Jungkook
Jednego byłem pewien; wraz z tygodniami, które minęły wystarczająco szybko, dzieliłem ten czas na pracę, naukę oraz regenerowanie ostatek sił poprzez kilka godzin snu w nocy.
Przyznałem sam przed sobą pewnej nocy, że bardzo brakuje mi dotyku Yoongiego i wspólnego czasu, dzielonego przy tworzeniu i komponowaniu w jego studiu. Oczywiście przez nawał pracy ten zaszywał się w różnych zakątkach dormu a ja rzecz jasna, zamknięty w pokoju potrzebowałem maksimum skupienia do odrobienia zaległych prac.
Dopiero późnym piątkowym wieczorem Taehyung postanowił wyrwać mnie od mojego obowiązku, stając w progu z rozmarzonym uśmiechem. Wiedząc, że to po prostu Taehyung i niekiedy cieszył się z byle powodu, odwróciłem się z powrotem do kartek wypełnionych równaniami matematycznymi. To jednak nie poskutkowało, gdyż alien odsunął mnie od biurka, nadal z tym swoim rozkwitającym uśmiechem, przez co uniosłem brwi.
- Czy to, że odrabiam matematykę tak cię cieszy?
Chłopak pokręcił głową, po dłuższej chwili po prostu się nachylając i piszcząc mi do ucha jak zakochana i rozemocjonowana nastolatka. - Chyba się zakochałem, Jungkookie..
- Co? - w osłupieniu patrzyłem jak wybuch ciepłych uczuć ukazuje się niemal barwami na jego twarzy, a oczy wyrażają jedną wielką zadumę. Szybko rozejrzałem się, czy przypadkiem nie przywiał ze sobą więcej ciekawskich członków pokroju Jimina i Hoseoka, nim westchnąłem przeciągle. - Chodź na świeże powietrze, może dotleni twoje szare komórki. Ja chyba też tego potrzebuję.
- To oczywiste. - odparł gładko Taehyung. - Nie aplikujesz na Oxford byś miał uczyć się tak ciężko. Zwolnij trochę.
- Bardzo pocieszające.
Mimo wszystko wyciągnięcie starszego Koreańczyka przed dorm wcale nie pomogło mi odkryć jego niecodziennej tajemnicy, mało tego, Taehyung udawał, że sytuacji sprzed chwili nie było, a ja ewidentnie miałem w głowie tylko znaki plus minus. Trąciłem go ramieniem, gdy już usiedliśmy na schodkach a chłód dał się nam skutecznie we znaki po kilkudziesięciu minutach.
- Jeśli się przeziębimy Kookie, będziemy martwi. - skwitował w końcu Tae. - Mam na to stu procentowo skuteczny patent. Ogrzeję cię.
- Nawet o tym nie myśl. - wzdrygnąłem się, lecz nie minęło parę chwili, a starszy uwięził mnie w stalowym uścisku. Nie obyło się bez przepychanek i poszturchiwań, kilku cichych wyzwisk, czy też zepchnięciu Kim z ostatniego schodka. Dopiero, gdy byliśmy zgrzani od zabawy i jednocześnie bardzo przemarznięci zgodziłem się na lekkie wtulenie w ramię Taehyunga, co szybko skończyło się na tym, że byliśmy ciasno w siebie wtuleni.
- O, cukierkowy hyung! - wykrzyknął nagle kosmita, na co ja odwróciłem głowę, zaraz tego żałując przez spojrzenie znajomego mi Koreańczyka.
I choć nie myślałem, że może być coś chłodniejszego od wieczornego powietrza, tak lodowate tęczówki teraz przekłuwały mnie na wylot. Moje ciało ogrzewał jedynie stres i szybko tłoczona krew w żyłach.
CZYTASZ
am i wrong?; yoonkook
Romance▸ˢᵒ ᶠᵃʳ ˢⁱˡᵉⁿᵗ ᵃⁿᵈ ⁱⁿᶜᵒⁿˢᵖⁱᶜᵘᵒᵘˢ ⁱ ᶠᵒˡˡᵒʷ ʸᵒᵘʳ ᵖᵃᵗʰ ˢᵗᵃʳⁱⁿᵍ ᵃᵗ ʸᵒᵘ ˢᵒ ᵐᵘᶜʰ◂ Gdzie Min Yoongi znacznie odstaje od grupy, podążając własną ścieżką a Jungkook zdaje sobie sprawę, że naprawdę lubi agresywnego członka zespołu. ❭❭ non-au...