•1.8•

37.5K 1.3K 296
                                    



Tydzień później...

Oparłam głowę o szybę. Patrzyłam na ludzi, którzy gdzieś się śpieszyli. Całe życie byli, są i będą w rutynie. Niby się śpieszą by zdążyć, a tak naprawdę nie zdążą. Spóźnią się. Tak jak ja...

Nie zdąża zobaczyć jak ich dzieci dorastają, a jak się już ockną będzie za późno. Nie zdąża powiedzieć lub przeprosić pewną osobę, bo w pewnym momencie może już być za późno...

Całe życie przeminie im przed oczami. Tak jak osoby. Każdy umiera. Każdy umiera w innym czasie z innych przyczyn. Jasne, praca jest ważna tak jak dom, samochód, pieniądze czy coś innego, ale to są tylko rzeczy. No właśnie rzeczy.

Czasem trzeba się zatrzymać i ocknąć z tej rutyna. Skupić się również na tych, których kochamy, bo z czasem... Ich może już nie być. Spędzać z nimi czas w wolnej chwili. Dzielić z nimi uśmiech, radość, szczęście... Bo gdy ich zabraknie na tym świecie będziemy żałować, że nie powiedzieliśmy im tak ważnych rzeczy, jak ,,kocham cię" lub po prostu podziękować im, że z tobą byli.

Że poświęcali swój czas, który przecież jest taki cenny, że cię wspierali, gdy straciłeś pracę albo gdy stłukłeś kolano, że opiekowali się tobą. Byli zawsze tam, gdzie ty, zawsze mogli cię wysłuchać i pewnie mogłam tak wymieniać w nieskończoność. Po prostu mogłeś na nich liczyć. Trzeba się zatrzymać, zanim to wszystko się nie skończy.

***
-Wysiadamy -uśmiechnął się smutnie mój brat. Był lekko załamany, gdy dowiedzieliśmy się o śmierci...
Ja chyba najbardziej. Spędzałam z nią tyle czasu. Żartowałyśmy, jeździłyśmy na rowerach, wspólnie gotowałyśmy i oglądałyśmy filmy. Tak bardzo będzie mi brakować tej uśmiechniętej twarzy. Ale nic nie jest wieczne tak?

Nie zdążyłam jej powiedzieć jak bardzo ją kocham ani podziękować za wszystko, a teraz jej nie ma.

***
Wszyscy płakali, ale najbardziej ja.
Byłam z nią najbardziej związana.
Patrzyłam jak wkładają brązową trumnę z jej ciałem do wielkiej dziury, ale zanim zdążyli włożyć zatrzymałam ich. Podeszłam do trumny ze łzami w oczach. Patrzyłam przez krótką chwilę na nią aż nie wytrzymałam. Musiałam to zrobić. Przytuliłam się do niej.

-Będę tęsknić -powiedziałam szeptem, a po moich policzkach spłynęło więcej łez -żegnaj babciu.

Poczułam jak ktoś mnie odciąga od trumny. Nie szarpałam się. To nic by nie dało. Popatrzyłam się na brata, który był blisko płaczu. Przytulił mnie. Wiedział, że jest mi ciężko. Jemu również.

***
Pogrzeb szybko minął. Oczywiście nie obeszło się bez składania sobie ,,wyrazów współczucia".

Jako, że pogrzeb odbył się w Londynie musieliśmy szybko wracać do New York. Mieliśmy lot za niedługo, więc pożegnaliśmy się ze wszystkimi i pognaliśmy na lotnisko.

***
-Jak ja nie cierpię tych zmian czasowych -jęknęłam, gdy w końcu wylądowaliśmy -tracę wtedy orientację -powiedziałam, a Michael zaczął się śmiać.

-Nie tylko to -puścił mi oczko, a ja lekko go walnęłam w ramię -Ała! To bolało!-zaczął się śmiać.

Matt przyjechał po nas na lotnisko. Jaki on miły i kochany (SARKAZM).
Nie no. Ostatnio się zmienił. Był dla mnie...inny. Nasze relacje się polepszyły, a wszystko szło w dobrą stronę.

***
Szłam szpitalnym korytarzem. Można by powiedzieć, że mogłabym tam trafić z zamkniętymi oczami. Codziennie przychodziłam do Emmy. Czuła się coraz lepiej. Gdy była po operacji lekarze obawiali się, że nie będzie mogła chodzić, gdyż został lekko uszkodzony kręgosłup, ale na szczęście nic się jej poważniejszego nie stało. Miała złamane żebra oraz prawą rękę. Oczywiście nie obyło się bez wstrząśnięcia mózgu. Dzień po operacji, gdy można było już do niej zaglądnąć miała mi tyle do opowiedzenia przez ten czas, a gdy wspomniała o jakże przystojnych lekarzach wiedziałam, że moja Emma powraca i że wszystko jest z nią w porządku. Stęskniłam się za nią. Brakuje mi jej, w szkole nie już takich odpałów i jest nudnawo. Mam z kim pogadać i mam wielu przyjaciół, ale Emmy nikt mi nie zastąpi. Zanim jednak do mnie wróci musi jeszcze przeleżeć w tym szpitalu z tydzień jak nie więcej.

Dochodziła godzina 17:00, więc musiałam wracać do domu. Jutro była sobota, więc luzik. Pewnie spędzę ten dzień oglądając jakieś filmy, bo seriale to tylko z Emmą! Pożegnałam się z blondynką i zadzwoniłam do Michaela. Nie odebrał, więc wyszukałam numer do Matta.

Ja: Hej, mógłbyś po mnie przyjechać?? :/

Dupek: Oks, gdzie jesteś?

Ja: Pod szpitalem, dzięki :*

Poczekałam na bruneta z dziesięć minut i gdy podjechał swoim białym autem pod szpital, podeszłam i wsiadłam.

-Heja -uśmiechnęłam się smutno. Było mi ciężko po śmierci babci, ale jednak życie toczy się dalej.

-No hej -patrzył się na ulicę -co z Emmą?

-Jest coraz lepiej -ożywiłam się trochę -tydzień powinna być w domu.

-A ty?-zapytał i na chwilkę spojrzał na mnie po czym odwrócił wzrok na ulice.

-Jest mi ciężko, ale daje radę -powiedziałam optymistycznie.

-Przynajmniej tyle -uśmiechnął się -to co? Oglądamy dzisiaj jakiś film? I może pizza?-uśmiechnął się jeszcze szerzej. On wie jak polepszyć mi humor.

***
No hej hej! O to ja! Trochę krócej niż zazwyczaj, ale jest! Optymizm zawsze najlepszy ;D oczywiście nie sprawdzałam, bo mi się nie chciało. Pozdrawiam i obiecuje, że kolejne będą dłuższe! Do następnego!

Kocham xx

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz