•2.1•

11.3K 291 43
                                    

-Cześć mamo-przywitałam się z moją rodzicielką.

Usiadłam obok niej i zaczęłam jeść moje gotowe śniadanie.

Kobieta tylko skinęła głową i już całkowicie pochłonęło ją wystukiwanie czegoś na laptopie.

Mój brat nie chciał odziedziczyć firmy, więc zeszło na mnie. Raczej byłam za mało odpowiedzialną osobą na prowadzenie firmy.

Szybko zjadłam moje trzy tosty i pobiegłam z powrotem do swojego pokoju.

Był on duży, ale przytulny. Na ścianie po prawej, mieściło się duże łóżko. Nad meblem zawiesiłam kilkadziesiąt zdjęć z przyjaciółmi i bratem.

Na przeciwko drzwi, znajdowało się wejście na balkon, dwa duże okna oraz po lewej przy ścianie, białe, drewniane biurko.

Po lewej było dwoje drzwi, które prowadziły do garderoby i łazienki. Między nimi, położyłam w tym samym kolorze co biurko i łóżko, szafkę na książki.

Podeszłam do toaletki, która była w garderobie i wyciągłam szybko biały lakier do paznokci. Usiadłam na ziemi i pomalowałam paznokcie u obu rąk.

Odkąd wyjechałam, nie rozmawiałam z żadnym przyjacielem, oprócz Emmy, ale minął dopiero tydzień, który mi się dłużył w cholerę. Może jeszcze zadzwonią?

Napisałam Zackowi tylko tyle, że wyjechałam i szkoda, że się nie odezwał. Jak narazie nawet nie odpisał.

Zajebiście.

A co z Mathewem i jak sobie poradziłam po tym okropnym pożegnaniu?

Pierwsze cztery dni przeryczałam. Cały czas siedziałam w swoim pokoju, nawet nie jadłam.

Sprawdziłam czy paznokcie były już gotowe i postanowiłam, że wypadałoby gdzieś wyjść po tygodniu.

Z garderoby wzięłam granatowe spodnie z wysokim stanem oraz krótki, kolorowy sweter, gdyż w Londynie nie było zbyt ciepło.

Włosy rozczesałam i zostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zwykle i zabrałam jeszcze białe conversy.

Zabrałam telefon i w sumie byłam gotowa.

Zeszłam na dół, gdzie już nikogo nie było, skierowałam się do drzwi i wyszłam.

Londyn był ładny, ale zaupełnie nie mój klimat. Zdecydowanie za dużo deszczu i raczej wolałam ciepłe dni, w których mogę się trochę opalić.

Skierowałam się uliczką w prawo i zobaczyłam jakąś kawiarenkę. Od razu do niej weszłam.

Było przytulnie i ładnie pachniało. Ściany były pomalowane na jasny odcień różu. Białe sofy zostały rozmieszczone, po średniej wielkości, pomieszczeniu. Drewniane, niskie stoliki były ustrojone kwiatami oraz zapachowymi świeczkami.

Usiadłam przy wolnym miejscu, które mieściło się w rogu kawiarni ,,Rose". Już po minucie zjawiła się rudowłosa dziewczyna z menu.

-Podać coś może?-zapytała z przesłodzonym głosem.

-Narazie zobaczę co jest-uśmiechnęłam się delikatnie.

-Oczywiście-skinęła głową i odeszła.

Wzrokiem przejechałam po karcie. Wybrałam ciasto czekoladowe oraz kawę mrożoną.

Zawołałam dziewczynę i złożyłam zamówienie.

Wyciągłam telefon z tylnej kieszeni i wybrałam numer Matta.

Zdecydowanie źle zrobiłam.

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz