Magnus
Z każdym krokiem, który zbliżał nas do domu tej kobiety, moje serce przyśpieszało. Nie wiedziałem co ani kogo tam zastaniemy. Jedno było pewne - musieliśmy odnaleźć tą staruszkę i zmusić ją do mówienia.
Na razie wszystko szło gładko, nie natrafiliśmy na żadną przeszkodę. Nie podnosiło mnie to jednak na duchu. Skradaliśmy się między drzewami, krzewami mając nadzieje, że nikt nas nie zauważy.
W końcu stanęliśmy przy krzewie znajdującym się parę kroków od domu.
-Dom wygląda zupełnie normalnie. - obserwowaliśmy go przez chwilę w ciszy. Starałem się wyłapać jakieś potencjalne zagrożenie. Mała, piętrowa chatka o jednolitym kolorze. Na oko wydawało się, że ma już wiele wiosen na swoim koncie. Na werandzie obok jasnej drewnianej ławki stały pelargonie w różnych odcieniach różu. W naszą stronę były skierowane dwa okna na parterze i dwa na piętrze. Wszystkie były zasłonięte, więc niestety nie wiedzieliśmy co jest w środku. Mogłem użyć magii, ale nadal nie wiedziałem czy dom jest chroniony jakimś czarem, a nie chciałem zdradzić naszej obecności. Istniała szansa, że nikt nas jeszcze nie zobaczył.
-Czy moje mieszkanie jakoś się wyróżnia? - Izzy delikatnie się uśmiechnęła. Dom jak dom, ale większość czarowników starała nie wyróżniać się. Oczywiście pomijając bogactwo jakie panowało za ścianami, starożytne obrazy, warte miliony rzeźby, ogólny przepych dóbr zgromadzonych na przestrzeni lat, a nawet wieków. Ja osobiście nigdy nie byłem zwolennikiem trzymania w domu staroci. Odpowiadał mi nowoczesny styl, nowe technologie, ulepszenia. W porównaniu do większości czarowników, ja szedłem z duchem czasów.
-Racja. - Izzy jednak nie wyglądała na przekonaną. - Mamy jakiś plan?
-Wejdę pierwszy. -Łowczyni chciała już protestować. - Nie obraź się, ale ja lepiej poradzę sobie z tym co tam zastaniemy.
-W porządku. Ale jak Tobie coś się stanie Alec nigdy mi tego nie wybaczy.
-Nic się nie stanie Izzy. Po za tym mógłbym to samo powiedzieć o Tobie. - w głowie pojawiła się niepokojąca myśli, że przede wszystkim najpierw musimy sprowadzić Alexandra z między światów..
-Wejdziemy tam i co dalej?
-Będziemy improwizować. - podniosłem się i ruszyłem biegiem do drzwi. Uznałem, że nie ma sensu przedłużać. Zaraz za mną ruszyła Izzy. Ustawiliśmy się po dwóch przeciwnych bokach drzwi. - Atakujemy na trzy. Raz, dwa..
-W końcu jesteście! -nie zdążyłem doliczyć do końca, kiedy drzwi się otworzyły. Stała w nich młoda kobieta. - Zapraszam. - uśmiechnęła się do nas przyjaźnie i wróciła do środka zostawiając drzwi otwarte na oścież. Spojrzeliśmy na siebie z Izzy.
-Chyba nici z zaskoczenia. - ruszyłem pierwszy cały czas zachowując czujność. Łowczyni szła zaraz ze mną.
-Zrobiłam Wam herbaty, ale zdążyła wystygnąć. Co tak długo robiliście za tym drzewem? - kobieta napełniła czajnik i postawiła na gaz. Miała wiele czasu by przygotować zasadzkę.
-Nie przyszliśmy tutaj pić herbaty. - rozejrzałem się. Mały przedsionek, kuchnia i schody na piętro. Musieliśmy stać blisko drzwi, bo to była najlepsza droga ucieczki. Chociaż wcale nie zamierzałem uciekać wolałem przygotować się na każda ewentualność. Ta kobieta najprawdopodobniej współpracuje z Asmodeusem.
-Wiem. - kobieta spojrzała najpierw na Izzy, a potem na mnie. Miałem wrażenie, że mi przygląda się jakoś dłużej.- Przyszliście porozmawiać ze mną.
-Chyba z Twoją mamą - Izzy lustrowała młodą kobietę wzrokiem. Cały czas w ręce trzymała swój bicz. Kobieta uśmiechnęła się, wypowiedziała jakieś zaklęcie, ale zbyt cicho żebym zrozumiał jakie. Czekałem co się wydarzy, co nas zaatakuje. Przez chwilę nic się nie działo, potem kobieta pokryła się dymem.
CZYTASZ
Sługa 2
أدب الهواةMagnus uratował Alexandra. Udało mu się zmienić bieg historii i nie dopuścić do straszliwej wojny. Żyje z ukochanym starając się cieszyć chwilą i zapomnieć o złych wydarzeniach. Niestety Wielkie Demony pamiętają co zrobił. I nie spoczną dopóki go...