17.

1.1K 115 11
                                    

Alec

Siedzieliśmy z Simonem koło siebie zastanawiając się co dalej. Simon co jakiś czas się szczypał sprawdzając czy coś czuję. Niby odzyskaliśmy ciała ale nadal pozostawaliśmy duchami, fizycznie nic nie czuliśmy.

-Ciekawe co Izzy teraz robi. - odezwał się w końcu patrząc jak paru łowców walczy z powietrzem. Próbowali się wydostać. Nie wiem jak, ale rozumiałem, że chcą robić cokolwiek. 

-Pewnie się zamartwia o nas.

-A nam wbrew pozorom nic nie jest. -sam chciałem działać, ale wiedziałem, że na nic zdadzą się nasze próby. - Pokłóciliśmy się.. Wczoraj? Tydzień temu? Miesiąc?

-Myślę, że tkwimy tu góra dwa trzy dni. - pojęcie czasu było tutaj względne. Nie wiedzieliśmy kiedy jest noc, a kiedy dzień. 

-Skąd to wiesz?

-Nie wiem.. Ale chce wierzyć, że minęła dopiero chwila. - Dotknąłem brody by sprawdzić zarost, ale byłem gładziutki. Czy to sprawka tego miejsca, czy nawet dnia tu nie spędziliśmy? Simon wzruszył ramionami. - O co się pokłóciliście?

-O jakąś pierdołę.. Ale nie to jest najgorsze. Przez cały ten czas ani razu się tak nie posprzeczaliśmy, a teraz proszę.. Chciałbym jej powiedzieć, że ją kocham..

-Simon.. - chciałem mu powiedzieć, że jeszcze będzie miał wiele okazji do wyznania miłości mojej siostrze, ale to by oznaczało, że Magnus podjął się próby otwierania między światów.

-Zostaniemy tu na zawsze, prawda?

-Ragnor mówił, że..

-Słyszałem co mówił. A potem szeptaliście o czymś we dwójkę. Widziałem Twoje przerażenie. Nie musisz kłamać. Akurat nie przy mnie. - spuściłem głowę. Nie chciałem dodatkowo przygnębiać Simona. Ragnor powiedział, że nie chce tego usłyszeć i miał rację. Uznałem, że Simon tak jak ja wolałby nie wiedzieć.

-Nie kłamie Simon, będzie dobrze. - posłałem mu uśmiech. Dalej siedzieliśmy w ciszy obserwując łowców. Wydawało mi się to nawet na swój sposób śmieszne. Podskakiwali wymachując rękami, nogami. Czasem uderzali kogoś koło siebie, było tu bardzo mało miejsca. Inni, podobnie jak ja i Simona, siedzieli w garstkach lub sami trzymając się od tego wszystkiego z daleka. Miejsce było jednak tak małe, że stąd gdzie siedzę widział niemal każdego. Czerń. Zewsząd otaczała nas czerń. Zdawało mi się, że kiedyś Magnus zapytał mnie o mój ulubiony kolor. Powiedziałem mu wtedy, że lubię czarny. Uśmiechnąłem się, co za ironia. 

Siedząc tak, nieświadomie złapałem za naszyjnik, który zawiesiłem na szyi. 

*********

Czerń zniknęła. Simon i wszyscy pozostali również. Zniknęła też ta przerażająca cisza. Słyszałem wiatr, latające nade mną ptaki i ..szum morza. Znajdywałem się na jakieś nieznanej mi plaży. Wydawało mi się, że jestem sam, ale z daleka dostrzegłem jakąś postać. Z daleka poznałem już kto tamtędy spaceruje. Moje serce zabiło szybciej. Magnus! Udałem się w jego stronę. Sam nie wiedziałem czy to sen, czy może tak szybko oszalałem? Magnus wyglądał tak beztrosko.. tak spokojnie.

-Nigdy wcześniej mnie tu nie zabierałeś. - złączyłem nasze dłonie. Przynajmniej tak mi się zdawało, bo nie poczułem nic. Spojrzałem na nasze splecione dłonie.  Trzymaliśmy razem.. 

-Jest wiele miejsc do których muszę Cię zabrać Alexandrze. - przez jedną chwilę na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Skoro nie czułem nic nadal pozostawałem w tym pieprzonym między świecie. Co zatem to wszystko oznaczało? Spojrzałem na Magnusa, wpatrywał się we mnie z taką miłością, czułością.. Może to nie do końca fikcja?  

Sługa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz