Cześć Kamil.
Szukam dla siebie miejsca i nie mogę znaleźć. Krafti bardzo posmutniał. Boję się o niego. Jest teraz taki cichy, nie uśmiecha się, ma czerwone oczy, znika gdzieś nocami. Ja próbuję go wtedy szukać, ale nigdzie go nie ma. Za to ostatnim razem trafiłem w barze na Piotrka, Richarda i... Johanna! Niby Piotrek i Richi w takim miejscu to nic dziwnego, ale Johann? W dodatku był zalany w trupa! Ciągle przeklinał po polsku, jakby to były jedyne słowa, jakie zna...
Piszę do Ciebie, ponieważ Maciek kazał pisać Kraftiemu. Pomyślałem, że może mi to też pomoże, ale sam nie wiem. Jest noc, kolejna smutna, bezsenna i samotna noc. Dzisiaj nie ma nawet księżyca. Nawet niebo za Tobą płacze, Kamilu. Nawet niebo. Wielkie krople deszczu spływają po szybie okna jedynego baru w tej okolicy, który jest otwarty do 5:00 rano. Nie wiem, jak długo tu siedzę, ani na co czekam. Nie wiem, może Ty wiesz?
Mam ochotę się upić, ale tak porządnie, żeby już nic nie czuć. Normalnie zawsze w takich chwilach mój kochany skrzacik Krafti biegł po Ciebie, ale teraz... Stefan gdzieś polazł, a Ciebie... Ciebie już nie ma...
Kamil... Powiedz mi, co dalej? Mam żyć? Tak normalnie, jakby zupełnie nic się nie stało? Jakby mój przyjaciel nie umierał przez pięć miesięcy na moich oczach? Gdybym tylko coś zrobił... Cokolwiek! Byłem ślepy i głupi, a raczej próbowałem być. Na pewno ogromnie cierpiałeś. Stefuś co wieczór opowiadał mi o tym, że wyglądasz nie najlepiej, że jesteś nienaturalnie blady, zbyt wychudzony. Martwił się o Ciebie, a ja? Ja byłem o to zazdrosny. Więcej czasu i uwagi poświęcał Tobie. O mnie lub o nas rozmawialiśmy niewiele, zupełnie jakby nie było już nic do powiedzenia, a przecież było. Nienawidziłem Cię wtedy za to. Nie chciałem słuchać, kiedy koledzy mówili, że masz raka. Wzruszałem ramionami i mówiłem:
-Na pewno nic mu nie jest, to tylko gra pozorów pod publiczkę. Kamil wie, co wzrusza kibiców i dlatego to robi. Nic mu nie jest. Gdyby był naprawdę chory, nie wygrywałby wszystkiego, jak leci. Gra na emocjach kibiców...
Na ogół wszyscy w tym momencie machali z lekceważeniem ręką i odchodzili, uważając, że szkoda tracić czas na rozmowy z idiotą. I faktycznie. Mieli rację. Byłem idiotą. Może pomoże tu fakt, że byłem zakochanym idiotą. Teraz mam nadzieję, że już zawsze pozostanę jedynie zakochanym, ale już nie idiotą. Tylko Krafti przedostatniego wieczoru w Vikersund powiedział coś, co wreszcie zmieniło moje nastawienie.
-A nie pomyślałeś, że Kamil wygrywa to wszystko, ponieważ wie, że kolejnej szansy już nie dostanie? Czy ty w ogóle wiesz, że Kam jest chory? Że ma białaczkę i umiera?
-A nie powinien być w szpitalu? - Zapytałem wtedy. Wciąż jeszcze byłem na Ciebie zły, ale słowa Stefana powoli zmieniały kamień mego serca w kruchy lód, który lada chwila miał pęknąć i ukazać całe piękno żywego, dobrego, kochającego serca, które cierpi, gdy inni cierpią.
-Był dwa i pół roku temu w wakacje. Miał operację. Powiodła się, ale teraz ma nawrót z przerzutami. Michi, on umiera, słyszysz? Tracimy go!
Wtedy rozpłakał się po raz pierwszy, a mnie bolał widok jego łez, jego cierpienia. Podszedłem i go przytuliłem. Tydzień później Ty od nas odszedłeś. Na zawsze.
Ja wiem, Kamil, że każdy z nas coś poświęcił, by dotrzeć tam, gdzie dotarł, ale jeszcze do niedawna uważałem, że to nie fair, że niektórzy mają wszystko. Dopiero Twoja śmierć uświadomiła mi, że to "wszystko" jest tylko pozorne. Wczoraj znalazłem dziennik Kraftiego. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy. Całą noc spędziłem na czytaniu i wiesz co? Główni bohaterowie jego zapisków to Ty i ja. O reszcie pisał mniej. To my dwaj byliśmy dla niego najważniejsi, a teraz zostałem mu już tylko ja. Nie wiem, czy sobie poradzę. Kocham go, ale patrzenie na jego ból, sprawia mi niemal fizyczne cierpienie. Boję się, Kamil... Boję się przyszłości. Boję się mediów, boję się siebie samego. Kiedy z Kraftim pokłóciliśmy się o Ciebie, uderzyłem go, on wybiegł i zniknął. Nie wiem, gdzie był przez całą noc. Według jego zapisków był u Ciebie. Chciałbym zapytać, czy to prawda? Chciałbym zapytać, o czym tak wiele razy ze sobą rozmawialiście? Chciałbym zapytać o wiele rzeczy, ale moje szanse się skończyły.
CZYTASZ
Letters: the King is dead Kamil Stoch
FantasiaTego się nie spodziewasz! Zaskakujące zwroty akcji, tajemnicze zniknięcia, miłość, śmierć, strata i nadzieja. To właśnie tutaj znajdziesz. Zapraszam! Miłej lektury!