Na środku był chłopak z podbitym okiem, rozwaloną wargą, brudny, zakrwawiony mój brat...
-Cześć-powiedział cicho Michael i nerwowo się uśmiechnął.
-Cześć?! Człowieku! Jesteś pobity, leci ci krew, a ty się witasz jakby nigdy nic?! Wiesz jak ja się martwiłam? Gdzie byłeś? Czemu nie zadzwoniłeś, że gdzieś na dłużej idziesz?-powiedziałam coraz bardziej spokojniej.
-Przepraszam...
-Dobra, wchodź. Trzeba cię opatrzeć-przesunęłam się by brat mógł przejść i gdy wszedł do środka zamknęłam drzwi.
Skierowaliśmy się do łazienki. Michael usiadł na krawędzi od wanny, a ja wyciągnęłam apteczke. Powykładałam wodę utlenioną i waciki. Przetarłam lekko rany na co brat syknął z bólu.
Po dziesięciu minutach wyszliśmy z łazienki. Rany nie były bardzo głębokie i poważne, więc nie trzeba było jechać do szpitala by szyć.
-Na szczęście nic mu się stało poważnego-pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.
Michael
Dzień wcześniej...
Wyszedłem z domu i skierowałem się do czerwonego auta. Miałem zamiar pojechać na nielegalne wyścigi. Wygrywało się niezłą forse. Było to niebezpieczne. Czyli tak jak lubiłem.
Wyjechałem na ulicę i skręciłem w prawo. Później przez most i przez las. Mógłbym tam dojechać z zamkniętymi oczami. Spędzałem tam dużo czasu.
Gdy zobaczyłem tłum wysiadłem i skierowałem się do Caluma-prowadzącego jak i mojego przyjaciela.
Był on wysoki, bo około 186 cm. Blondyn, o ciemnych oczach i zawsze o małym zaroście. Miał 24 lata. Był przystojny, ale bez przesady. Wiadomo, że ja jestem bardziej. Należał do mojej i Matt'a mafii.
Podszedłem do niego. Podniósł na mnie wzrok i się uśmiechnął.
-Siema-podał mi dłoń, którą bez wachania uścisłem.
-Cześć stary-uśmiechnąłem się.
-Na następny?-zapytał, a ja od razu skapowałem o co chodzi.
-Jasne-powiedziałem, a po chwili dodałem-tak jak zawsze.
-Rozumiem-uśmiechnął się szerzej i poklepał mnie po przyjacielsku po ramieniu.
-Trzymaj się-powiedziałem i odszedłem.
Kolejny wyścig miał się zacząć dopiero za 10 minut, więc postanowiłem wyrwać jakąś laske.
Podszedłem do wysokiej szatynki, ale i tak niższej ode mnie. Miała na sobie czarne spodnie i czerwoną bluzę z kapturem. Było już nieco chłodno. Do tego czarne trampki.
Ździwiło mnie to, że nie była ubrana jak dziwka. W sensie, że nie miała więcej odkryte niż zakryte. Rozumiecie.
Gdy zauważyła, że ktoś jest za nią odwróciła się do mnie przodem i lekko się uśmiechnęła. Miała zielone oczy, mały i zgrabny nos, nieduże usta. Gdy tak się jej przypatrywałem przez chwilę zauważyłem, że ma smiley'a*. Była bardzo ładna.
-Hej-w końcu się odezwałem.
-Cześć-uśmiechnęła się.
-Przyszłaś z kimś?
-Z bratem, ale zaraz ma wyścig-powiedziała, a po chwili dodała-mogę pożyczyć twój telefon?
-Yyy...jasne-powiedziałem i podałem jej. Dziewczyna coś wpisała i oddała mi moją własność. Odważna, lubie takie.
CZYTASZ
Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]
Teen Fiction"- Dlaczego mnie pocałowałeś? - Dlaczego oddałaś pocałunek? - To nie odpowiedź. - To też nie. - Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? - Kocham cię, naprawdę cię kocham Lyds, dlatego... Szkoda tylko, że mówisz mi to teraz gdy wyjeżdżam na inny kontynent." ...