•1.10•

33.1K 1.1K 160
                                    

Lydia

-Pocałowałam go. Z własnej woli -przyznałam się Emmie.

-No nie pierdol -spojrzała na mnie próbując wyczytać czy mowie poważnie.

-Serio-powiedziałam na co blondynka zaczęła piszczeć.

-Ostatnia ławka do dyrektora!-usłyszałam głos pana Hones, który uczył biologi.

-Dobrze. Jest ciężka, ale damy radę zanieść -powiedziałam na co cała klasa zaczęła się śmiać.

-Panno Lydio. Czy ja się przesłyszałem? Taka wzorowa uczennica, a tak się zachowuje? Dzwonie do rodziców.

-Przykro mi, ale mieszkam z bratem.

-No to do brata! Jedno i to samo! Podaj numer!

-Jasne, ale niech pan zapyta co na obiad, bo jestem głodna -usłyszałam jeszcze większy śmiech klasy, a ja widząc minę pana Hones rozsiadłam się jeszcze bardziej na krześle.

-Nie mam już do ciebie siły -westchnął i usiadł za biurkiem.

-Aleś ty zła -usłyszałam głos Emmy. Brakowało mi jej przez te wszystkie dni.

-Uczyłam się od najlepszych -zaczęłam się cicho śmiać.

-A teraz opowiadaj. Jak to się stało, że się z nim całowałaś? Chce wiedzieć wszystkie szczegóły!-powiedziała poważnie, a ja zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.

-Po lekcjach w kawiarni -szepnęłam i przez resztę lekcji siedziałyśmy cicho.

Po jakichś pięciu minutach zadzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy zaczęli się zbierać.

-Pamiętajcie o zadaniu! Będę sprawdzać! -starał się przekrzykiwać głośne rozmowy uczniów pan Hones.

Nie powinien się tak wysilać. Biedny staruszek. I tak pewnie prawie, że nikt nie zrobi, a jak już ktoś to spisze od kogoś innego.

Wyszłam z Emmą na korytarz. Od razu skierowałyśmy się na stołówkę. Gdy weszłyśmy, wszyscy zaczęli się na nas patrzeć, a szczególnie na mnie. O co im chodziło? Nie wiem. Dosiadłyśmy się do Jacka, Tobiasa, Ascha, Alexa i Briana. Polubiłam ich, a w szczególności Jacka. Był dla mnie miły od samego początku.

-Zapiszmy się do cheerleaderek -powiedziałam patrząc w swoją kanapkę.

-Ja nie mogę, ale ty idź -uśmiechnęła się smutno Emma.

-Co? Czemu?

-Bo Kate, czyli kapitan drużyny powiedziała, że jestem za gruba -wzruszyła ramionami i wznowiła jedzenie swojej kanapki z szynką i serem.

-Ty?! Gruba?!-Emma z całą pewnością nie była gruba! Była szczupła, zgrabna i chuda! Nie brakuje jej ani z przodu, ani z tyłu. Może i była nieco niższa ode mnie, ale to raczej nie gra większej roli. Nie zwracając na jej protesty pociągnęłam ją za sobą i już po chwili byliśmy przed wejściem do szatni. Weszłyśmy do środka i zobaczyłyśmy grupkę dziewczyn. Gdy usłyszały kroki wszystkie się odwróciły w naszą stronę.

-Szukacie tu czegoś?-zapytała oschle jakaś szatynka. Zapewne była to Kate.

-Chcemy dołączyć do drużyny -powiedziałam.

-Możecie spróbować, ale bierzemy tylko najlepsze -uśmiechnęła się sztucznie -przebierzcie się w stroje i za dziesięć minut was widzę na boisku. Mam nadzieje, że nie zabierzecie mi tylko czas -powiedziała chłodno i wyszła, a za nią resztę dziewczyn.

-Ale nie mamy żadnego układu ani nic -zaczęła panikować Emma.

-Pamiętasz co kiedyś wymyślałyśmy? Damy radę -uspokajałam blondynkę.

-A co jak się pomylę lub zapomnę kroków?

-Wierzę, że dasz radę -przytuliłam ją. Przebrałyśmy się i szybko skierowałyśmy w stronę boiska. Miałyśmy jeszcze z jakieś pięć minut na rozgrzewkę.

-Chcę ogień!-krzyknęła Kate, zanim zaczęłyśmy.

Zaczęłyśmy wykonywać różne figury, pozy, kroki. Ruszałyśmy pomponami i wykonywałyśmy różne akrobatyczne rzeczy. Wyszło świetnie.

-Emma! Możesz spróbować za rok. A ciebie Lydio bierzemy -powiedziała Kate.

-Nie ma mowy!- Krzyknęłam. Jesteśmy drużyną. Albo bierzesz nas obie, albo nikogo. Co? Boisz się, że jest lepsza od ciebie i że może cię wygryźć z roli kapitana?-powiedziałam, a widząc, że brunetka się nie odzywa zaczęłam kontynuować -prawda boli? Chciałaś ogień? Niestety, ale ja posiadam tylko lód.

***
-Dostałyśmy się -powiedziała ucieszona Emma.

-A tak się bałaś -uśmiechnęłam się.

Przebrałyśmy się w swoje ciuchy, a przebrania złożyłyśmy i schowałyśmy do swoich torebek. Jutro po lekcjach mieliśmy mieć trening.

Wyszłyśmy z szatni i poszłyśmy pod klasę.

***
-To opowiadaj!-krzyczała uradowana Emma.

Po lekcjach poszłyśmy do kawiarni jak się umawiałyśmy. Próbowałam już nie raz uciszyć blondynkę, ale nie podziałało.

-Byłam zła na brata i na Matta, bo nic mi nie chcieli powiedzieć, ale to tak w skrócie -spojrzałam na Emmę -byłam w swoim pokoju, gdy przyszedł Matt z Nutellą, więc go wpuściłam -zaśmiałam się, a blondynka uczyniła to samo -powiedział mi wszystko co mógł no i trochę mną wstrząsnęło, więc wstałam z łóżka -a widząc minę brunetki szybko dodałam -tylko siedzieliśmy...

-Szkoda -przerwała mi Emma.

-Matt do mnie podszedł i powiedział, że muszę na siebie uważać, bo jakiś facet chce mnie wykorzystać do swoich celów. Bałam się, bo mówiłam ci o...

-Filipie, tak -powiedziała smutno niebieskooka.

-Matt mnie przytulił, a później mnie pocałował. Lekko i powoli. Powiedzmy, że pierwszy raz poczułam coś takiegooo... Ugh... no nie wiem...

-Wiesz co to oznacza?! Że się zakochałaś!

-Ciii... nie. Nie mogę. Poza tym to za wcześnie żeby tak stwierdzać.

-No, ale co? Pocałował i poszedł czy...?

-Powiedział, że nie pozwoli żeby coś mi się stało i przytulił mnie.

-Nie chce żeby coś ci się stało. On. Z własnej woli cię przytula? Wiesz... Matt od dwóch lat nie martwił się o żadną inną dziewczynę niż o swoją siostrę...a to już coś znaczy.

-Po prostu jesteśmy przyjaciółmi.

-Lyds. Dobrze wiemy jak jest naprawdę. Nie oszukuj się-powiedziała i wyszła.

Poszłam w jej ślady. Zapłaciłam za swoje ciastko i zabrałam swoją torebkę. Po chwili już byłam przed kawiarnią, ale Emmy nigdzie nie było.
Najgorsze było to, że niezbyt wiedziałam jak wrócić do domu, gdyż blondynka zaprowadziła mnie do tej, a nie do naszej ulubionej.

Dobra, najlepszym rozwiązaniem będzie wrócenie do szkoły, a później do domu.

Poszłam w stronę liceum. Miałam z tym lekkie problemy. Mieszkałam tu już trzy tygodnie, a dalej nie znałam tego miasta. Po 20 minutach doszłam do szkoły, a po kolejnych 10 byłam przed domem. Weszłam do środka i szybko skierowałam się do swojego pokoju. Odłożyłam torbę na łóżko i poszłam do łazienki.

Umyłam się, związałam włosy w warkocza i jeszcze umyłam zęby. Ubrałam się w szare, krótkie spodenki i jakąś koszulkę z kwiatami. Położyłam się na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Szybko wystukałam wiadomość do mojego przyjaciela, którego dostawiłam w Las Vegas. Niestety.

Nie mogłam zasnąć, bo przez głowę przechodziło mi cały czas tylko jedno pytanie...

Czy ja kocham Matta?

***
Hej hej! Dzisiaj robimy maratonik. Następny za jakieś 30min. Ogl myślę, że dzisiaj dodam z jakieś cztery rozdziały, więc 1/4 zrobione! Do kolejnego :*

Kocham xx

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz