜᵉ

3.4K 229 65
                                    

Yoongi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Yoongi

Ruszyłem korytarzem, zaciągając się z frustracją powietrzem. Wziąłem głęboki wdech, rozluźniając uścisk pięści. Zaczesałem jasne kosmyki włosów w nieładzie do tyłu. Każda wizyta w sali konferencyjnej przy ogłoszeniu nowego konceptu kończyła się taką samą reakcją z mojej strony. Przynajmniej od ostatniego czasu.

Nie potrafiłem pojąć tego cholernego fanserwisu, który coraz bardziej wszystkich nakręcał. Wraz z większą popularnością teledysków, scenarzyści posuwali się o krok dalej. A ja znów mogłem jedynie wyrażać swoją niechęć, by potem zostać zmuszonym do posłuszeństwa. Zwykle przychodził do mnie Namjoon z tą samą gadką, z której musiało wyjść, że to wszystko dla dobra całego zespołu. Przez cały okres nagrań chłopacy chodzili jak na szpilkach, by tylko mnie nie zirytować jeszcze bardziej.

Nie znosiłem faktu, że ktokolwiek miałby udawać, że jest ze mną blisko, a co dopiero, żeby tak naprawdę się stało. Nie dopuszczałem bardzo blisko nikogo i już nie chodziło o sam głupi dotyk, a mój charakter, którego nie pozwalałem poznać. Najzwyczajniej nie chciałem.

Moim priorytetem było dążenie do swojego celu. Dlatego właśnie każdego wieczoru zamykałem się w niewielkim studio, pracując nad tekstami, komponowaniem muzyki. CEO przychodził do mnie z o wiele większym nakładem pracy i z zupełnie innymi zadaniami niż dla reszty grupy.

Mój świeżo wydany album wcale nie odejmował mi obowiązków.

Moim jedynym towarzyszem była czarna kawa, zazwyczaj specjalnie kilka razy mocniejsza. Sam pogubiłem się w tym ile pochłaniałem litrów gorącego napoju. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że to mogłoby być pewnego rodzaju uzależnienie. Tak samo faktu, że przez to traciłem na wadze.

W międzyczasie dotarłem do studia nagraniowego w wytwórni, nie przejmując się za bardzo, gdzie przebywała reszta grupy. Z zamyślenia wyrwał mnie jednak dźwięk otwieranych drzwi, a spojrzenie przez ramię, utwierdziło mnie w przekonaniu, że to Jung Hoseok podążył za mną aż tutaj. Zaśmiałem się kpiąco, robiąc to już raczej z przyzwyczajenia. - Czego chcesz?

- Nie tak powinieneś się ze mną witać, hyung. - Hoseok rzucił kąśliwie, wchodząc do środka i cicho zamykając za sobą drzwi. Nie pozyskując ode mnie odpowiedzi, a jedynie stłumione prychnięcie kontynuował. - Nie pytam jak dużą ilością tego świństwa się strułeś.

Obserwowałem kątem oka jak jeden z głównych tancerzy przemierzał pomieszczenie, dotykając poszczególnych rzeczy aż zatrzymał palec na kartce z nakreślonym tekstem. - Jeśli mam być szczery.. przed twoim solo comebackiem widziałem jak pracujesz nad swoim ciałem, było widać pewien postęp. A teraz flaczejesz gorzej niż mój dziadek, naprawdę. Zadbaj o to, przynajmniej dla siebie.

Wzruszyłem ramionami, odwracając się w stronę młodszego Koreańczyka. Właściwie zadawałem sobie pytanie, "po co on tu w ogóle przyszedł". Czemu ktoś miałby zakłócać mój święty spokój. - Kogo to obchodzi? Nie czuję potrzeby, a skoro nikt nie każe mi się do tego przykładać. Wolę skupić się na ważniejszych rzeczach, Jung.

am i wrong?; yoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz