5. Gregor Schlierenzauer (GS)

527 61 14
                                    

Witaj Kamilu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witaj Kamilu.

Maciek wpadł na pomysł, żeby napisać do Ciebie listy. Chłopaki mówią, że to dla nich trochę dziwne, ale ja uważam, że to świetny pomysł, dlatego zamierzam pisać tak, jak bym to zrobił normalnie. No, raczej prawie normalnie, ponieważ zazwyczaj nie piszę listów, tylko SMS-y, ewentualnie maile, no ale...

Wiesz, że to nieładnie tak nas zostawiać tutaj samych? A zapytałeś chociaż, czy możesz? - Żartuję oczywiście, a Ty pewnie teraz stoisz za moimi plecami i się śmiejesz z mojej głupoty. A śmiej się do woli! Nie mam Ci tego za złe, mimo iż śmiejesz się ze mnie. Akurat Tobie pozwolę, będę wyrozumiały(jak Ty dla mnie, gdy przez przypadek wpadłem na Ciebie na korytarzu w hotelu w Vikersund, przez co wypadł Ci z ręki telefon i pękła szybka - nie byłeś wtedy na mnie ani trochę zły).

Wiesz, że Kraftboeck znowu jest real? No! Pogodzili się i teraz Michi pociesza Kraftiego, bo Krafti bardzo przeżywa to, że Cię już z nami nie ma. A, no i jeszcze Domen znowu świruje, teraz zamknął się w pokoju wielce obrażony na cały świat, a jeszcze tydzień temu kręcił z Danielem, a Johann naturalnie nadal jest zazdrosny! Pewnie to już wiesz, jako duch zapewne wiesz wszystko, ale fajnie jest napisać do kogoś o tym, co dla mnie jest ważne. Szkoda, że nigdy mi nie odpowiesz na mój list.

Twoja śmierć była dla mnie w pewnym stopniu zaskoczeniem, a przecież wiedziałem, że masz raka. Sądziłem jednak, że to pokonasz, a mi uda się wrócić do wielkiej formy i w następnym sezonie będę rywalizować z Tobą. Naprawdę Kamil to nie fair, że pozbawiono mnie tej szansy. Bardzo chciałem wrócić na szczyt, byłeś moją motywacją. Patrzyłem na Ciebie i chciałem być taki jak Ty, a skoro Ty wróciłeś do wielkiej formy po kontuzji i przegranym całym sezonie, to powtarzałem siebie, że ja też tak mogę, że ja też potrafię. Dzięki Tobie chciałem stawać się coraz lepszy, a teraz...

Teraz nie mam już nic, nawet motywacji. Do tej pory walczyłem, ponieważ Ty walczyłeś, ale teraz? Teraz... Ciebie już nie ma, a ja muszę jakoś żyć dalej. Tylko teraz nie jestem pewien, czy będę potrafił znów skakać. A co, jeżeli nie? Jeżeli będą wracać wspomnienia moich upadków i mnie paraliżować? Dotąd o tym nie myślałem, po prostu starałem się naśladować Ciebie i wyciągać naukę z Twoich sukcesów oraz porażek. I co teraz? Kto będzie mnie motywował?

Ughhhh, grrrrrr...(wyobraź sobie, że teraz zaciskam dłoń w pięść i uderzam nią o stół, chłopaki patrzą na mnie dziwnie, ale nikt nic nie mówi - Idiota ze mnie! Chyba czasem byłoby dobrze, gdybym zainwestował w mózg... Przecież Ty nie musisz sobie tego wyobrażać, Ty zapewne to widzisz... Podobno głupota nie boli... Auć! Jednak boli... No co? Widzisz ich miny? Gapią się na mnie, jakbym zwariował, a przecież tylko uderzyłem głową w stół...) Kamil... Czemu Cię już nie ma? Czemu wolno nam jedynie tęsknić? Tak, Kamilu, tak, wszyscy za Tobą tęskniny. Nie dziw się nam. Brakuje nam Twoich czasem mało śmiesznych żartów, Twoich rad, tego uśmiechu, którym dzieliłeś się z nami wszystkimi.

Letters: the King is dead Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz