•1.18•

24.2K 1K 109
                                    

-Przykro mi, ale...

-Niestety, ale panienka Lydia może nie chodzić na własnych nogach-powiedział obojętnie, a po chwili dodał-operacja się powiodła-co kurwa?! Powiodła?! Przecież ona może spędzić resztę życia na wózku!-był krwotok wewnętrzny, ale dzięki nam jest już wszystko w porządku-powiedział, a ja prychnąłem.

-Tsa... W porządku-powiedziałem.

Doktor wszedł z powrotem so sali operacyjnej i po chwili wyjechało parę osób z Lyds, która leżała na łóżku. Miała zamknięte oczy, ale sama oddychała.

Gdy doktor powiedział, że można do niej wejść, szybko skierowałem się sali gdzie brunetka spała. Wziąłem ją za rękę.

-Wszystko będzie dobrze-szepnąłem, ale sam wątpiłem w te słowa.

Poczułem lekki ucisk gdy po chwili dziewczyna otworzyła oczy. Patrzyła się chwile na mnie i lekko się uśmiechnęła jednak po chwili jęknęła.

-Głodna jestem-powiedziała i lekko wydeła dolną wargę. Słodko tak wyglądała.

Moja Lyds powraca.

-I boli mnie wszystko-zaczęła marudzić.

-No wiesz, miałaś wypadek-powiedziałem z uśmiechem żeby nie wyszło smutno czy coś.

-Dlaczego jak chce podnieść nogę to nie mogę jej ruszyć?-zastygłem. Czyli, że jednak ,,hipoteza" doktora się sprawdza. Tylko nie to.

Przetarłem ręką oczy i spojrzałem na brunetke.

-Możliwe, że już nigdy nie będziesz chodzić na własnych nogach...

Lydia

-Rezi mnie! Halo! Niech ktoś wyłączy to słońce!-zasłaniałam ręką oczy.

Byłam na jakiejś polanie. Sama nie wiem, gdyż to słońce mnie razi.

Otworzyłam powoli oczy i już nie byłam tam gdzie wcześniej. Teraz byłam w jakiejś sali. Czułam jak ktoś trzyma mnie za rękę. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Matt'a. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz.

Pamiętam to, że byłam jak duch. Mogłam widzieć co dzieje się z moim ciałem i innymi, ale szczegółów nie pamiętam. Matt coś do mnie mówił kiedy ja leżałam w śpiączce, ale nie pamiętam co. Mam takie jakieś wrażenie, że coś bardzo ważnego, ale nie mogę sobie przypomnieć.

-Głodna jestem-powiedziałam po chwili. Nie wiem ile tu leżałam, ale byłam strasznie głodna. Widząc, że chłopak się uśmiecha i powstrzymuje od śmiechu sama się uśmiechnęłam.

-I boli mnie wszystko.

-No wiesz miałaś wypadek-ja mu zazdroszcze takiej cierpliwości. Zadaje więcej pytań niż przedszkolak nauczycielce. Tak wiem, fajne porównanie. Heh.

-Dlaczego jak chce podnieść nogę to nie mogę jej ruszyć?-zapytałam próbując i coraz bardziej wysilając się chociaż poruszyć nogami.

Widząc, że Matt nic nie odpowiada i na jego twarzy nie widnieje już uśmiech, a smutek, sama się zmartwiłam. W myślach miałam same najgorsze scenariusze. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos bruneta. Był cichy, smutny. Jakby zaraz miał się rozpłakać.

-Możliwe, że już nigdy nie będziesz chodzić na własnych nogach...-powiedział, a ja zachłysnęłam się powietrzem.

-C-co?-zdołałam tylko tyle z siebie wydusić. Nie może tak być! Co z cheeldearkami?! Co z moim ukochanym w-f?! Co z tańcem?! Co z motorami?! Co w ogóle z życiem?! Ja nie mogę tak żyć, ja nie chce.

Rozpłakałam się. Nienawidzę tego. Nienawidzę okazywania słabości, chwili załamania. To wszystko prowadzi do jednego. Ludzie wychwytują twoje słabe punkty, a potem tam trafiają i cie niszczą.

Matt złapał mnie za policzki i kciukami starł łzy.

Do sali weszła Emma. Nie była uśmiechnięta jak zawsze. Była smutna, ale jak mnie zobaczyła uśmiechnęła się smutno i podeszła do mnie.

Przytuliła mnie, ale jak usłyszała mój syk z bólu szybko się ode mnie odsunęła. Mówiąc ciche ,,przepraszam''.

-Nic się nie stało-powiedziałam smutno-gdzie moi rodzice? Przyjechali chociaż?

-Musieli już wracać, ale byli-zapewniła Emma.

-Tsaa...mogli w ogóle nie przyjeżdżać. Fajni mi rodzice. Pewnie jeszcze cały czas mówili jaka to ja jestem zła i gorsza-powiedziałam oschle.

-Nie cały czas, ale cosik mówili-cicho zaśmiała się blondynka na co ja również.

Matt cały czas trzymał mnie za rękę co dawało mi ciepło. Mógłby ją trzymać cały czas.

-Jak się czujesz?-zapytał brunet.

-Jakby przeszło po mnie 20 Emm-zaśmiałam się jak i dziewczyna z chłopakiem.

***
-Trzymaj się!-pożegnała się blondynka i wyszła wcześniej lekko mnie przytulając.

-Pa! Pozdrów wredną suke ode mnie i powiedz, że jeszcze się mnie nie pozbyła!-zaśmiałam się wraz z Emmą. Po chwili blondynki już nie było.

-Matt...?

-Hmm?

-C-co będzie ze m-mną?-zająkałam się.

-I tak będziesz piękna jak jesteś-przybliżył się-mądra-jeszcze bardziej-ale za razem dalej wkurwiająca-zaśmiał się chwilkę, a po chwili spojrzał mi w oczy.

Był bardzo blisko mnie. Dotykaliśmy się czołami, nosami...

-Pamiętaj, że zawsze będę obok ciebie-szepnął i zmniejszył odległość między nami.

Całował lekko i delikatnie, a ja oddawałam pocałunki wplątując swoje ręce w jego miękkie włosy. Chciałam żeby ta chwila była wieczna, ale też wiedziałam, że źle robię i nie powinnam tak myśleć...

***
No hejo. Jak u was moje perełki? 😏
Witam was z kolejnym rozdziałem. Myślę, że się podoba. :**

Kocham xx

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz