21. Adam Małysz

302 44 7
                                    

Cześć Kamil!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Cześć Kamil!

Czy wiesz, jak ciężko jest nam poskładać słowa w zdania, a zdania w logiczną całość? Jak trudno jest zebrać myśli? Zrozumieć to wszystko?

Planica, miejsce, które tak bardzo kochałeś, miejsce, w którym dla Ciebie wszystko się zaczęło i skończyło. Wroga ziemia, która odebrała nam Ciebie. Odszedłeś tak, jak tego chciałeś, po raz ostatni wygrywając, po raz ostatni zdobywając Kryształową Kulę, po raz ostatni dając ludziom radość i szczęście, dając im powód do dumy z bycia Polakami. Wszystko po raz ostatni.

Kochałeś nas i chciałeś w pewien sposób oszczędzić nam cierpienia. Nie powiedziałeś publicznie o swojej chorobie, ponieważ wiedziałeś, że wiele osób cierpiałoby razem z Tobą. Wolałeś, żeby nie wiedzieli, żeby odczuwali czystą radość po każdym Twoim sukcesie. Chciałeś do końca pozostać silny.

Będzie nam Ciebie brakowało.

Będzie nam brakowało Twoich zabawnych wywiadów i tego, że potrafiłeś zamknąć usta najbardziej nawet wygadanym dziennikarzom.

Będzie nam brakowało Twojej przyjaźni. Do każdego potrafiłeś wyciągnąć pomocną dłoń. Nigdy nie pomagałeś nikomu na pokaz. Robiłeś to, ponieważ pomaganie innym sprawiało Ci radość, dawało satysfakcję.

Będzie nam brakowało Twojej szczególnej miłości do skoków. Tego, jak leciałeś na rekord skoczni w Planicy, a później żartowałeś, że zastanawiałeś się, czy lądować telemarkiem czy nie.

Będzie nam brakowało Twojej wytrwałości i oślego uporu, determinacji. Kiedy w Innsbrucku rok temu upadłeś, wszyscy mówiliśmy, że jeżeli Cię boli, to nie musisz dalej startować. Wtedy Ty nam odpowiedziałeś, że bardzo chcesz skoczyć.

-Spójrz, Adam, zobacz, ilu kibiców tutaj jest. Oni przyjechali tutaj dla mnie, przyjechali, żeby mnie zobaczyć w akcji. Nie mogę ich zawieźć, rozczarować, rozumiesz?

Rozumiałem i podziwiałem Cię.

Będzie nam brakowało tego, jak wpadałeś do naszych pokojów wcześnie rano, budząc nas z tym swoim wesołym uśmiechem na twarzy. To było w sezonie olimpijskim, jeszcze jak był Hanu. Byliśmy wtedy wszyscy tacy młodzi! Kiedy ten czas upłynął? Wchodziłeś do naszego pokoju z poduszką w ręku i ten, kto akurat jeszcze spał, był przez Ciebie brutalnie budzony. Zdarzało się, że to byłem ja, ale wiesz co? Jestem Ci za to bardzo wdzięczny.

Będzie mi brakowało również tego, że nigdy nie traktowałeś mnie jak wielkiego mistrza. Na początku byłem Twoim idolem, ale z czasem staliśmy się po prostu przyjaciółmi. Mimo tego, że uważałeś mnie za kogoś wybitnego, traktowałeś mnie bardziej jako przyjaciela i to kolejna rzecz, za którą muszę Ci podziękować.

Tego i jeszcze wielu innych rzeczy, których nie jestem w stanie wymienić, będzie nam brakowało. Tam, gdzie do tej pory zawsze pojawiałeś się Ty, teraz nie będzie nic. Pozostanie wyrwa, dziura. Nasze dusze są pełne smutku. Nawet mnie jest trudno powstrzymać łzy. Przez tyle lat na Ciebie patrzyłem. Przyglądałem się Tobie, gdy dorastałeś, gdy z nastolatka stawałeś się mężczyzną, gdy wziąłeś ślub z Ewą i zawsze mówiłeś, że ona Cię uskrzydla. Patrzyłem na Ciebie, gdy wygrywałeś swoje pierwsze w karierze zawody i nie mogę uwierzyć w to, że nie zobaczę Ciebie z dzieckiem w ramionach. Że nie zobaczę, jak kończysz karierę i zaczynasz żyć wreszcie swoim życiem. Nie mogę uwierzyć w to, że byłem świadkiem Twoich ostatnich, totalnie, całkowicie i zupełnie ostatnich chwil tutaj na ziemi.

Oczywiście będziemy tęsknić. Tego nie da się obejść. Wspomnienia będą wracały, a mi nic na to nie poradzimy. Jesteśmy tylko ludźmi, nie maszynami. 

Nie mogę, a może nie chcę uwierzyć, że Ciebie już nie ma. Nie, Kamil, to zbyt mocno boli, jak tak się o tym myśli. A ja nie chcę już ocierać łez, nie chcę już być silny. Nie chcę, rozumiesz?! Twoje odejście mocno mnie osłabiło. Nie chcę już być silny. Nie chcę już być autorytetem. Chcę móc płakać publicznie tak, jak mogą Twoi koledzy. Tyle że... Może to wcale niepotrzebne. To normalne, każdemu się łezka w oku zakręci, ale kurczę no, Kamil. Aż trudno mi cokolwiek powiedzieć, napisać

I jeszcze ta cholerna mowa pogrzebowa. Kurczę, Kamil, czy Ty w ogóle wiesz, jak bardzo nie chcę jej pisać? Nawet nie wiem, czy umiem napisać coś takiego, a wiem, że ja, Łukasz, Ewa, Stefan i Peter będziemy musieli coś powiedzieć.

Dobrze, spróbuję coś napisać, ale nie licz, że to będzie piękne, cudowne i wzruszające. Wiele osób mówiło, że uczeń przerósł mistrza. Tak, zgadza się, byłeś o wiele lepszy ode mnie. Ale wiesz co? Jestem dumny z tego, że to właśnie Ty byłeś moim następcą. Potrzebowaliśmy kogoś, kto to pociągnie dalej i Ty to zrobiłeś w pięknym stylu. Lider, mistrz i król - pewnie byś się zdenerwował, że tak o Tobie piszę, zawsze byłeś skromny i pełen pokory, ale przecież to jest prawda.  

Żegnaj, Kamil.

Byłeś nie tylko najlepszym skoczkiem, ale także przyjacielem.

Adam.  

Letters: the King is dead Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz