-Proszę mi powiedzieć, czy Kamil brał jakieś leki?-Oczywiście, że tak. Doktor Marczewski mu je zapisał. A dlaczego pan pyta? – Ewa była wyraźnie zaskoczona tym pytaniem. Nie spodziewała się go. W ogóle nie spodziewała się, że ktokolwiek dziś ją odwiedzi, a tym bardziej para policjantów z wydziału kryminalnego. Nie mniej jednak nie zapomniała o zasadach gościnności. Zaproponowała policjantom herbatę, ale obaj grzecznie odmówili. Detektyw Marek Kwiecień, mężczyzna po czterdziestce, dobrze zbudowany, umięśniony, spogląda na nią swoimi czarnymi jak noc oczyma spod równie czarnej grzywki. Tymczasem drugi z policjantów, aspirant Dariusz Bauman, drobniutki blondynek po trzydziestce, rozgląda się po mieszkaniu, zapewne szukając czegoś niezwykłego. Ewa myśli z satysfakcją o tym, że niczego takiego nie znajdzie. Byli z Kamilem normalnym małżeństwem mimo tego, że on był wielkim mistrzem.
-A ma pani może gdzieś jeszcze opakowanie po nich?
-Oczywiście. Proszę chwilę zaczekać, przyniosę.
Zdziwiło ją to pytanie. Od śmierci Kamila wiele rzeczy ją zaskakuje. Pojawia się mnóstwo pytań, a odpowiedzi prawie wcale. Dobrze byłoby poznać prawdę i zamknąć ten cholernie bolesny rozdział. Tym bardziej, że pochłonął już wystarczająco dużo ofiar.
Ewa pomyślała o Cene i Andreasie. I nie rozumiała tego. Cene nie miał powodu, by się zabić. Chyba… Chyba że jednak coś wiedział i to ukrywał? Albo targały nim wyrzuty sumienia, co byłoby dobrym pretekstem do popełnienia samobójstwa, gdyby dodać do tego smutną przeszłość chłopaka. Nie miał w życiu szczęścia, ot co. Biedaczysko. Taki młody, taki ambitny i jeszcze miał tyle planów! To niemożliwe, żeby on… Nie, to na pewno nie było samobójstwo. Jednak Ewa nie była pewna, nie zna szczegółów. Nie wiedziała nawet, w jaki sposób Słoweniec się zabił. Połknął tabletki? Powiesił się? Podciął sobie żyły? A może ukradł służbowy pistolet Petera i się nim zastrzelił? Każda możliwość jest wiarygodna. Mogłaby oczywiście zapytać o to policjantów, ale tego nie zrobi. I tak by jej nie odpowiedzieli, zasłaniając się tajemnicą śledztwa.Ewa w zamyśleniu przeszukiwała szafkę z lekami męża. Jest ich trochę. Odkąd zachorował, musieli wysprzątać całą szafkę, by tam zrobić miejsce na różne medykamenty. Była to ta jasna z trzema szufladami z litego drewna prawdopodobnie sosnowego, chociaż Ewa nie była tego pewna. Wreszcie spakowała do małej reklamówki wszystkie leki, które Kamil brał przez ostatnie miesiące. Wychodzi z sypialni i wraca do salonu, gdzie młodszy policjant nerwowo bawi się komórką.
-Mam tutaj wszystkie.
Starszy, ciemnowłosy policjant spojrzał na torebkę marszcząc brwi. Nie, to przecież niemożliwe! Osoby chore na raka nie biorą aż tylu specyfików! Zaniepokoiło go to. Miał wrażenie, że przeczucie go nie myliło. Tutaj coś wyraźnie nie gra. Wziąl reklamówkę od blondynki, która nadal stoi w miejscu, niezupełnie wiedząc, co ma zrobić. Kobieta wydaje się smutna i zmęczona. Detektyw miał ogromną ochotę przytulić ją, pogłaskać po plecach, po prostu pocieszyć i to nie tylko dlatego, że Ewa jest bardzo atrakcyjną kobietą, którą chciałby się zaopiekować, ale także dlatego, że z całego serca jej współczuje.
Nie wiedział, czy będzie w stanie przekazać jej swoje podejrzenia. Może lepiej, żeby myślała, że jej mąż naprawdę miał raka? Po co burzyć jej spokój czymś, co może być tylko wymysłem jego bujnej wyobraźni?
-A może mi pani wyjaśnić, które są na co?
-Pewnie. Te – Wyjęła z torebki jakąś białą buteleczkę – Brał co rano, żeby jakoś przetrwać dzień.
Detektyw przyjrzał się uważnie buteleczce. Nigdy dotąd takiej nie widział, ale może dlatego, że wszelkie lekarstwa i trucizny po prostu nie były jego działką. Tym zajmował się Darek. I właśnie w tej chwili jak na zawołanie, Darek pojawił się obok nich, bierze do ręki buteleczkę, unosząc brwi w geście zdziwienia.
CZYTASZ
Letters: the King is dead Kamil Stoch
FantasiaTego się nie spodziewasz! Zaskakujące zwroty akcji, tajemnicze zniknięcia, miłość, śmierć, strata i nadzieja. To właśnie tutaj znajdziesz. Zapraszam! Miłej lektury!