EPILOG

21.1K 761 310
                                    

Radzę włączyć muzyke tam gdzie będą ,,XX".

-No cześć-przywitałam się nieco przygnębiona z moją ekipą.

-Coś taka smutna?-spytał Jack.

Spojrzałam na Emme, która rzuciła mo spojrzenie typu ,,teraz albo nigdy".

-Nie spotkamy się już-uśmiechnęłam się smutno i tylko na jakieś dwie sekundy.

Jack otworzył szeroko oczy, Jay wypluł wodę, którą w tym momencie pił, Luis spojrzał na mnie smutno, Vanessa zaczęła się krztusić powietrzem, a Hayden upuścił swój telefon przez co wylądował w jedzieniu. Tylko Emma nic nie powiedziała, nic nie zrobiła, bo przecież jej już o tym powiedziałam.

Spojrzałam na wszystkich i westchnęłam.

-Wyjeżdżam w pierwszy dzień wakacji.

-C-co?-Van nie mogła uwierzyć.

-Ale, że wrócisz co nie?-spytał z nadzieją Jay.

-Ale z ciebie pranksterka-zaśmiał się nerowo Luis.

Pokręciłam lekko głową. Coraz bardziej mi się chciało płakać i myślę, że im też.

-Trzeba zrobić imprezę, nie możesz wyjechać tak bez niczego!-krzyknął Hayden.

-Każdy w tą sobote na plaży o 19! Robimy pożegnalną imprezę dla Lydi!-krzyknął Jay na całą stołówkę.

Od razu zaczęli wszyscy o wiele głośniej rozmawiać. Niektórzy nawet wskazywali na mnie palcem.

-Mówiłam, że jadę w PIERWSZY DZIEŃ-zaakcentowałam.

-Masz kupiony bilet?-pokręciłam głową.

-To pojedziesz w drugi dzień-uśmiechnął się.

-Jasne-zaśmiałam się cicho.

Rozmawialiśmy chwile i kiedy usłyszeliśmy dzwonek każdy poszedł do swojej klasy.

***
Udało mi się załatwić sprawę z wylotem i mogłam iść na imprezę. Na MOJĄ imprezę. Heh.

Do końca roku szkolnego zostało mi jakieś kilka godzin. Zaprosiłam do siebie kilka osób czyli moją ekipe ze szkoły i Zacka, Naomi, Olivie oraz Zayna. Z nimi też muszę się pożegnać.

Ogarnęłam szybko swój pokój oraz lekko salon. Kiedy skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi i śmiechy.

Otworzyłam drzwi i wpuściłam wszystkich. Brakowało tylko Zacka...
Może nie przyjdzie po ostatnim naszym spotkaniu?

-Pizze czy pizze?-zapytałam głośno wszystkich.

-Ciężki wybór-mruknęła Emma.

-Chyba jednak pizze!-krzyknął Luis.

-Ile?-zapytałam.

-Zamów pięć dużych-rzucił Jack.

-Byle jakie-powiedział Zayn jakby wiedział, że zaraz się o to zapytam.

-Oke!

Wybrałam numer i zamówiłam jedzenie bogów.

-Oglądamy coś?-zapytała Van.

-Poczekajmy na pizze.

-Chociaż poszukajmy!-ożywił zię Jay.

Podeszłam do wielkiej plazmy z lekkim trudem gdyż w moim salonie było dosyć dużo osób. Włączyłam netflixa i przekazałam pilota Emmie.

-Wybierzcie coś, a ja przyniosę coś do picia i jakies chipsy czy coś-rzuciłam i poszłam do kuchni.

Z szafki wyciągłam dwie butelki coli i cztery paczki chipsów oraz jakieś żelki. Z salonu można było słyszeć kłótnie dotyczące tego co obejrzymy. Uśmiech sam wkradł się na moje usta. Szkoda, że nie ma Zacka...

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz