Zaciągnęłam świeżego powietrza do swoich płuc. Nareszcie wychodzę z tego jebanego szpitala.
Gdyby nie fakt, że miałam jakieś krwotoki wewnętrzne, złamane kości i jakieś wstrząsy mózgu już dawno bym tu turlała się po trawie.
Wsiadłam do czarnego auta brata i po chwili już jechaliśmy do domu. Jacie. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale stęskniłam się za szkołą i za moją ukochaną babą od majmy*. Ahhh. Jutro już do niej wracam i znowu będę uprzykrzać jej życie.
Brzmi cudownie.
Gdy dojechaliśmy już pod dom, Michael wyjął moją torbę z rzeczami z bagażnika i zamknął auto swoimi kluczykami. Weszliśmy do domu i od razu poczułam ten zapach naleśników. Moich ulubionych naleśników! Z nutellą!
Szybko zdjęłam buty i pobiegłam do kuchni. Na stole leżały smakowicie wyglądające naleśniki. Bez wahania porwałam jednego i w mgnieniu oka go zjadłam. Brakowało mi tego jedzenia. Szpitalne śniadania, obiady i w ogóle były okropne. Nic pożywnego. Lepiej zjeść naleśniki z nutellą tak jak ja niż jakiś ryż z miodem i to jeszcze plastikowymi widelcami w plastikowych kubeczkach. Nie dzięki, nie moje klimaty.
-Hej-przywitałam się z Mattem, który właśnie wchodził do kuchni, ale zamiast odpowiedzi uzyskałam milczenie, które zabolało w cholerę.
Podszedł do talerza i wziął jednego naleśnika po czym tak po prostu wyszedł. Nawet na mnie nie spojrzał. Nic nie powiedział. Tak po prostu przyszedł, zabrał to co chciał i wyszedł. Tak bez słowa. Tak jakby mnie w ogóle nie było.
Nie wiem czemu, ale to bolało. Zazwyczaj się nie przejmowałam tym co ludzie o mnie mówią albo, że mnie ignorują, ale z nim jest inaczej. Nie ważne.
Gdy zjadłam już wszystkie naleśniki poszłam w miarę szybko do góry do swojego pokoju.
Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Szybko się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Gdy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Założyłam bieliznę i spojrzałam na siebie w lustrze.
Ciemne sińce pod oczami. Kilkanaście siniaków w różnych miejscach. Szwy mniej więcej na środku brzucha. Zadrapania na rękach, nogach i twarzy. Jakieś takie smutniejsze i mniej błyszczące oczy. Zamiast uśmiechu był tylko cień...
Cień smutku...
Pewnie pozostaną mi blizny. Doktorzy mówili, że nie zostaną, ale jakoś nie chce mi się wierzyć.
Założyłam szare, krótkie dresy i białą koszulke na ramiączkach. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i wyszłam z łazienki. Nie męcząc się składaniem ubrań po prostu rzuciłam je na krzesło obrotowe od biurka i powoli położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą i już po chwili zasnęłam.
***
Powoli otworzyłam oczy. W pokoju było jeszcze ciemno. Super. Spojrzałam na swój zegarek i na wyświetlaczu godzina wskazywała 05:10. Wow. Pierwszy raz wstałam przed budzikiem. Jestem pod wrażeniem.Wzięłam swój telefon z szafki nocnej i weszłam na jakiś portal społecznościowy żeby zabić czas.
Nic nie było ciekawego. Dowiedziałam się, że była jakaś gruba impreza u Jack'a i mnie na niej nie było! A ponoć była zajebista! Pff. Impreza beze mnie to nie impreza. Hah.
Gdy usłyszałam pikanie dobiegające z szafki nocnej, zmieniłam pozycję do pozycji siedzącej. Rękami przetarłam oczy. Słysząc, że nadal dzwoni alarm wyłączyłam to cholerstwo i poszłam do garderoby.
Zapowiadał się śliczny dzień, ale jako iż mam parę siniaków na nogach i zadrapań wolę na razie nie odsłaniać zbyt dużo.
Wybrałam zwykłe, sportowe, czarne getry i biały podkoszulek z jakimiś wzorkami i obrazkami. Na to czarną bluzę z tej samej firmy co getry, a na nogi białe adidasy. Wzięłam potrzebne rzeczy, w tym telefon i jakieś pieniądze i wyszłam ze swojego pokoju po czym zeszłam po schodach do kuchni.
-Heja, podwieźć cię?-zapytał M gdy weszłam do kuchni.
-Hejka, nie dzięki. Jest ładna pogoda, a poza tym już mnie dupa boli od tego nic nie robienia-powiedziałam na co Michael się zaśmiał.
-Dobra-uśmiechnął się-przyjadę po ciebie lub Matt-podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek-uważaj na siebie. Ja muszę już lecieć. Bajs-poczochrał mnie ręką po włosach i wyszedł lekko trzaskają drzwiami.
Kocham go za to jaki jest opiekuńczy i w ogóle. Zawsze taki był. Zawsze mnie chronił i dawał nieźle po mordzie chłocom, którzy się ze mnie wyśmiewali. Hah. Raz im przywalił i już nigdy nic nie powiedzieli o mnie złego. Z niektórymi się nawet zaprzyjaźniłam.
Zjadłam dwie kanapki i poszłam jeszcze na górę. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i po chwili już mnie nie było.
Wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz gdyż nikogo nie było. Schowałam klucz do torby i poszłam sobie spacerkiem do swojego liceum.
Jak na 7:30 było już dużo ludzi na chodnikach. Był mały tłok, a na ulicach pomału robiły się korki, ale za to kochałam to miasto. Za ten ruch, że cały czas to miasto żyje no i za widoki.
Gdy było jakieś pięć minut do zaczęcia zajęć weszłam do szkoły i od razu zauważyłam Emmę.
Zauważyła mnie od razu i szybko do mnie podbiegła.
-Jak ja cie dawno nie widziałam!-krzyknęła i mnie mocno przytuliła.
-Widziałaś mnie wczoraj-zaśmiałam się.
Pogadałyśmy i słysząc dzwonek poszłyśmy do klasy.
***
Heja! No więc witam. Dzisiaj trochu dłuższy niż wcześniejsze.*majca-matematyka
Kocham xx
CZYTASZ
Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]
Novela Juvenil"- Dlaczego mnie pocałowałeś? - Dlaczego oddałaś pocałunek? - To nie odpowiedź. - To też nie. - Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? - Kocham cię, naprawdę cię kocham Lyds, dlatego... Szkoda tylko, że mówisz mi to teraz gdy wyjeżdżam na inny kontynent." ...