Jedna wielka nicość. Ciemność. Wydawać by się mogło, że jest tu pusto, że nic nie ma w tej nicości. A jednak panuje tu tłok.
Czujecie tą wściekłość? Unosi się w ciemności wraz z istotami, które zostały tu zamknięte. Nie widać ich, ale to nie znaczy, że ich nie ma. Nie widać ich, ale czuć, że to złe istoty.
Dobrze, że zwykły przyziemny nie może tutaj trafić. Dobrze, że ta nicość nie może wydostać się na wolność. A może jednak?
********
-To Ci się synek trafił, mówiłem od razu, że trzeba go zabić! - cisze przerwał jakiś chrapliwy głos. Dało się słyszeć jak bardzo jest zdenerwowany. Chciał dać upust swoim emocją, ale nie mógł. Tutaj nie mógł zrobić nic.. Tylko trwać.
-Ile razy jeszcze będziesz to powtarzać? - drugi głos był jeszcze bardziej rozgniewany. Był największy z nich wszystkich, o ile wielkość ma w nicości jakieś znaczenie.
-Tyle ile będzie trzeba. Twój dobry syn zginął, a zły triumfuje. Na nic zdały się nasze próby. Od początku Cię ostrzegaliśmy. Gdybyś tylko nas posłuchał..
-MILCZ! Nie zapominaj do kogo mówisz.
-Nic nie możesz Asmodeusie. -tym razem dało się słyszeć kpinę. - Znowu jesteśmy niczym. I to wszystko Twoja wina. - pojawiły się głosy, które mu zawtórowały. Nicość zawrzała.
-Jak tylko odzyskam swoje ciało nie zapomnę się z Tobą rozliczyć. I wszystkimi, którzy Cię teraz popierają. - momentalnie zapanowała cisza. Nikt nie chciał podpaść Asmodeusowi. Był najpotężniejszy z nich wszystkich. - Zanim się obejrzycie, a znowu będziemy na wolności. Znowu zapanujemy nad słabeuszami. Musimy tylko być cierpliwi, mamy przecież dużo czasu. - wieczność była długa, dla Asmodeusa nie miało znaczenia ile czasu spędzi w zamknięciu. Był cierpliwy, wiedział, że prędzej czy później dostanie to czego chce. Potrzebny był mu tylko nowy plan. Naprawdę dobry plan. Alan był słaby, Asmodeus od początku czuł, że może mu się nie udać. To nie tak, że uważał Magnusa za godnego rywala. Magnusem sterowała miłość, a ona jest nieprzewidywalna i groźna. Dodaje sił i sprawia, że słabi stają się silni, a silni słabi.
Asmodeus wbrew pozorom wiedział co znaczy miłość. To ona nie pozwalała mu zabić Magnusa. To ona sprawiła, że go uratował przed śmiercią i to ona uczyniła go słabym. Magnus był zbyt mocno podobny do swojej matki. Zabijając go zabiłby jakąś część tamtej kobiety.
-Magnus musi umrzeć. - słabszy demon nie zamierzał jednak odpuścić. Wiedział, że jak tylko odzyska ciało będzie musiał pozbyć się Asmodeusa. Tylko on stał na jego przeszkodzie do panowania.
-Najpierw zginie łowca, potem oddam Magnusa w wasze ręce. - tamta kobieta już dawno nie żyła i może lepiej by było gdyby Magnus też nie żył. Asmodeus przestałby kochać.
CZYTASZ
Sługa 2
FanfictionMagnus uratował Alexandra. Udało mu się zmienić bieg historii i nie dopuścić do straszliwej wojny. Żyje z ukochanym starając się cieszyć chwilą i zapomnieć o złych wydarzeniach. Niestety Wielkie Demony pamiętają co zrobił. I nie spoczną dopóki go...