Magnus
-Musisz iść? - patrzyłem na Alexandra z powątpieniem. To miał być nasz dzień..
-Magnus.. Sprawdzę tylko jak mocno jest źle i zaraz do Ciebie wrócę. Zajmie mi to góra dziesięć minut. - podziwiałem Alexandra za optymizm. Bałem się, że jeśli on spotka się z matką to już go dzisiaj nie zobaczę. - Dziesięć minut i jestem cały Twój.
-Cały? - spojrzałem na Alexandra z wyzwaniem. Jeśli będzie chciał mnie opuścić, nawet na dziesięć minut, nawet po to by spotkać się z matką, która możliwie chce go zabić to niestety ale będzie mi musiał to solidnie zrekompensować.
-Cały. - widziałem błysk w oczach Alexandra. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Uśmiechnął się do mnie, podszedł i mocno pocałował. Przyciągnąłem Alexandra do siebie.
-Jeden warunek.
-Już jeden był. Ale pozwolę Ci na drugi, mam dobry dzień dzisiaj.
-Idę z Tobą. - widziałem, że Alexander chce protestować. - Uratuje Cię w razie potrzeby.
-Przed własną matką? Magnus..
-Będę czekał pod instytutem. - chciałem być blisko Alexandra. Nie rozstawać się z nim ani na minutę.
-Dobra, zrób portal. - roześmiałem się.
-Chcesz iść do mamy tak? - bez skrępowania przejechałem po prawie nagim ciele Alexandra.
-No tak. - Alexander podrapał się po karku. - Najpierw musimy się ubrać.
*******
Stałem pod instytutem chyba już wieki. Spojrzałem na zegarek, według którego od wejścia Alexandra do instytutu minęło dopiero piętnaście minut. Piętnaście minut. Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
Maryse chciała spotkać się z Alexandrem z według mnie wiadomego powodu. Wiedziała co czuje do jej syna i jestem pewien, że nie pochwalała tego. Jestem pewien, że Izzy powiedziała jej czyje były wczoraj urodziny, łowczyni wysłała mi życzenia sms. Na pewno zauważyła nieobecność syna w nocy. Maryse nie była głupia, na bank wszystko poskłada w całość.
By nie stać jak taki kołek postanowiłem rozejrzeć się po okolicy. Nie żebym jej nie znał. Chciałem po prostu się czymś zająć. Spojrzałem na wprost na instytut, który dla mnie jawił się jako stary, zamknięty kościół. Dotarło do mnie, że jeszcze nigdy nie obszedłem go w koło, bo po co? Uśmiechnąłem się do siebie i ruszyłem na szaloną wędrówkę wkoło instytutu. Wszystko wyglądało na zniszczone, zaniedbane, nieużywane od wieków. Wszystko za sprawą magii. Instytut widzieli tylko łowcy i osoby oficjalnie zaproszone. Ewentualnie pukając do drzwi można było wejść, ale tylko jak ktoś otworzył je od środka, inaczej wchodziło się do kościoła, a raczej rudery. Na tyłach kościoła było jeszcze gorzej. Gdzieniegdzie rosło zielsko uniemożliwiające nawet przejście. Świetna mistyfikacja. Kto by chciał tu zaglądać. Pokręciłem głową z niedowierzaniem, że sam, z własnej woli, się tu udałem.
W połowie drogi zdawało mi się, że słyszę Alexandra, dlatego zakończyłem wędrówkę. To chyba była jedna z najgłupszych rzeczy jakie zrobiłem próbując zabić czas.
-Magnus! - na szczęście nie przesłyszałem się. Alexander rozglądał się, zapewne za mną.
-Alexandrze.. - nie zdążyłem do niego podejść, łowca rzucił mi się na szyję. - Tak się stęskniłeś?
-Tak! Wracamy?
-A jak rozmowa z mamą? - odsunąłem na chwilę Alexandra by uważnie mu się przyjrzeć.

CZYTASZ
Sługa 2
FanfictionMagnus uratował Alexandra. Udało mu się zmienić bieg historii i nie dopuścić do straszliwej wojny. Żyje z ukochanym starając się cieszyć chwilą i zapomnieć o złych wydarzeniach. Niestety Wielkie Demony pamiętają co zrobił. I nie spoczną dopóki go...