•1.26•

23.2K 941 177
                                    

Matt

Nie wierzę w to. No czemu ja? Jeżeli coś się stanie mojej Lyds to... Tak właściwie to nie mojej, ale Lyds.

To po pierwsze:

Michael mnie zabije.

Po drugie:

Nie ręcze za siebie. Jak jej chociaż włos z głowy spadnie to urwę im jaja, poćwiartkuje żywcem i zabije.

Jeździłem uliczkami w poszukiwaniu jej. Może jeszcze nigdzie nie wywieźli niebieskooką. Oby.

Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Znam bardzo dobrze to miejsce, które opisywała mi brunetka. Mieszkałem kiedyś tutaj. Jednak pożar, który wybuchł, kiedy miałem siedem lat, zmusił nas, czyli mnie oraz moją rodzinę, do przeprowadzki.

Wypatrywałem jakiegoś podejrzanego auta, ale nic nie zauważyłem.

Kiedy zatrzymałem się na poboczu, przez drogę przejechała czarna furgonetka.

Założe się, że to oni.

Szybko wcisnąłem gaz i ruszyłem w pogoń. Muszę uratować moją Lyds.

Jechałem za nimi, ale w dobrej odległości by mnie nie zauważyli. Skręcili w prawo, a później w lewo. Wjechali w jakiś park.

Co jak jej się coś stanie? Nie może jej się nic stać. Nie wybaczyłbym sobie. Miałem jej pilnować.

Gdy myślami wróciłem na ziemię zauważyłem, że czarna furgonetka się zatrzymała. Szybko ze schowka wyjąłem broń i przygotowałem się do szybkiego przechwycenia brunetki.

Z auta wysiadło dwóch mężczyzn z brunetką. Gdy już chwyciłem za klamkę, zatrzymałem się. Nie sądzę, że Richard byłby taki prosty. To musiał być jakiś chaczyk, który zaraz bym łyknął.

Nawet nieźle mu wyszło, ale jednak i tak za słabo.

Stwierdziłem, że chwilę poczekam i ich poobserwuje. Gdy im się tak przyglądałem zadwonił mój telefon. Szybko odebrałem.

-No cześć-usłyszałem głos Richarda-jednak nie jesteś taki głupi jak myślałem-zaśmiał się drwiąco.

-Oddaj ją-warknąłem.

-To sobie po nią przyjdź-powiedział i się rozłączył.

Okej, trzeba coś wymyślić. Tylko co?

Na pewno ta brunetka to nie jest Lyds, bo ma mniejszy tyłek.

Jeden facet wyciągnął z kieszeni scyzoryk i powoli zaczął przykładać jej do szyji. Szarpała się i krzyczała. Nikogo tu nie było oprócz mnie i ich. Był to opuszczony park na obrzeżach miasta.

Szybko wysiadłem z auta z bronią w ręku i nawet się nie zastanawiając strzeliłem do jednego, a później do drugiego. Upadli, ale znając Richarda, coś jeszcze wymyślił. Podeszłem powoli do brunetki, która była roztrzęsiona.

-Wszystko w porządku?-zapytałem, a ona w odpowiedzi tylko kiwneła głową.

Miała podpuchnięte oczy od płaczu. Na rękach miała kilka siniaków i zadrapań. Co jak Lyds ma gorsze? Przecież ona dopiero ze szpitala wyszła! Złapałem się za głowę. Spojrzałem na dziewczynę.

-Jedziesz ze mną-powiedziałem i podszedłem do leżących na drodze mężczyzn.

Zabrałem scyzoryk, który może się przydać. Dwa pistolety, których nawet nie zdążyli użyć i portfel. Kasa zawsze się przyda.

Podeszłem do auta i wsiadłem. Dziewczyna zrobiła to samo i już po chwili jechaliśmy w ciszy.

-Jak masz na imię?

-Samantha-powiedziała cicho.

-Słuchaj uważnie-powiedziałem i na ułamek sekundy na nią spojrzałem-pomożesz mi.

-W czym?

-W odzyskaniu mojej Lyds.

***
-Przygotujcie się-powiedziałem do telefonu i się rozłączyłem.

Poprosiłem o wsparcie gangu. Samemu wchodzić do budynku, w którym przesiadują, jest okropną głupotą. Załatwili by cię po pięciu sekundach.

-Będą tam czekać-powiedziałem do Samanthy-umiesz się posługiwać bronią?

-Nie za bardzo, ale trochę umiem-powiedziała.

-Chociaż tyle.

-Kim dla ciebie jest Lydia?-zapytała cicho jakby się mnie bała.

-Wiesz-zaśmiałem się krótko-to jest bardzo nie określona relacja.

-Kochasz ją-bardziej stwierdziła niż zapytała.

-Dlaczego tak sądzisz?-gdy to powiedziałem brunetka się popatrzyła na mnie z małym uśmiechem i lekko podniesioną prawą brwią.

-Ty się jeszcze pytasz?-zaśmiała się cicho, ale przyjaźnie.

Siedzieliśmy w kuchni i czekaliśmy na Michaela. Musi wiedzieć. Zabiłby mnie gdyby się dowiedział o tym po ,,czasie".

-Widzę jak się o nią martwisz.

-Bo to jest siostra mojego przyjaciela.

-Tylko siostra przyjaciela? Ja sądzę, że coś więcej-uśmiechła się.

-Pff, to źle sądzisz.

-Zaprzeczasz samemu sobie.

-Tak tak, wmawiaj sobie-zaśmiałem się cicho, a na ustach brunetki pojawił się wielki uśmiech.

-Jestem dziewczyną, takie rzeczy się czuje-zaśmiała się cicho.

-Po prostu, sam nie wiem-przyznałem się.

-Całowaliście się?-zapytała z entuzjazmem na co się zaśmiałem.

-Parę razy-powiedziałem zgodznie z prawdą.

-Podobało ci się?

-Głupie pytanie.

-Czy doszło do czegoś więcej?-poruszyła zabawnie brwiami.

-Książkę piszesz?-zaśmiałem się.

-Nie, biografie-też się zaśmiała.

-Nie doszło-powiedziałem, a brunetka tylko pokiwała głową.

-Wszystko wskazuje na to, że ci na niej zależy i najprawdopodobniej coś do niej czujesz.

-Nic do niej nie czuje.

-Kogo chcesz oszukać? Mnie czy siebie?

-Nikogo. Koniec tematu.

-Dobrze, już nic nie mówię-podniesła ręce w geście obronnym.

Gdy już chciałem coś powiedzieć do kuchni wszedł Michael. Szybko zerwałem się z miejsca i do niego podszedłem.

-Trzeba jechać ratować Lyds.

***
Hejaa! Przepraszam, że musieliście tyle czekać. Co myślicie o nowej brunetce? Czy może coś będzie więcej między nią, a Mattem? Do kolejnego.

Kocham xx

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz