-Kochasz go, prawda?
-Sama nie wiem-przynałam nadal na nią nie patrząc.
-Sądzę, że powinien ci wyjaśnić wszystko Matt, a nie ja. Powiem tylko tyle, że to nie miało większego znaczenia. Poza tym jestem homo i bardziej poleciałabym na ciebie niż na niego-zaśmiała się, a ja w końcu na nią spojrzałam i się uśmiechnęłam.
-Gdzie jest twoja rodzina? No wiesz...-zacięłam się, ale po chwili zaczęłam kontynuować-mieszkasz u nas i w ogóle... Co się stało z rodziną? Przyjaciómi?
-Rodzina przestała się do mnie przyznawać i wyrzuciła mnie z domu gdy dowiedziała się, że wolę dziewczyny, a przyjaciele? Nie mam. Gdy powiedziałam im, że rodzice mnie wyrzucili z domu i nie mam gdzie przenocować, po prostu mnie wystawili. Zostawili w potrzebie.
-Nie jest ci z tego powodu przykro?
-Nie. Teraz wiem, że tak naprawdę nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół jak i kochającej rodziny.
-Przykro mi...-odezwałam się patrząc na wodę-nie wiem co czujesz, bo ja mam gdzie mieszkać, to znaczy ty teraz też masz, ale wiesz o co chodzi-przerwałam na chwilę i spojrzałam na brunetkę, a widząc, że powoli kiwa głową, że rozumie znowu się odezwałam-mam przyjaciół i znajomych... Rodzinę też, ale na rodziców nie mam za bardzo liczyć. Jestem tu od kilku miesięcy, a oni ani razu nie zadzwonili. Gdy miałam wypadek, przyjechali tylko na pokaz. Wiesz... Żeby nie było, a po dniu wyjechali z powrotem. Dla nich zawsze liczyła się firma i kasa. Ja i brat jesteśmy dla nich... Drugo planowi.
-Wiesz, to smutne-przyznała i mnie przutuliła.
Odwzajemniłam gest i się uśmiechnęłam.
-Przepraszam, że byłam dla ciebie nie miła...-powiedziałam lekko zawstydzona.
-Źle po prostu zaczęłyśmy-zaśmiała się.
Wstała i otrzepała się z tyłu. Poszłam w jej ślady.
Stanęłam na przeciwko niej i wyciągłam rękę.
-Lydia Smith-przedstawiłam się i delikatnie uśmiechnęłam.
-Samantha Cooper-uścisnęła moją rękę i równierz się uśmiechnęła.
-Lyd.
-Sam.
Zaśmiałyśmy się i wróciłyśmy do domu rozmawiając.
-Pogadaj z nim-powiedziała przed wejściem do domu-i powiedz mu o tym co czujesz-uśmiechnęła się lekko.
Spojrzałam na swoję ręce i wzruszyłam tylko ramionami.
Weszłyśmy do domu i od razu poszłam w stronę pokoju brata.
Nie pukając weszłam do środka. Mike siedział na łóżku z laptopem na kolanach.
-Brat...-zaczęłam cicho-potrzebuje rady.
M spojrzał ma mnie i poklepał ręką miejsce koło siebie. Podeszłam i siadłam na miejscu, które mi wskazał brat.
-Gadaj co jest-powiedział cały czas na mnie patrząc.
-Jest taki chłopak...
-Czyżby moja mała siostrzyczka się zakochała?-zaśmiał się, a ja go walnęłam w ramię-jezu, kobieto. Twój wzrok zaraz mnie zabije-zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.
-A więc... Jest taki chłopak i widziałam jak on całował się z inną, a mnie to tak jakby zabolało i chyba byłam zazdrosna, czy to źle?-zapytałam bardzo szybko i na jednym oddechu.
Michael przez chwilę wszystko analizował po czym uśmiechnął się, ale po kilku sekundach jego uśmiech zszedł mu z twarzy.
-Który to rani moją małą siostrzyczkę?-zapytał nieco zdenerwowany.
-Oh... No nie ważne-spuściłam wzrok i na pewno stałam się czerwona.
-Myślę, że ci na nim zależy i możliwe, że się zauroczyłaś-powiedział i lekko się uśmiechnął.
Gdy już chciałam coś powiedzieć usłyszałam piosenkę wydobywającą się z telefonu Michaela.
-Halo?...tak...tak...jest cała...nie...co??...nie ma mowy!...dobra...nie pozwalam na dłużej...pa...
-Dzwoniła mama?-zapytałam.
Mike jedynie patrzył się nadal w ekran telefonu. Nie odzywał się.
-Ej...Mike, coś się stało?-zapytałam nieco zaniepokojona.
-Wracasz do rodziców.
***
No elo! Witam po raz trzeci i ostatni 😂😂 jutro też będą dwa lub trzy rozdziały, bo chce skończyć tę książkę przed końcem lipca. Chcecie drugą część?Kocham xx

CZYTASZ
Jesteś idiotą 1&2[W TRAKCIE KOREKTY]
Ficção Adolescente"- Dlaczego mnie pocałowałeś? - Dlaczego oddałaś pocałunek? - To nie odpowiedź. - To też nie. - Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? - Kocham cię, naprawdę cię kocham Lyds, dlatego... Szkoda tylko, że mówisz mi to teraz gdy wyjeżdżam na inny kontynent." ...