•1.15•

28K 1K 263
                                    

Na środku był chłopak z podbitym okiem, rozwaloną wargą, brudny, zakrwawiony mój brat...

-Cześć-powiedział cicho Michael i nerwowo się uśmiechnął.

-Cześć?! Człowieku! Jesteś pobity, leci ci krew, a ty się witasz jakby nigdy nic?! Wiesz jak ja się martwiłam? Gdzie byłeś? Czemu nie zadzwoniłeś, że gdzieś na dłużej idziesz?-powiedziałam coraz bardziej spokojniej.

-Przepraszam...

-Dobra, wchodź. Trzeba cię opatrzeć-przesunęłam się by brat mógł przejść i gdy wszedł do środka zamknęłam drzwi.

Skierowaliśmy się do łazienki. Michael usiadł na krawędzi od wanny, a ja wyciągnęłam apteczke. Powykładałam wodę utlenioną i waciki. Przetarłam lekko rany na co brat syknął z bólu.

Po dziesięciu minutach wyszliśmy z łazienki. Rany nie były bardzo głębokie i poważne, więc nie trzeba było jechać do szpitala by szyć.

-Na szczęście nic mu się stało poważnego-pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.

Michael

Dzień wcześniej...

Wyszedłem z domu i skierowałem się do czerwonego auta. Miałem zamiar pojechać na nielegalne wyścigi. Wygrywało się niezłą forse. Było to niebezpieczne. Czyli tak jak lubiłem.

Wyjechałem na ulicę i skręciłem w prawo. Później przez most i przez las. Mógłbym tam dojechać z zamkniętymi oczami. Spędzałem tam dużo czasu.

Gdy zobaczyłem tłum wysiadłem i skierowałem się do Caluma-prowadzącego jak i mojego przyjaciela.

Był on wysoki, bo około 186 cm. Blondyn, o ciemnych oczach i zawsze o małym zaroście. Miał 24 lata. Był przystojny, ale bez przesady. Wiadomo, że ja jestem bardziej. Należał do mojej i Matt'a mafii.

Podszedłem do niego. Podniósł na mnie wzrok i się uśmiechnął.

-Siema-podał mi dłoń, którą bez wachania uścisłem.

-Cześć stary-uśmiechnąłem się.

-Na następny?-zapytał, a ja od razu skapowałem o co chodzi.

-Jasne-powiedziałem, a po chwili dodałem-tak jak zawsze.

-Rozumiem-uśmiechnął się szerzej i poklepał mnie po przyjacielsku po ramieniu.

-Trzymaj się-powiedziałem i odszedłem.

Kolejny wyścig miał się zacząć dopiero za 10 minut, więc postanowiłem wyrwać jakąś laske.

Podszedłem do wysokiej szatynki, ale i tak niższej ode mnie. Miała na sobie czarne spodnie i czerwoną bluzę z kapturem. Było już nieco chłodno. Do tego czarne trampki.

Ździwiło mnie to, że nie była ubrana jak dziwka. W sensie, że nie miała więcej odkryte niż zakryte. Rozumiecie.

Gdy zauważyła, że ktoś jest za nią odwróciła się do mnie przodem i lekko się uśmiechnęła. Miała zielone oczy, mały i zgrabny nos, nieduże usta. Gdy tak się jej przypatrywałem przez chwilę zauważyłem, że ma smiley'a*. Była bardzo ładna.

-Hej-w końcu się odezwałem.

-Cześć-uśmiechnęła się.

-Przyszłaś z kimś?

-Z bratem, ale zaraz ma wyścig-powiedziała, a po chwili dodała-mogę pożyczyć twój telefon?

-Yyy...jasne-powiedziałem i podałem jej. Dziewczyna coś wpisała i oddała mi moją własność. Odważna, lubie takie.

Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz