33. "Chciałbym..."

242 34 28
                                    

-Czasem żyjemy w takim pośpiechu, że na wiele spraw nawet nie zwracamy uwagi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Czasem żyjemy w takim pośpiechu, że na wiele spraw nawet nie zwracamy uwagi. Żyjemy obok kogoś i nawet nie zauważamy tego, jak wielkim darem jest możliwość znania danej osoby, możliwość bycia jej/jego przyjacielem. Opamiętanie często przychodzi zbyt późno, często nad trumną ukochanej osoby.  Zrozumiałem to, kiedy pisałem list do ciebie - Wyjaśnił Andreas Kamilowi. Wiedział, że na wszystko jest już za późno. Za późno na żal i na rozpacz, na otwarcie się na uczucia innych. Za późno na cokolwiek. A jednak... Przecież właśnie siedział na jakimś zakurzonym, chyba ponad stuletnim krześle dokładnie naprzeciwko mężczyzny, który był jego ideałem. Czy mogło istnieć coś wspanialszego nad widok uśmiechniętego szczerze Kamila, w którego oczach błyszczały iskierki radości i szczęścia? Czy jakikolwiek widok był równie poruszający, jak ten z drugiej serii konkursu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w PyeongChangu na dużej skoczni, kiedy to Polak zacisnął mocno dłonie tuż przy ustach z drżącym sercem czekając na wynik.

-Tylko nie czwarte miejsce, proszę, tylko nie znowu to cholerne czwarte miejsce - Błagał Boga w myślach. Widocznie Bóg kochał jego i Polskę, ponieważ błagania Kamila zostały wysłuchane, a dla Andreasa to był niesamowity widok, kiedy przy nazwisku Kamila Stocha pojawiła się jedynka, a sam Kamil odetchnął z ulgą, dopiero w tym momencie zdając sobie sprawę z tego, że przez cały czas wstrzymywał oddech.

-Jeeeest! - Krzyczał Kamil razem z kolegami z drużyny, którzy rzucili się, by go uściskać. Andi miał wtedy wrażenie, że znowu się rozpłacze ze szczęścia, mimo iż przegrał złoto. To nie miało znaczenia. Cieszył się, ponieważ zdobył już drugi medal na tych igrzyskach, tym razem srebro. Cieszył się, ponieważ jakiś czas temu doznał kontuzji i aż dotąd nie mógł mieć pewności, że jeszcze kiedykolwiek będzie wygrywał. Cieszył się, ponieważ dał radość swojej ekipie, przyjaciołom, rodzinie i całemu krajowi. Cieszył się także dlatego, że przegrał właśnie z Kamilem, z mężczyzną, o którym tyle myślał i marzył. I że będą stali obok siebie na podium, że znowu będzie mógł przytulić Polaka bez obaw, że ktoś dostrzeże jego prawdziwe intencje.

Głos Kamila wyrwał go z zamyślenia.

-Dziwnie się czuję, mówiąc o tym - Odpowiedział Polak. Potargał swoje widmowe włosy widmową dłonią. Wyglądał normalnie. Wcale nie przypominał ducha, a do anioła upodabniały go jedynie skrzydła, teraz złożone na plecach. Nie posiadał świetlistej aureoli nad głową. Cene od samego początku nurtowało pytanie o to, ale nie miał pewności, jak na to by zareagował polski mistrz.

Anna chyba także to zrozumiała. Podeszła do chłopaka, położyła dłoń na jego ramieniu i powiedziała spokojnym, pewnym głosem.

-Zapytaj go. To tylko Kamil. Nie da ci w mordę za to, że się zastanawiasz.

-Dokładnie. Cene nie musisz się mnie bać. Pytaj śmiało, o co tylko chcesz. Pamiętaj, że wciąż jeszcze jestem tym samym Kamilem, tylko że już bez ciała.

Letters: the King is dead Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz