3.

2K 145 41
                                    

Magnus 

Kończyłem przygotowywać kolację dla nas. Alexander siedział na moim blacie, bez koszulki, opowiadając o zasadach panujących w Idrysie. Od czasu do czasu, chyba nieświadomie, kiwał nogami, przez co wyglądał jak małe dziecko. Od czasu skupiałem swój wzrok na nim. Wtedy przestawał opowiadać i wpatrywaliśmy się w siebie ciszę. Kolacje szykowałem już jakąś godzinę, ale nigdzie nam się nie śpieszyło.

Cały dzień spędziliśmy w łóżku. Nawet obiad wyczarowałem wprost do sypialni. Może mało ambitne, ale podobało mi się tak spędzenie czasu. Zresztą obojętnie co bym nie robił, a Alexander był by obok to bym był zadowolony. 

W pewnym momencie usłyszałem dźwięk telefonu Alexandra. Chłopak zabrał się za czytanie smsa, a ja sięgnąłem po tackę, chciałem kolacje dla odmiany zjeść na balkonie. Łowca zeskoczył z blatu i przytulił mnie od tyłu.

-Mama napisała. Mamy problem. - odwróciłem się w stronę Alexandra. Widziałem, że się uśmiecha, więc czułem, że chyba i mnie ten problem się spodoba.  - Mam tydzień na załatwienie wszystkiego w Idrysie. Potem oficjalnie wracam do Instytutu i będę odpowiadał za Jace i Izzy jak dawniej. Chodził na misję, zdawał raporty i tak dalej. 

-W czym więc problem Alexandrze? - jeszcze bardziej się rozpogodził. 

-Załatwienie wszystkiego w Idrysie zajmie mi góra jeden dzień. - Alexander mnie pocałował. - Co ja zrobię z resztą tygodnia? 

-Już ja się postaram byś się nie nudził. - miałem ochotę się uszczypnąć. To było jak sen.. z którego nigdy nie chciałem się budzić. 

-Mam się bać? - zjechałem ręką na pośladki Alexandra, przez co jego policzki zrobiły się czerwone.

-Jeśli dobrze pamiętam wisisz mi jeszcze jedną lekcje łucznictwa. - mrugnąłem do niego. Alexander się roześmiał. 

-W porządku. Możemy jutro wrócić tam gdzie ostatnio i potrenować. - zabrałem nasze talerze, a Alexander szklanki z sokiem i ruszyliśmy na balkon. - Nie powinien się ubrać? Jeszcze ktoś zobaczy..

-Spokojnie. - machnąłem ręką. - Jesteśmy teraz niewidoczni. Nikt nas nie zobaczy. - Alexander się uśmiechnął. Odłożył szklanki, potem zabrał ode mnie talerze, które też odłożył. Wpatrywałem się w niego, czekając co będzie dalej. 

-Nikt nas nie zobaczy mówisz.. - Alexander zabrał się za ściąganie mojej bluzki. Nie miałem nic przeciwko. Wieczór nie był chłodny. Słońce jeszcze delikatnie muskało nasze ciała promieniami. Pocałowałem łowcę, który przywarł do mnie bardzo mocno. Pocałunkami zjechałem na jego szyję. - Magnuuss.. - widziałem i czułem, że bardzo mu się to podoba. - Magnuss.. - moja ręka zjechała niżej. Byłem na skraju wytrzymałości, tak niewinny Alexander na mnie działał. Oderwałem się na chwilę by spojrzeć na niego. Wydawał się tak samo nieprzytomny jak. - Dlaczego.. dlaczego przerwałeś? - ponownie wpiłem się w jego usta. Przywarliśmy do siebie tak mocno, że nawet igiełka by między nas nie weszła. Czułem Alexandra i on też czuł co zrobił ze mną. Alexander, nie zakańczając pocałunku podniósł mnie, instynktownie owinąłem nogi wokół jego ciała. Oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy znaleźliśmy się w sypialni. - Jestem cały Twój Magnus, cały.

********

-Za wiele się tu się nie zmieniło od naszej ostatniej wizyty. - Alexander rozkładał tarcze, wesoło podgwizdując przy tym, a ja stałem i rozglądałem się po pomieszczeniu. Wczorajszy wieczór był równie wspaniały jak poprzedni, dlatego dzisiaj mieliśmy doskonałe humory.

-Po lewej bardziej odpadł tynk. - spojrzałem na lewo. 

-Podziwiam Cię, ja nawet tego nie zauważyłem za pierwszym razem. 

Sługa 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz