ᵖʳᵉᵛⁱᵉʷ

382 20 1
                                    

Pamiętasz, kiedy pierwszy raz spojrzałem na ciebie inaczej, niż za czasów debiutu?

Czy zobaczyłeś we mnie tą ślepą odwagę, która kazała mi przeć do przodu, abyś najzwyczajniej w świecie, tak po prostu, mnie zauważył?

Jak się wtedy czułeś? Czy moje zauroczenie spowodowało u ciebie niesmak, a może zaintrygowało cię we mnie tak naprawdę to, że nikt dotąd nie potrafił tak śmiało stanąć ci na drodze?

Nigdy nie dowiedziałem się, co wtedy myślałeś. Jedynie cieszyłem się, zupełnie jak zakochane szczenię, że spostrzegłeś mnie, doceniłeś a z czasem nawet odwzajemniłeś uczucia (jakkolwiek pokrętnie).

Byłem tak naprawdę nastolatkiem. Może niepotrzebnie gniewałem się, że tak właśnie mnie oceniasz, może niepotrzebnie patrzyłem na siebie tak krytycznie obawiając się, że nie dorównam innym członkom. Może po prostu powinienem zawierzyć twoim delikatnym gestom naprowadzającym mnie w tym właściwym kierunku, twoim kierunku.

Droga do twojego serca była długa i wyboista.

Zgodzisz się ze mną? Prawdopodobnie także byłeś w trudnym położeniu, widziałem to. To, jak borykałeś się z kłopotliwą dla ciebie emocją - miłością.

Kocham cię Yoongi. Przez cały ten czas tak bardzo cię pokochałem, czując silną motywację z każdym twoim postępem. Tylko dlatego, że ja, jak nikt inny pragnąłem dla ciebie dobrze. Wiem, że nie powinienem tak mówić, mówić tak samolubnie, ale wiesz, że kiedy chodzi o ciebie zawsze tracę rozum. Tu się nic nie zmieniło.

Członkowie też cię kochają. Ale oni nigdy nie zrozumieją cię tak, jak potrafiłem to zrobić ja. To dlatego czułeś się taki zagubiony, taki rozdarty. Ja wiem, Yoongi hyung, dlatego to wszystko znosiłem. I nadal będę znosić, choćby nasz los miał spleść jeszcze bardziej popaprane scenariusze.

Nadal będę wspominał nasze pierwsze starcia.

To, jak nie pomogłeś mi się podnieść z betonu, gdy niefortunnie potknąłem się po wyjściu z vana.

Szybko podniosłem wzrok, z zamiarem upomnienia Taehyunga, rozcierając przy tym zdarty łokieć, kiedy zatrzymał się przede mną Min Yoongi. Zamknąłem usta, może i skrycie licząc na jego pomoc, jednak przeliczyłem się bardziej, niż mogłem przypuszczać. Yoongi nałożył na uszy słuchawki, zmierzył mnie wzrokiem i ruszył dalej. Otrzepałem ręce z kurzu, wcale nie mając mu tego za złe, choć chyba tak właśnie uważał Jimin, który odprowadzając wzrokiem Mina, zaraz znalazł się przy mnie z ciepłym uśmiechem.

To, kiedy próbowałem przekonać samego siebie, że wcale nic do ciebie nie czuję.

I poza krótkimi pocałunkami, całkiem słodkimi swoją drogą, nienachalnym dotykiem na moim ciele, choć nie na intymnych miejscach nie poczułem.. nic. Czy to świadczyło o tym, że definitywnie skreślałem siebie jako geja? Absolutnie. Nie winiłem też Taehyunga, którego uznałem za atrakcyjnego już na początku, jednak nie było to coś, co mogłem odczuć silniej i silniej, utwierdzając mnie w przekonaniu, że to nie to. Więc dlaczego do cholery nie mogłem odwrócić wzroku od Yoongiego w czasie wspólnych posiłków i treningów?!

To, jak wybawiłeś mnie od Jimina, kiedy obaj upiliśmy się w dormie; skryłeś mnie wtedy we własnym zaciszu, prywatnym i bardzo zimnym.

- Co do.. - Suga jak zawsze wydał z siebie dość seksownie brzmiący zachrypnięty głos, kiedy pociągnął nosem. Zapewne odczuł już zapach alkoholu, który znając życie był bardzo drażniący dla starszego. Widziałem w jego oczach wrogość i pewne rozczarowanie, że zamiast zabrać się za obowiązki oddałem się krótkiej przyjemności. A jego wzrok zdecydowanie palił, jak nikogo innego.

am i wrong?; yoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz