Richard
Witaj Kamilu.
Mam pisać, ale tak trochę nie wiem, co. Chciałbym Ci napisać coś tak od serca, więc pewnie mój list nie będzie krótki.
Na początek chciałem Ci podziękować. Za to, że byłeś dla mnie wspaniałym rywalem, że nigdy się nie poddawałeś i walczyłeś do końca. Jeszcze przed Turniejem ludzie myśleli, że to ja zgarnę wszystko w tym sezonie. Tylko że... Nasz sport jest wyjątkowo nieprzewidywalny. Kto mógł przewidzieć, że upadnę i już nie wrócę do swojej błyskotliwej formy? Tak, wiem, rok temu Tobie przydarzyło się to samo, ale Ty jesteś... Kurna... Byłeś silniejszy ode mnie.
Jesteś... Byłeś... Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do używania czasu przeszłego. Dla mnie ciągle żyjesz. Mam wrażenie, że to jakiś cholerny dowcip! Przecież jeszcze tydzień temu widziałem, jak z wielkim, dobrotliwym uśmiechem tłumaczyłeś coś temu najmłodszemu od Prevców. Ja nie wiem, skąd Twoja sympatia do nich? Przecież Domen to jeszcze dzieciak, który nic nie wie o życiu. Nic! Jest taki młody, niedoświadczony! Z nim spędzałeś czas. Z nim rozmawiałeś. Dlaczego więc nie chciałeś porozmawiać nawet z Andim? Ach tak, zapewne nie chciałeś, żeby cierpiał. Tak, wiem, Ewa. Ja wszystko rozumiem, ale Andi najwidoczniej nie. Martwię się o niego. Jest w takim stanie, że...
I w takich właśnie chwilach potrzebujemy Ciebie, Twojego spokoju, doświadczenia i Twojej dojrzałości. Pewnie gdybyś wiedział o uczuciach Andiego, wiedziałbyś, co mu powiedzieć. Ty zawsze wiedziałeś. Nawet gdy mówiłeś "nie wiem", to i tak w głębi duszy wiedziałeś. U Ciebie "nie wiem" znaczyło "nie chcę mówić".
Wiesz co? Dla mnie wciąż żyjesz i mam wrażenie, że to tylko krótkie rozstanie, że znów się zobaczymy latem. Tylko że... Gdy wchodzę na internet, wszędzie jest pełno postów ku Twojej pamięci, które zabijają we mnie kawałek po kawałku tą ostatnią nadzieję. Tak wspaniałych rywali, którzy nigdy nie odpuszczają bez względu na wszystko, naprawdę nie jest łatwo znaleźć. A Ty właśnie taki jesteś... Kurna, znowu to samo... Ja pitolę!
W tej chwili mam takie odczucie, jakbyś stał za moimi plecami i mówił:
-Richi, wyrażaj się.
Czasem, gdy któryś z nas użył niezbyt pięknego słowa, śmiałeś się i nas upominałeś. I co? Kto teraz będzie nas upominał? Kto będzie wygrywał wszystko po kolei, wkurzając nas tym na maksa, a jednocześnie budząc respekt? Kto pójdzie z nami na browara? Kto upije do nieprzytomności jednocześnie Tandego, Wellingera i młodego Prevca? Oni byli wpatrzeni w Ciebie jak w obrazek, cokolwiek kazałbyś im zrobić, zrobiliby to. No? Słucham? Kto jeśli nie Ty? Czemu nas zostawiłeś, opuściłeś?
CZYTASZ
Letters: the King is dead Kamil Stoch
FantasyTego się nie spodziewasz! Zaskakujące zwroty akcji, tajemnicze zniknięcia, miłość, śmierć, strata i nadzieja. To właśnie tutaj znajdziesz. Zapraszam! Miłej lektury!