— Ej — do pokoju wparował mi Matt. Oczywiście akurat w najgorszym momencie, kiedy byłam w samej bieliźnie.
— Naucz się pukać człowieku — przewróciłam oczami i weszłam do garderoby. Mieliśmy jechać na imprezę do kolegi bruneta, więc musiałam się odwalić.
Stanęłam przed szafą i zaczęłam zastanawiać się co ubrać. Na pewno jakąś sukienkę, ale jaką?
Po chwili wszedł Matt, więc szybko założyłam długi podkoszulek, żeby choć trochę się zakryć.
Mimo to nadal czułam jego palące spojrzenie na sobie.
— Nie musisz tak na mnie patrzeć — odwróciłam się w jego stronę.
— I tak już cię widziałem taką — uśmiechnął się głupkowato.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc rzuciłam w niego jakimiś spodniami, które miałam pod ręką.
W końcu zdecydowałam się na kremową sukienkę sięgającą do kolan. Miała trochę duży dekolt, ale nie odsłaniał zbyt wiele. Do tego wzięłam niezbyt wysokie szpilki w tym samym kolorze.
Zwaliłam bruneta z krzesła, który niestety nadal tu siedział. Za nic nie dało się go wyciągnąć. Zaczęłam robić nieco mocniejszy makijaż, a na końcu pomalowałam swoje usta zwykłym błyszczykiem.
— Gotowa? — kiwnęłam głową na znak, że tak i po chwili byliśmy już w aucie.
***
— Nie! Ja tego nie zrobię! — graliśmy w butelkę i musiało wyjść na mnie.
— No już, całuj — powiedziała Emma.
— Bo będziesz miała o wiele gorsze — powiedział Colin.
— No dobra — mruknęłam, a po chwili dodałam — zemszczę się.
Wstałam z kanapy i podeszłam do bruneta. On był ostatnią osobą, którą chciałam pocałować.
— Urodzona spod gwiazdy — prychnęłam pod nosem.
Spojrzałam w oczy Matta, a on pomału się zbliżył. Jako że chciałam mieć to już za sobą, zmniejszyłam odległość między nami i pocałowałam go. Wcześniej ustaliliśmy, że pocałunek ma trwać przynajmniej 10 sekund. Brunet oczywiście chciał mi włożyć mi język do buzi, bo jakby mogło być inaczej, ale go delikatnie ugryzłam i się odczepił.
— Było tak źle? — zapytała Emma, gdy nareszcie przestaliśmy. Może zachowuje się tak jakoś dziecinnie, bo niektóre laski nie przepuściłyby takiej okazji. Matt był wysoki, przystojny, umięśniony, więc nie trudno mu o jakąś dziewczynę. Przekonałam się już na tej imprezie. Cały czas podrywał jakieś laski, a później szli do pokoju. Męska dziwka i świnia. Nie wiadomo co robił z tymi ustami, zanim go pocałowałam.
— Muszę odkazić usta — zaśmiałam się, na co brunet prychnął.
Graliśmy tak jeszcze przez chwile, gdy zdecydowaliśmy, że wyjdziemy na dwór się trochę przewietrzyć. Na zewnątrz nie było tak dużo osób, jak w domu, więc nie było nawet najmniejszego tłoku.
Wszytko, by było dobrze. No właśnie byłoby. Oczywiście Matt musiał to zepsuć. Zaczął być znowu wredny i chamski.
— Patrz, gdzie łazisz — warknął, gdy przez przypadek w niego weszłam.
— No przepraszam, żyjesz, to co masz do mnie?
— Jesteś wkurwiająca.
— A ty jesteś dupkiem.
— Jesteś żałosna, po gówno tu przyjechałaś! — przerwał mi, gdy chciałam dalej wymieniać.
— Ja przynajmniej nie idę się pieprzyć z pierwszą lepszą laską!
— Bo ciebie i tak by nikt nie chciał — uśmiechnął się drwiąco.
— Jesteś zwykłą męską dziwką!
— Co?! — przerwał mi.
— Zamknij się! Ja teraz mówię do cholery jasnej! Matka cię nie uczyła?!
Jesteś żałosny. Pieprzysz się z każdą laską. Mnie by było wstyd, jak bym była twoją matką i pewnie twojej jest, w sumie nawet bym się nie dziwiła — brunet się nie odzywał, tylko patrzył na swoje buty, więc kontynuowałam — no co? Prawda boli? Ktoś ci wcześniej już tego nie powiedział?
— Miałem być miły, ale teraz przesadziłaś — nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy nagle poczułam, jak brunet mnie popycha, przez co wpadłam do basenu.
— Kurwa! — krzyknęłam w myślach. Basen był głęboki, a ja nie potrafiłam pływać.
Ruszałam nogami, aby chociaż utrzymać się na powierzchni, ale nie miałam już siły, a woda coraz bardziej wpychała mi się do ust.
Słyszałam jakieś krzyki osób, które przyszły zobaczyć co się stało.
Poczułam jak ktoś mnie łapie, ale ja już nie miałam siły, by chociaż zobaczyć kto to. Jakaś osoba wzięła mnie na ręce i wyciągnęła na trawę.
Zaczęłam kaszleć i próbować choć trochę zaczerpnąć powietrza. To się nałykałam wody.
— Nic ci nie jest?! — usłyszałam zmartwiony i spanikowany głos Emmy.
— Nie... — nie mogłam nic więcej powiedzieć, byłam bez sił. Było mi zimno. Do tego czułam smak chloru w ustach. Otworzyłam oczy i nad sobą zobaczyłam cztery zmartwione twarze. Matt mnie podniósł, a ja o resztkach sił próbowałam się utrzymać na własnych nogach. Cały czas trzymałam się ramienia Matt'a aby się nie przewrócić.
— Dasz radę iść? — zapytał. Żywiłam do niego urazę i pogardę. Mogłam się utopić.
— Tak dam rade — warknęłam i wyrwałam się z objęć bruneta. Był to zły krok, bo się prawie przewróciłam, ale, że Matt mnie złapał, nic się nie stało.
— Puść mnie — powiedziałam cicho.
Ściągnęłam szpilki i udałam się w stronę bramy, by wrócić do domu.
Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam przed siebie.
Chłopak szedł za mną, próbując mnie trzymać, ale mu się wyrywałam. Z każdym krokiem odzyskiwałam siłę w nogach oraz równowagę, więc jego pomoc była zbędna.
Wyszłam na chodnik i zaczęłam iść prosto, gdyż nie było to daleko i wiedziałam gdzie iść.
— Nigdzie nie idziesz — brunet złapał mnie za łokieć, przez co musiałam się zatrzymać.
— Nie mów mi co mam robić — wyrwałam się i zaczęłam iść dalej. Jednak chłopak nie odpuszczał.
Chwycił mnie za biodra i podniósł do góry, przerzucając mnie przez ramię jak worek na ziemniaki.
Nie chciałam już robić scen, więc się nie wyrywałam, tylko grzecznie oparłam się o ramię Matta.
Odłożył mnie delikatnie, gdy dotarliśmy do jego samochodu i otworzył mi drzwi. Burknęłam ciche ,,dziękuję" i usiadłam na miejscu pasażera. Chłopak okrążył pojazd i usiadł za kierownicą.
Gdy dojechaliśmy do domu, Matt pomógł mi wysiąść z samochodu.
Od razu skierowałam się do siebie i ściągnęłam całą mokrą sukienkę. Buty rzuciłam w kąt i weszłam do łazienki, po czym zamknęłam drzwi. Włączyłam gorącą wodę, która od razu rozluźniła moje ciało. Umyłam dokładnie całe ciało wraz z włosami, by nie śmierdzieć chlorem i wyszłam, opatulając się ręcznikiem.
Podeszłam do lustra i umyłam zęby. Smak chloru to nic wspaniałego. Weszłam do garderoby i szybko wybrałam jakieś majtki i szorty oraz bluzkę na ramiączkach. Ubrałam się i zabrałam ręcznik w celu odniesienia go do łazienki. Mokre włosy moczyły mi trochę bluzkę, ale nie przejęłam się tym.
Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam, że brunet siedział na moim łóżku. Byłam na niego wściekła i nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Tym bardziej że nawet nie przeprosił za to, że się prawie utopiłam.
— Zapomniałeś gdzie twój pokój? — zapytałam oschle. Matt podniósł głowę i szybko wstał. Był ubrany w szare dresy i czarną bokserkę. Włosy miał lekko wilgotne.
— Lyds, ja przepraszam. Nie wiedziałem, że nie umiesz pływać — podszedł do mnie.
Widać było, że był zmartwiony. Było mu przykro albo dobrze udawał.
— Trzeba było pomyśleć. Wiem, że nie powinnam tak mówić, ale ty tak po prostu zacząłeś mnie obrażać. Do tego ośmieszyłeś mnie przed tyloma ludźmi, a ja za dwa dni idę do szkoły. Wiesz, ile będzie plotek o mnie? Będą się wyśmiewać ze mnie. Przez ciebie — po moich policzkach spłynęły łzy. Matt wziął mnie za podbródek i kciukiem je wytarł. Przytulił mnie. On. Z własnej woli. Mnie przytulił.
CZYTASZ
Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]
Novela Juvenil"- Dlaczego mnie pocałowałeś? - Dlaczego oddałaś pocałunek? - To nie odpowiedź. - To też nie. - Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? - Kocham cię, naprawdę cię kocham Lyds, dlatego... Szkoda tylko, że mówisz mi to teraz gdy wyjeżdżam na inny kontynent." ...