Alec
Obudziłem się cały mokry. Chyba śnił mi się jakiś koszmar, ale na szczęście zaraz po przebudzeniu o nim zapomniałem. Usiadłem i spróbowałem się uspokoić. Złapać oddech, uspokoić szalejące w piersi serce. Chwilę to trwało.
Powoli zaczynałem odzyskiwać świadomość. Powoli gorzka prawda zaczęła docierać do mojego umysłu. Rozejrzałem się, było strasznie ciemno. Na szyi czułem naszyjnik.
-Clary? - czy to znaczyło, że nie udało nam się? - Jesteś? - chciałem wstać, ale przeszkodziła mi.. kołdra? Moje serce ponownie przyśpieszyło. Wstałem z łóżka i po omacku odnalazłem światło. Byłem w swoim pokoju.. Czułem jak nogi mi miękną więc usiadłem się na podłogę. Cały drżałem.
Udało nam się! Naprawdę nam się udało! Cofnęliśmy w czasie.
Uszczypnąłem się by mieć pewność. Czułem. Zrobiłem to jeszcze dwukrotnie. Miałem ochotę rozpłakać się ze szczęścia, krzyczeć, skakać.. Spojrzałem na zegar. Wskazywał trzecią godzinę. Szybko złapałem za telefon by zadzwonić do Magnusa. Niestety, nie miałem jego numeru. Oczywiście znałem go na pamięć, ale nie o to chodziło. Nie mogłem zadzwonić o trzeciej w nocy do kogoś kto mnie nie zna. Chociaż gdzieś z tyłu głowy liczyłem na to, że Magnus będzie pamiętać.. Posiedziałem jeszcze chwilę na podłodze. Byłem szczęśliwy, przerażony, zagubiony.. Wiedziałem, że będę musiał szybko coś wymyślić, zorientować się na jakim etapie są wszystkie sprawy. A szczególnie sprawa moja i Magnusa.
Ale najważniejsze było to, że dostałem szansę i zamierzałem ją dobrze wykorzystać!
*******
Na podłodze siedziałem dopóki nie zadzwonił mój budzik. Czas na bieganie.. Tak to kiedyś wyglądało.. Odpuściłem sobie jednak. Miałem ważniejsze sprawy na głowie i nawet nie wiedziałem od czego zacząć. Udałem się do kuchni na szybkie śniadanie. Potem chciałem znaleźć Clary. Musieliśmy ustalić wspólny plan. Bo przecież Clary musiała cofnąć się razem ze mną.. Nie chciałem do siebie dopuścić myśli, że mógłbym z tym wszystkim zostać sam.
Niemal cofnąłem się z kuchni kiedy zobaczyłem, że Lydia tam siedzi.
-Cześć! - wiedziałem jednak, że nie ma sensu jej unikać. Ona i tak zawsze jakimś magicznym sposobem mnie odnajdywała. Przez ostatni czas odzwyczaiłem się jednak od jej nachalności. Nie wiedziałem czy tym razem będę miał do niej tyle cierpliwości.
-Witaj Alec. - przewróciłem oczami słysząc ten przesłodzony głos, który miała zarezerwowany tylko dla mnie. Jak sobie przypomnę jak bardzo zatruwała mi życie to miałem ochotę z miejsca ją udusić. Nie była jednak problemem. Nie tym razem. - Ziemia do Alexandra! - posłałem jej mordercze spojrzenie. Tylko Magnus mógł tak do mnie mówić. Nie skomentowałem jednak tego. Ona i tak pewnie by nic nie zrozumiała. - Masz dzisiaj szczęśliwy dzień! Zrobiłam za dużo kanapek i chętnie się z Tobą podzielę.
-Dziękuje, potrafię sam zrobić sobie śniadanie. - podszedłem do lodówki, wziąłem parę rzeczy i usiadłem obok Lydii. Przez cały ten czas buzia się jej nie zamykała, kompletnie niezrażona moim zachowaniem. Nie zwracałem jednak na nią uwagi. Zdawało mi się, że taka sytuacja miała już miejsce. Tego dnia pierwszy raz spotkałem Magnusa. Moje serce przyśpieszyło. Jak ja się za nim stęskniłem.. Zjadłem szybko śniadanie.
-Wiesz co muszę iść do mamy. - wiedziałem, że jak tylko go zobaczę będę musiał powstrzymać się od rzucenia się jemu na szyję. Nie wspominając już o pocałunku.. Cały czas jednak tliła się we mnie nadzieje, że Magnus mnie pamięta..
-Na tak.. Wczoraj cały instytut was słyszał. - tak, doskonale pamiętałem tamtą awanturę. Uśmiechnąłem się pod nosem. To się mama dzisiaj zdziwi jak jej powiem, że jednak zostaje. - Po towarzysze Ci.
-Nie trzeba. - tamtego razu Lydia mnie pocałowała. To niestety też doskonale pamiętałem. Nie mogłem dopuścić do tego by ta sytuacja znowu się powtórzyła. W dodatku nie wiedziałem czy wtedy Magnus to widział czy też nie. Nie mogłem ryzykować.
-Przyda Ci się wsparcie. - wiedziałem, że Lydia nie odpuści. Jedynym rozwiązaniem byłoby przywiązać ją do krzesła, ale to było oznaczało stratę czasu. Wzruszyłem ramionami. Jeśli będę czujny nie dojdzie do żadnego pocałunku. Wyszliśmy więc z kuchni i udaliśmy się do gabinetu matki. Lydia cały czas trajkotała a ja zastanawiałem się za jakie grzechy muszę to znosić.
Zatrzymaliśmy się na holu. Lydia dalej coś mówiła, chyba, że jestem nieśmiały czy coś w ten deseń, a ja zacząłem się rozglądać. Po Magnusie nie było jednak śladu.
-Alec? - jednak nie wszystko układało się tak jak ostatnim razem. Nie zważając na Lydie wybiegłem z instytutu. Może znajdę go w pobliżu?
Magnus
Obudziło mnie mocne pragnienie. Wyczarowałem sobie szklankę z wodą, którą wypiłem praktycznie na raz. Nie pamiętałem już kiedy ostatni raz mnie tak suszyło. Kiedy już zaspokoiłem swoje pragnienia uznałem, że już nie zasnę. Wygramoliłem się więc z łóżka i nałożyłem na siebie szlafrok. Wychodząc z sypialni obejrzałem się za siebie. Camille zajęła już całe łóżko, więc odwrotu nie było. Uśmiechnąłem się do siebie.
Rozsiadłem się na kanapie. Czułem się jakoś tak dziwnie chociaż nie potrafiłem dokładnie wskazać co mi dolega. Przeleciałem parę kanałów, ale nie było nic interesującego w telewizji. Siedziałem przez chwilę nie wiedząc co ze sobą robić. Poczułem jakiś impuls by wyjść na spacer. Godzina była bardzo wczesna, ale uznałem, że świeże powietrze dobrze mi zrobi.
Wziąłem szybki prysznic, podmalowałem się delikatnie, ubrałem, przykryłem Camille i wyszedłem z mieszkania. Zdałem sobie sprawę, że nie słyszałem nawet o której Camille do mnie przyszła. Musiałem dzisiaj głęboko spać. Wampirzyca lubiła czasem do mnie wpadać. Miała tutaj ciszę i spokój, wiedziała, że nikt jej nie będzie przeszkadzać no i oczywiście miała mnie. Chociaż żadna z nas para to lubiłem kiedy mnie odwiedzała. Nie czułem się przy niej taki samotny. I zawsze dobrze się ze sobą bawiliśmy.
Pogrążony w myślach nawet nie spostrzegłem, że doszedłem aż pod instytut. Sam nie wiem jak i dlaczego. Nienawidziłem nocnych łowców, z wzajemnością oczywiście i starałem się ich unikać. Chyba, że mieli jakiś problem i chcieli zapłacić za jego rozwiązanie. Spojrzałem na instytut akurat w momencie kiedy wychodził z niego jakiś nocny łowca. Bardzo przystojny nocny łowca. Wzruszyłem jednak ramionami i udałem się do pobliskiego parku.
*******
-Można się dosiąść? - siedziałem na ławce relaksując się chwilową ciszą i przyjemnym, rześkim porannym powietrzem kiedy ktoś postanowił mi przeszkodzić. Otwarłem oczy i ze zdumieniem odkryłem, że stoi przy mnie ten sam łowca, którego widziałem parę chwil temu. Rozejrzałem się po pustym parku. Zajęta była póki co tylko jedna ławka, moja.
-Proszę Cie bardzo. - czułem, że ten przystojny młodzieniec ma jakąś sprawę do mnie. Czułem też, że jest bardzo zdeterminowany, a to oznaczało duży zarobek. - Nie wiem jak Twoi przyjaciele zareagują na fakt, iż siedzisz z podziemnym. - ponownie zamknąłem oczy, ale widziałem, że chłopak się zmieszał.
-Nie dbam o to. - uśmiechnąłem się. Właśnie wywalczył dla siebie zniżkę. - Jestem Alec. - spojrzałem na łowcę. Siedział z wyciągniętą ręką i czekał na mój gest. Miałem ochotę odpowiedzieć super i zgasić go, ale był zbyt przystojny by tak go potraktować.
-Magnus. - uścisnąłem jego rękę przeklinając siebie samego w myślach. -Alec.. Alec.. od Alexandra? Wspaniałe imię. - Chłopak się uśmiechnął. Naprawdę był przystojny. Ciemne włosy, jasna karnacja, delikatne rumieńce i piękne, niebieskie oczy w których mogłem utonąć. Kiedy zdałem sobie sprawę z swoich myśli dopadło mnie przerażenie. To łowca. Może sobie być czarujący, przystojny, pociągający! Nic nie zmieni tego, że jest łowcą. - Dobrze, powiedz mi zatem co Cię do mnie sprowadza. Czego ode mnie chcesz, cenę po negocjujemy za chwilę.
-Uznałem, że miło byłoby Cię poznać. Ile będę musiał za to zapłacić? - chłopak miał czerwone policzki. Może jego podryw nie był idealny, ale zaimponował mi. Spodobało mi się to. Ale to nadal nie zmieniało faktu, że był łowcą. Cholerny łowcą, który ma za nic podziemnych. Ta myśl mnie otrzeźwiła. Wszyscy łowcy są tacy sami, nie ważne jak wyglądają.
-Znasz tylko moje imię. Na resztę Cię nie stać. - gratulując sobie w myślach odszedłem. Czułem na plecach palący wzrok chłopaka.

CZYTASZ
Sługa 2
FanfictionMagnus uratował Alexandra. Udało mu się zmienić bieg historii i nie dopuścić do straszliwej wojny. Żyje z ukochanym starając się cieszyć chwilą i zapomnieć o złych wydarzeniach. Niestety Wielkie Demony pamiętają co zrobił. I nie spoczną dopóki go...