Jungkook
Obiecane wakacje nie doszły do skutku a obowiązki, zdawać by się mogło namnożyły się tworząc w naszym życiu jedną wielką gonitwę.
Trasa koncertowa była już klarownie zaplanowana, premiera teledysku miała wyjść niebawem a pierwsze zaproszenia do Ameryki kusiły, żeby nabyć kompletnie inną przygodę i doświadczenie. Na początku byłem tak podekscytowany nadmiarem informacji, że nie potrafiłem usiedzieć na miejscu, później - czułem już tylko stres i strach.
Oczywiście, to była dla nas szansa do poszerzenia horyzontów, rozsławienia praktycznie na cały glob, ale właśnie ta odpowiedzialność przytłoczyła mnie najbardziej. Że nie podołam i rzecz jasna, dane mi będzie oglądać Yoongiego jedynie na scenie i treningach.
Każdy z nas miał w sobie małego demona, którego musiał zwalczyć jak najszybciej o ile chcieliśmy, aby wszystko poszło tak jak zaplanował dla nas Ceo i inwestorzy.
Nie było czasu, żeby wyrzucić z siebie zajmujące nas myśli; nasze głowy i ciała miał zająć ciągły trening i gonitwa za marzeniami.
Byłem wdzięczny w tamtym okresie Yoongiemu nie spodziewając się u niego tak dużego pokładu troski i wsparcia, tego, jak ostro motywował mnie niemal każdego dnia stawiając przy tym na nogi i przypominając, że dla takich chwili warto ciężko pracować. Chwil, gdzie fani są najszczęśliwsi na świecie a my spełniamy się w tym, co pokochaliśmy najbardziej. Karierę i bycie w jednym zespole jako bracia, najbliższe sercu osoby. Byłem wdzięczny, kiedy składał drobne pocałunki na moich wargach, policzku, nosie a potem skroni, robił to co wieczór i to stało się naszym małym rytuałem - moim napędem. Czasem złączał nasze dłonie, zwłaszcza tuż przed koncertami a pokrzepienie, jakie widziałem na jego zmęczonej, ale jednocześnie zachwyconej twarzy dawało mi siłę, by czerpać najwięcej pięknych wspomnień.
Nie zawsze było kolorowo - przemęczenie wyciskającymi pot koncertami po Chinach, Singapurze i Tajlandii oraz programami rozrywkowymi dało dobitnie o sobie znać. Byliśmy przemęczeni, ale także spragnieni tego dreszczu emocji i adrenaliny, jaki czuło się po wejściu na wielką scenę. Na przemian ja i Yoongi wyrzucaliśmy frustrację na siebie nawzajem; Yoongi, gdy komponowanie szło mu gorzej niż zwykle i nie mógł się skupić i ja, zupełnie bez powodu jak gdyby nadal buzowały we mnie te młodzieńcze hormony.
Kończąc dwadzieścia jeden lat spełniły się dotąd trzy rzeczy. Okazuje się z biegiem czasu, że musiałem dojrzeć i nie patrząc wstecz zadać sobie pytanie i postawić jasno cel. Tym celem była nie tylko dobrze rozwijająca się kariera i szersze grono fanek czy też naprawienie w zespole szkód, jakie wyrządziliśmy sobie nawzajem zamykając się a Min Yoongi. Min Yoongi, na którego patrzyłem w sekrecie, marząc by pewnego razu jego chłodny wzrok spoczął na mnie. Moim własnym sukcesem okazała się chęć i determinacja, bo teraz ten raper stał u mojego boku na koncercie liczącym siedemnaście tysięcy krzyczących wniebogłosy fanek.
CZYTASZ
am i wrong?; yoonkook
Romance▸ˢᵒ ᶠᵃʳ ˢⁱˡᵉⁿᵗ ᵃⁿᵈ ⁱⁿᶜᵒⁿˢᵖⁱᶜᵘᵒᵘˢ ⁱ ᶠᵒˡˡᵒʷ ʸᵒᵘʳ ᵖᵃᵗʰ ˢᵗᵃʳⁱⁿᵍ ᵃᵗ ʸᵒᵘ ˢᵒ ᵐᵘᶜʰ◂ Gdzie Min Yoongi znacznie odstaje od grupy, podążając własną ścieżką a Jungkook zdaje sobie sprawę, że naprawdę lubi agresywnego członka zespołu. ❭❭ non-au...