•1.31•

20.1K 933 33
                                    

Był koło mnie...

-Calum-powiedział oschle.

-Matthew-warknął-idziemy Lyd.

-Nigdzie nie idzie-Matt złapał mnie za rękę.

-Owszem idzie-Calum złapał mnie za drugą rękę.

Czułam się jakby dwóch małych chłopców kłóciło się o zabawkę, którą w tym momencie byłam ja.

-Ej!-krzyknęłam wyrywając ręce. Cały lokal się na nas popatrzył-i na co się gapicie?!-krzyknęłam, a wszyscy odwrócili od nas wzrok, chodź pewnie i tak spoglądają na nas ukratkiem-ja chce do domu.

-Super, idziemy-Matt mnie pociągnął.

-Nie-powiedział Calum i mnie przyciągnął do siebie.

-Idzie ze mną-Mattchew mocniej zacisnął rękę na moim nadgarstku.

-Ałaj-syknęłam z bólu, ale chłopak nie poluzował uścisku.

-Idzie ze mną i tyle-usłyszałam Caluma, a później ciemność.

***
Obudziłam się w pokoju tym co wcześniej spałam.

Czyli, że Matt mnie jednak nie ,,odbił".

Siadłam na rogu i dopiero wtedy poczułam jak boli mnie głowa.

-Przyniosłem ci jakieś tabletki przeciwbólowe-do pokoju wszedł zapewne Calum.

-Dlaczego mi nie pozwoliłeś iść?

-Zabili by mnie, że cię nie upilnowałem, a ciebie i tak by porwali i mogliby zrobić z tobą co chcą.

-Czyli nigdy nie zobaczę już moich bliskich?-zapytałam ze łzami w oczach.

-Tego nie umiem ci powiedzieć-westchnął-chcę ci pomóc.

-Ja...-podeszłam do niego i go przytuliłam-dziękuje, ale jak chcesz mi pomóc?

-Coś wymyślę-odwzajemnił gest i już po chwili zaczęliśmy oglądać jakieś komedie.

***
Matt

Kuźwa. Wziął ją ze sobą. Zabije gnoji.

Jedyny plus tego wszystkiego jest taki, że widziałem ją i teraz już byłem pewny, że nic jej nie jest.

Wróciłem do domu i od razu skierowałem się do pokoju Michaela.

Nawet nie pukając wszedłem do środka. Mike siedział przy komputerze i coś sprawdzał.

-Widziałem ją-powiedziałem, a brunet znieruchomiał-z Calumem.

-Gdzie?-odwrócił się do mnie i wstał.

-W centrum handlowym. Jednak nie udało mi się jej odebrać-westchnąłem.

-Nie mogę już dłużej ukrywać przed rodzicami. Trzeba im powiedzieć-złapał się za włosy.

-Myślisz, że się przejmą?-zapytałem z ironią.

-Sam nie wiem. Tak czy siak trzeba ich powiadomić-powiedział i sięgnął po telefon.

Po jakichś trzech sygnałach odebrali.
M dał na głośno mówiący i już po chwili mogłem wszystko usłyszeć.

-Cześć mamo-przywitał się niepewnie.

-Coś się stało synku?-zapytała ze zmartwieniem.

-Czy zawsze musi się coś stać gdy do ciebie dzwonie?-przewrócił oczami-no dobra, coś się stało-westchnął.

-Co takiego?

-PorwaliLydie-powiedział szybko.

-Co kurwa?

-Od kiedy ty mamo przeklinasz?

-Kiedy? Kto? I czemu ja wiem o tym dopiero teraz?!-krzyczała do telefonu. Wow, chyba zaczęła się martwić Lyds.

-Dwa dni temu. Jacyś ludzie-powiedział nieco kłamiąc. Tak naprawdę wiemy kto ją porwał-baliśmy się co powiesz. Mieliśmy ją pilnować-powiedział lekko załamującym się głosem.

-Miała ze sobą telefon?-zapytała.

-A co ma telefon do porwania?

-Ma w nim nadajnik, który pokazuje gdzie jest. Jeżeli porywacze mają jej telefon lub ona sama to ją odnajdziemy.

-Mamo! I czemu ty mi dopiero teraz to mówisz?!

-Nigdy nie pytałeś. Dobra. Wejdźcie na stronę, którą wam prześle i tam będzie wszystko pokazane. Wszystkie dane również wam wyśle. Dajcie mi znać jak ją odnajdziecie. Proszę-powiedziała zmartwiona i się rozłączyła.

Po chwili usłyszeliśmy sygnał mówiący o przyjściu wiadomości.

-Szybko-powiedziałem podchodząc do laptopa.

Szybko wystukałem nazwę strony i wspisałem dane. Po chwili na ekranie ukazała się mapka i położenie telefonu. Na pewno go ze sobą wzięli.

-Mamy ich...

***
Witam po raz trzeci!😂😂
Kolejne będą dopiero wieczorem gdyż mam próbę na przedstawienie.

3/(?)
Kocham xx

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz