•1.12•

29.8K 1.1K 314
                                    

Lydia

Obudziłam się wtulona w kogoś.
O kurde!

-Matt-szturchałam bruneta.

-Kobieto, jest rano. Nie budź mnie-przerzucił się na drugi bok. Przewróciłam oczami i zrzuciłam go z łóżka. Brunet tylko prychnął i wstał.

-Chyba zaspałam-stwierdziłam patrząc na zegarek, który miał zadzwonić jakieś półgodziny temu. Super.

-Trudno-wzruszył ramionami Matt.

-Hej siostra. Słyszałem coś w no...-spojrzał na nas-cy...?

-Masz wyczucie-powiedział Matt.

-Czy wy...?-spojrzał na nas znacząco.

-Co?! Nie!-krzyknęłam.

Nie wierze, że Michael myśli o tym.

-Tłumacz się-powiedział Mich i zaczął się śmiać.

-To mnie tu nie ma-wtrącił się Matt, a ja tylko rzuciłam ,,dzięki".

-Śnił mi się koszmar i przyszedł Matt i...

-Czyli, że jednak?-przerwał mi brat.

-Nie-przewróciłam oczami-do niczego nie doszło.

-Uff, ja nie chce bawić małego Matta-zaśmiał się, a ja tylko parsknęłam.

-Aleś ty śmieszny.

-Powinnaś być w szkole.

-Zaspałam.

-Jak chcesz to możesz nie iść-uśmiechnął się-sorki, ale śpiesze się-podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło-Pa.

-Hej.

Podeszłam do szafki nocnej i wzięłam telefon. Napisałam wiadomość do Emmy, że mnie nie będzie i poszłam do garderoby. Wybrałam sobie szarą spódnice, która była do większej połowy ud, do tego białą bluzkę na ramiączkach, którą włożyłam za spódnicę. Rozczesałam włosy i na bosaka zeszłam do kuchni. W środku nikogo nie było. Zrobiłam gofry dla mnie i dla Matta gdyż pani Anne znowu była chora.

-Czuje coś dobrego-do kuchni wszedł Matt w samych szarych dresach.

-Zrobiłam gofry, jedz-podałam mu talerz.

-Nie zatrute?

-Bardzo śmieszne Matt-przewróciłam oczami.

Gdy zjedliśmy wrzuciłam naczynia do zmywarki, a gofrownice schowałam do szafki.

-Gdzie jest jakiś fryzjer? No i kometyczka-zapytałam.

-Pojadę z tobą-wzruszyłam ramionami i powiedziałam tylko ciche ,,oks".

-Będę za dziesięć minut-powiedziałam i wyszłam z kuchni kierując się do swojego pokoju. Umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Założyłam czarne trampki i zabrałam ze sobą okulary przeciwsłoneczne, pieniądze i telefon. Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie brunet.

-Ładnie wyglądasz-uśmiechnął się Matt, a w jego policzku ukazał się mały dołeczek. Słodko wyglądał.

-Dziękuje-uśmiechnęłam się i już po chwili byliśmy w aucie.

Po chwili byliśmy już na miejscu. Matt zaparkował równo i po chwili staliśmy przed budynkiem. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do drzwi na których było napisane ,,fryzjer".

Pomieszczenie było bardzo duże. W kolorze pomarańczowym. Było przytulnie, a co najważniejsze nie było dużo osób, ale to tylko dlatego, że ludzie są w pracy lub szkole. Za ladą stała starsza pani. Wyglądała na bardzo miłą i życzliwą. Matt do niej podszedł i się z nią przywitał.

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz