25. Rozmowa

357 45 37
                                    

-Mogłem mu pomóc - Wyszeptał Markus ledwo dosłyszalnym głosem. Richard spojrzał na niego zdziwiony. Odstawił na stół kubek gorącego kakao. Jeszcze 10 minut temu myślał, że ma ochotę wypić właśnie ten gorący napój, że może to mu poprawi humor, ale teraz tylko pokręcił głową. Tego w ogóle nie dało się pić! Zrezygnował więc, a zamiast tego sięgnął po ciemny chleb z zamiarem zrobienia sobie kanapki. Cieszył się, że tym razem mógł zjeść kolację w spokoju we własnym pokoju. Zazwyczaj uwielbiał spędzać czas w hotelowej stołówce, wymieniając się poglądami z innymi skoczkami, opowiadając sobie wzajemnie zasłyszane plotki czy śmiejąc się z zachowania kibiców lub swoich kolegów. Teraz stołówka podczas posiłków wyglądała nadzwyczaj przygnębiająco, a puste miejsca przy stołach zbyt mocno uświadamiały, kogo brakuje, a kto już nigdy przy nich nie zasiądzie. Słowa kolegi z drużyny nieco go zaniepokoiły.

-Komu? I jak?

-Andiemu. Może wtedy by się nie zabił... Od dawna mówił, że...

Głos uwiązł mu w gardle. Nie potrafił nic powiedzieć, zupełnie nic. Jakaś gula jakby urosła w jego gardle i blokowała wypłynięcie jakichkolwiek dźwięków. Nie chciał tego, ale i tak zalewał go potok wspomnień. Zamyślił się.

* Pyeongchang, Igrzyska 2018, wieczór przed pierwszym konkursem, pokój Markusa, Andiego i Stephana. *

-Ufff, ale jestem zmęczony! Chciałbym, żeby już było jutro.

-Eisei, spokojnie, jutro będzie dopiero jutro - Stwierdził filozoficznie Stephan, po czym sięgnął po laptopa i ułożył się wygodnie na łóżku. Zamierzał właśnie obejrzeć film, ale nie miał pojęcia, na co właściwie miał ochotę. Podłączył więc tylko słuchawki i czekał, wpatrując się w ekran, jakby szukał tam natchnienia. W jego umyśle królowała błoga i spokojna pustka. W przeciwieństwie do Andiego nie odczuwał presji, a na jego szyi nikt nie wieszał medalu, więc mógł odetchnąć z ulgą i przygotować się na czekające całą ich drużynę wyzwania. Jak zwykle największą presję ściągnął na siebie jeden z Polaków, Kamil Stoch, to on jako dwukrotny mistrz olimpijski był według wielu faworytem, to na nim skupiała się uwaga całego skoczkowego świata, za co Stephi był mu wdzięczny, ponieważ nie wiedział, jak sam by to wszystko zniósł. To prawda, że ich sztaby szkoleniowe starały się przygotować ich na wszystko, jednakże przecież nie byli w stanie zupełnie usunąć stresu związanego z udziałem w tak ważnym wydarzeniu sportowym jak igrzyska olimpijskie. Przecież wielu zawodników czeka na to przez całą swoją karierę, niektórzy nigdy nie dostaną szansy, Abu rywalizować właśnie na igrzyskach!

-Spokojnie! Łatwo Ci powiedzieć! Uwielbiam skoki, igrzyska tym bardziej, ale jednak wolałbym mieć to już za sobą.

-To ja mam pomysł, jak cię rozluźnić - Zza drzwi do łazienki wychyliła się głowa pewnego bardzo wesołego i lubianego przez wszystkich blondyna, której twarz rozjaśniał piękny, wesoły, szczery uśmiech. Andi wyglądał tego wieczoru, jakby emocje igrzysk w ogóle go nie dotyczyły. Jak gdyby nigdy nic wyszedł z łazienki, chwycił najbliższą poduszkę. Siedzący przy biurku Markus to zauważył i krzyknął wesoło:

-Ej, Wellinger! To moje łóżko i moja poduszka! Oddawaj mi to w tej chwili! Na czym ja będę spał?

-Ach tak? Chcesz ją? To mnie złap!

I zaczął umykać z poduszką w ręku na korytarz. Odwrócił się na chwilę, by spojrzeć, czy jego przyjaciel za nim biegnie. Biegł. Widząc to, Andreas uśmiechnął się figlarnie i nagle poczuł, że traci równowagę. Próbował ratować się przed upadkiem, ale to nic nie dało. Jednak nie upadł na podłogę tylko na czyjeś ciało. Spojrzał na twarz poszkodowanego, chociaż nie musiał, już po samym cudownym zapachu mokrego po wzięciu prysznica ciała wiedział, na kogo wpadł. Jego rywal z Polski wciąż miał mokre włosy i szedł gdzieś w szlafroku. Jeśli Andreas miałby być sam ze sobą szczery, to Kamil wyglądał niesamowicie seksownie i pociągająco. Na ten widok nieświadomie przygryzł dolną wargę.

Letters: the King is dead Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz