36.

1.1K 105 39
                                    

/Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale naprawdę ciężko mi czasowo się wyrobić :( Ale już jestem, rozdział też jest, więc miłej lektury kochani! 

Alec

-Pozwólcie, że ja będę mówić, okej? - spojrzałem na swoje rodzeństwo. 

-Oczywiście. - Jace uśmiechnął się. - Wytłumacz mi proszę zanim wejdziemy do paszczy lwa jak chcesz znowu wziąć całą winę na siebie? - słyszałem jak Magnus parska śmiechem. Mi nie było do śmiechu, znałem możliwość matki. Zrobi nam nie lada pogadankę, ukarzę, wzbudzi w nas poczucie winny.. 

-Jeszcze nie wiem. Coś wymyślę na szybko, a Wy przytakujcie. 

-W porządku. - Jace wzruszył ramionami. Ilekroć nasza matka chciała nas zabić zawsze coś udawało mi się coś wymyślić co skupiało jej złość tylko na mnie. Miałem nadzieje, że tym razem będzie tak samo. 

-Izzy, dobrze się czujesz? 

-Tak, tak.. - siostra uśmiechnęła się do mnie słabo. Uważnie jej się przyjrzałem. Wydawało się, że na razie jest wszystko okej. Miałem nadzieje, że przy mamie nie zrobi niczego głupiego. W obecnej sytuacji wszystko mogło nas pogrążyć.

-Dobra to idziemy. - posłałem uśmiech Magnusowi, który w odpowiedzi mrugnął do mnie. Podbudowany jego gestem i ogólnie naszą dobrą, na nowo rozwijającą się relacją ruszyłem pierwszy do gabinetu matki. Dobrze, że moja mama nie umiała zabijać wzrokiem, bo poleglibyśmy już na starcie, bez słowa wyjaśnienia. Widziałem jak napina wszystkie swoje mięśnie, jak złość obejmuje całe jej ciało. 

-GDZIE WY DO CHOLERY BYLIŚCIE?! Co sobie wyobrażacie? Nie było Was CAŁĄ NOC! - mama wstała i okrążyła biurko nie spuszczając z nas wzorku bazyliszka. - Bez żadnego znaku życia! ŻADNEGO! - zastanawiałem się co powiedzieć matce, jak mądrze i sensownie wytłumaczyć naszą nieobecność, ale nie niestety nic nie przychodziło mi do głowy. -Nad ranem powiadomiłam Roberta o Waszym zniknięciu. Zamierzaliśmy złożyć oficjalnie Wasze zaginięcie.

-W porę przyszliśmy. - odezwał się bezmyślnie Jace, a ja obawiałem się, że po tych słowach nasza mama po prosty wybuchnie. Zagryzła na chwilę zęby i milczała, ale ja wiedziałem, że to nie znaczy nic dobrego. Cisza przed burzą. 

-W PORĘ?! Uważasz, że przyszliście w PORĘ?! Całą noc odchodziłam od zmysłów nie wiedząc co się z Wami dzieje i czy w ogóle żyjecie. A Ty mi mówisz, że przyszliście w PORĘ?!

-No tak, zły dobór słownictwa. - odparł Jace, a ja prosiłem w myślach by zamilkł. Na próżno. - Myślę mamo, że Alec Ci to najlepiej wytłumaczy. - mama oparła się o biurko i założyła ręce skupiając swój wzrok na mnie. 

-Zatem słucham. - patrzyła na mnie wyczekująco, a ja miałem ochotę zabić Jace'a. Wolałbym by jeszcze chwilę pokrzyczała dając mi czas do namysłu. A nie mając czasu do namysłu powiedziałem pierwsze co mi ślina na język naniosła.

-Jestem gejem. - mama opuściła ręce, z jej twarzy zniknęła cała złość. Jace zaczął się śmiać. 

-Co.. co powiedziałeś? - nadal nie myśląc trzeźwo, działając pod presją uznałem, że skoro powiedziało się A trzeba też i powiedzieć B. 

-Jestem gejem mamo i.. zakochałem się w czarowniku. - mama otwarła usta by coś powiedzieć po chwili jednak je zamknęła. Nie mogąc nic z siebie wydusić zakryła twarz w dłoniach. 

-Nie, to się nie dzieje naprawdę. - odezwała się w końcu zrezygnowanym tonem. Z jednej strony poczułem ulgę, że już wie, z drugiej było mi przykro z powodu jej nie najlepszej reakcji. 

Sługa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz