34. Z dziennika Cene

267 34 18
                                    

To zastanawiające - Pisał Cene. Jego wygląd sprawiał,że ludzie postrzegali go jako nieporadnego sportowca, który nigdy nie osiągnie takiej klasy sportowej jak Peter czy choćby Domen. Dwudziestodwulatek, który miał wciąż nieco dziecinne rysy twarzy, był jednak wyjątkowo inteligentny, spostrzegawczy, ale przede wszystkim wyczulony na piękno. Nie potrafił dobrać sobie odpowiednich ubrań, totalnie nie miał wyczucia mody, ale za to był koneserem naturalnego piękna. Uwielbiał widoki z gór, w lasach, w dolinach rzek, uwielbiał wszystko, co stworzyła matka natura. Często dawał temu wyraz, robiąc zdjęcia. A jednak w swoim "Dzienniku najsłabszego z Prevców", jak sam to nazwał trochę z przekory, a trochę w tym swoim niecodziennym, nieco sarkastycznym poczuciu humoru, opisywał tajemnice życia sportowca.

To zastanawiające, jak wiele wymagają od nas nasi fani i kibice. Co gorsza, oni nam ufają, a nie powinni. Ufają, że nasze uśmiechy są prawdziwe, że udzielamy szczerych wywiadów, w których mówimy dokładnie to, co myślimy. A przecież tak nie jest. Ludzie znani, jak choćby moi bracia, bo ja to za bardzo znany nie jestem, z biegiem czasu i zmianami popularności, uczą się grać, stają się aktorami. Ja czasem sam nie wiem, czy mogę ufać moim braciom. A kibice nam ufają. Nie powinni. Gdyby tylko wiedzieli, ile razy gotowała nam się krew w żyłach, ile razy chcieliśmy zaprotestować przeciwko czemuś, lecz się baliśmy. Ile razy było coś, co sprawiało, że pękały nam serca, chciało nam się płakać, lecz nie mieliśmy do tego prawa, ograniczały nas umowy ze sponsorami, nasi trenerzy... Byliśmi niewolnikami tego pięknego, choć dość bezsensownego sportu.

Chcecie przykład?

Proszę bardzo. PyeongChang, igrzyska i konkurs na normalnej skoczni. Dyrektor, pan Walter Hofer przechwalał się, że gdyby któryś z zawodników zgłosił mu, że nie da się skakać w takich warunkach, to oni rozważyliby przerwanie zawodów, że może by je odwołali, może zakończyłoby to się na jednej serii, ale skoro nikt nie przyszedł, to dyrektor wraz z jury zdecydowali o kontynuowaniu tej farsy i parodii igrzysk.

Ten człowiek dobrze wiedział, że nikt by mu się nie sprzeciwił. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że skoczkowie muszą w pełni ufać organizatorom, sędziom, sztabom szkoleniowym, że ci nie wypuszczą ich w zbyt niebezpiecznych warunkach. Uch... Ja już nikomu nie ufam... Nie jestem tak dobry, jak moi bracia, więc gdyby nawet coś mi się stało, to i tak w pierwszej kolejności mnie by obwiniano. Nie ważne, jak bardzo ja sam dbałbym o swoje bezpieczeństwo, nie ważne, że upadłbym z powodu fatalnych warunków. To i tak byłaby moja wina. Bo moje zdrowie a nawet życie niewiele znaczy dla takiego Hofera albo Gratzera. Jestem dla nich nikim, dlatego uważają, że można mnie puścić w złych warunkach. Niech się chłopak zabije na skoczni, po co on komu? Pewnie. Tak najłatwiej. Skreślić niepotrzebnego.

Tyle że...

Nie chcę umierać. Nie teraz, kiedy poznałem Annie, kiedy wreszcie uśmiecham się szczerze i naprawdę, a nawet śmieję się wesoło dzięki niej. A jednak życie skoczka narciarskiego to ciągła adrenalina, od której jesteśmy po prostu uzależnieni. Nie wiem, czy chciałbym wiązać się z kimkolwiek na stałe, ponieważ nigdy nie mogę być pewien, czy nie wrócę z kolejnych zawodów na wózku inwalidzkim. A może w ogóle nie wrócę? Dlatego nie chcę, by mnie ktoś pokochał. Obojętnie, dziewczyna czy chłopak. Już się pogodziłem z tym, że jestem dziwakiem. Chyba przejąłem tą cechę od Pero. A i Domen dziwnie się zachowuje w stosunku do Daniela Andre Tandego z Norwegii. Czyżby Danny mu się podobał? Ach, biedny Domen. Dan nie jest kimś ospowiednim dla niego. W dodatku jest totalnie i całkowicie hetero, a jego dziewczyna, Anja, jest naprawdę śliczna. Czyżby wszyscy bracia Prevc nosili tą samą skazę - pociąg fizyczny do mężczyzn? Wiele razy się nad tym zastanawiałem i nie doszedłem do żadnych wniosków. A Annie uświadamia mi z każdym dniem, z każdą naszą rozmową przez internet albo telefon, że mogłem się pomylić. Że ta jedna noc spędzona po pijaku z całkiem przystojnym choć nieco starszym ode mnie mężczyzną, to był tylko taki wybryk, psikus losu.

Sam nie wiem. Ufam Annie i to mnie przeraża, ponieważ nie chcę, żeby ona zaufała mi, a przecież i tak już po tych naszych dwóch miesiącach rozmów zna mnie lepiej niż Domen!

Ja wiem, że Domči wygląda na zwyczajnego nastolatka, który właściwie nie ma problemów poza brakiem formy. Tyle że to tylko pozory, a te zbyt często mylą. Niektórzy domyślają się prawdy, ale nie mówi się o tym głośno. Co prawda Kamil doniósł mi ostatnio, że polscy dziennikarze coś zauważyli, ale oni mają tak słabą opinię wśród kibiców, że na szczęście niewielu im wierzy. Gdyby tylko wiedzieli, jak bardzo blisko prawdy są!

Ciekawe, co by powiedzieli, gdyby zobaczyli to, co ja widzę na codzień. Gdyby zobaczyli Domena, który chowa jedzenie, a później karmi nim okoliczne koty, zamiast sam zjeść. Gdyby tak jak ja pamiętali, jak jeszcze rok temu mój braciszek potrafił nałożyć sobie pełen talerz ziemniaków z dodatkami, zjeść wszystko z apetytem i jeszcze oblizać talerz, a teraz z trudem i na siłę je zaledwie 1/4 tego.

Wszystko się zmieniło po tym, jak Domen wygrał swoje pierwsze w życiu zawody z cyklu Pucharu Świata. Chciał być jeszcze lepszy, na skoczni dużo ryzykował, spędzał sporo czasu na treningach, do domu wracał późno i był tak zmęczony, że brał tylko prysznic i szedł spać. Na zjedzenie kolacji zwyczajnie nie miał już siły. A później stało się to jego nawykiem. Bardzo złym nawykiem. Z przyzwyczajenia nie jadł kolacji. W ciągu roku strasznie schudł. Kiedy na niego ostatnio popatrzyłem, powiedziałem mu, że mnie to martwi.

-To nie twoja sprawa. To, że sam wyglądasz jak mały niedźwiadek i przez to skaczesz słabiej, nie znaczy, że ja chcę tak wyglądać. W przeciwieństwie do ciebie ja jestem ambitny i chcę coś osiągnąć - Powiedział mi wtedy. Jego słowa bardzo mnie zabolały. To nie moja wina, że lubię jeść, a szczególnie ciągnie mnie do słodyczy, a przez to, że umiem sam piec ciasta i ciasteczka, często mam na to okazję.

-Zajadasz stres - Stwierdził Kamil, gdy mu o tym opowiedziałem. To zaskakujące, że tak wielki mistrz pomaga komuś takiemu jak ja - To normalne, aczkolwiek niezbyt zdrowe.

-Powiedział ten, co zjada proso dla ptaków - Odgryzłem się. Dziwi Was to? O tak, potrafię być wredny i chamski! Co? Mój wygląd temu przeczy? A wiecie, że nie powinno się oceniać książki po okładce? Tak, ja też to wiem, ale wiem także, że dobra książka zazwyczaj ma też dobrą okładkę, ale... To nie zawsze.

Morderca zaśmiał się szyderczo, czytając te słowa. Myślał, że dziennik chłopaka na nic mu się nie przyda, a tu tymczasem ten idiota pisał o wszystkim!

-Grzeczny chłopczyk. Przynajmniej jego śmierć nie pójdzie na marne!

Wstał z łóżka, odstawiając laptop na pościel. Poczuł, że od tego czytania o jedzeniu aż sam zgłodniał. Ubrał więc kurtkę, buty, zabrał telefon i portfel, postanawiając zjeść coś na mieście. A przy okazji załatwi jedną pilną sprawę.

To się cały świat zdziwi! - Pomyślał, wychodząc i zamykając drzwi. Dwa razy sprawdził, czy nie zostawia jakichś zbyt widocznych śladów swojego prawdziwego oblicza. Wszystko jednak prezentowało się dobrze i nienagannie.

Następnego dnia...

-Ujawniono zapiski Cene Prevca, chłopaka, którego ciało znaleziono niedawno w jednym z zakopiańskich hoteli - Na ekranie wielkiego, plazmowego telewizora dziennikarka właśnie prezentowała swoim widzom nakświeższe wiadomości - Pokazują one, jak świat skoków narciarskich wygląda zza kulis. Czy te notatki potwierdzają, że Domen Prevc, najmłodszy z braci, miał anoreksję? I czy wszyscy bracia są w rzeczywostości homoseksualistami? Te pytania rozgrzewają dziś środowisko fanów i kibiców tego pięknego sportu. Cene faktycznie pisze o swojej niepewności, co do własnej orientacji seksualnej, a także o problemach młodszego brata z jedzeniem. To tylko uświadamia nam, jak wiele tajemnic mają sławni ludzie, ci, których podziwia świat, którzy są idolami dla wielu.

Mężczyzna pokiwał głową z uznaniem. Ta dziennikarka była naprawdę dobra, wręcz fantastyczna. Przynajmniej dla niego. Wykonała swoją pracę dokładnie tak, jak on tego oczekiwał.

Teraz was zniszczę. Tak, jak sobie na to zasłużyliście, podstępne gnojki!

Letters: the King is dead Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz