5.

1.7K 145 36
                                    

Alec 

 Wstałem na długo przed Magnusem, ale to pewnie dlatego, że wczoraj bardzo wcześnie położyłem się spać. Chciałem się wyspać, wypocząć . Po cichu wyślizgnąłem się z łóżka i przeniosłem się na kanapę. Włączyłem sobie telewizor i zacząłem skakać po kanałach.  

Dzisiaj wybierałem się do Idrysu. Niby miałem na to dużo czasu, ale nie chciałem zostawiać wszystkiego na ostatnią chwilę. Załatwię wszystko, a potem, do końca tygodnia, skupię się tylko na Magnusie.  Chciałem też mieć już za sobą spotkanie z rozczarowanym ojcem. Nie podobało mu się, że wracam do Instytutu. Dobrze, że nie znał powodu.. 

-Alexnadrze.. - Magnus wyszedł z sypialni. - Nie ładnie to tak zostawiać mnie samego w wielkim i zimnym łóżku. - zrzucił prezesa z kanapy i wcisnął się koło mnie.

-Dzień dobry. - ucałowałem go. 

-Dzień dobry. Dobrze się dzisiaj czujesz? - Magnus wtulił się we mnie. Wiedziałem o co chodzi mu z tym pytaniem. Wczoraj przed snem postanowiłem, że nie będę więcej myślał o tym co się stało. Magnus miał rację, to zwykłe przemęczenie. Po za tym nie chciałem znowu być egoistą i skupiać się na sobie.

-Bardzo dobrze. A Ty? 

-Poranek był bardzo kiepski, ale już jest lepiej. Ruszasz zaraz po śniadaniu? 

-Im szybciej ruszę tym szybciej wrócę do Ciebie. - Magnus usiadł. 

-Poczekaj, ja chce dzisiaj coś zrobić. Co powiesz na jajecznice? - widziałem po jego minie, że niezbyt podoba mu się mój pomysł. - Spokojnie, jajecznice robię bardzo dobrą. 

-W porządku. Zatem zapraszam do kuchni. - chciałem wstać z kanapy, ale Magnus mnie pociągnął tak, że okrakiem znalazłem się na jego kolanach. - Kocham Cię Alexandrze.

-Ja Ciebie też Magnus. - złączyliśmy swoje usta. 

-Na pewno wszystko w porządku? 

-Tak, naprawdę. - Magnus uważnie mi się przyglądał, jakby szukał jakiś objawów. - A teraz musisz mnie uwolnić, jajecznica sama się nie zrobi. - ucałowałem Magnusa i udałem się do kuchni.

********

Stałem pod drzwiami do mieszkania taty. Było po ósmej, więc były nikłe szanse, że go teraz spotkam, ale i tak się denerwowałem.

-Jesteś tato? - otworzyłem drzwi i odczekałem chwilę na wejściu. Odpowiedziała mi cisza. Ruszyłem do pokoju by spakować wszystkie rzeczy. Ostatnim razem kiedy się pakowałem zajęło mi to cały dzień. Co chwilę robiłem sobie przerwę i zastanawiałem się czy dobrze robię. Tym razem byłem pewien, nie miałem żadnych wątpliwości. Rzeczy podzieliłem na dwie grupy. Jedna, ta większa, miała wrócić do Instytutu, drugą zamierzałem zostawić u Magnusa. Dzięki temu będę zostawać u niego na noc tak często jak tylko będę mógł, nie martwiąc się o zapasowe rzeczy. 

Pakowanie zajęło mi trochę czasu. Zostawiłem walizki, zebrałem wszystkie dokumenty i punktualnie w południe udałem się do Idrysu. Postanowiłem najpierw stawić się u inkwizytora aby dowiedzieć się komu przekazać moje zadania. Potem zamierzałem odszukać ojca i z nim porozmawiać. Gabinet inkwizytora znajdował się na samej górze, do niego było oddzielne schody. Ruszyłem więc szybko na górę pokonując po dwa - trzy schodki na raz. 

-Dzień dobry, mogę? - inkwizytor, Imogen Herondale siedziała przy biurku czytając jakieś pismo. Gdy mnie zobaczyła rozpogodziła się. 

-Alec, witaj. Zapraszam. - wskazała na krzesło nad sobą. 

-Chciałem się zapytać komu to przekazać. - uniosłem teczkę na wysokość jej oczu. - Podziękować za te dwa lata i się pożegnać. 

-Twoje odejście to dla nas duża strata. Nie do końca rozumiem Twoją decyzje, szło Ci naprawdę dobrze, ale nie kwestionuje jej. - przez chwilę mi się przyglądała jakby czekała aż coś powiem. Ja jednak nie wiedziałem co mogłem jej powiedzieć, a tłumaczyć się nie chciałem. - Jeszcze nie wybraliśmy następcy. Nie wiem czy ktoś w ogóle będzie chciał wykonywać Twoje zadania, wysoko podniosłeś poprzeczkę. 

Sługa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz