Hej Kamil!
Nawet nie wiem, od czego zacząć... Zazwyczaj nie piszę listów, ale teraz chyba warto zrobić wyjątek, prawda?
Ciągle się zastanawiam, co się właściwie stało? I nie rozumiem tego! No bo jak to? Byłeś, rywalizowaliśmy, wygrywałeś, a teraz nagle puf! I już Cię nie ma! Jak to się w ogóle mogło stać? Dlaczego? Nie rozumiem!
Skoro mamy pisać szczerze, to napiszę Ci, że od "tego dnia" nie śpię. Michael jest kochany, próbuje mnie pocieszać, ale to trudne zadanie. Sam powiedz: jak pocieszyć kogoś, kto stracił nie tylko swojego idola, człowieka, którego szczerze podziwiał, ale także bliskiego przyjaciela?
Wiem, że nie chciałbyś, abyśmy byli smutni z Twojego powodu, więc spróbuję nie być aż tak do przesady smutny, ale trochę smutny będę. Sam rozumiesz... Żeby więc odnaleźć trochę uśmiechu w tych trudnych chwilach, napiszę, co szczególnego pamiętam w związku z Tobą.
To na pewno Twoja wytrwałość w dążeniu do celu. Jak każdy z nas upadałeś, czasem miałeś pecha, gorsze warunki i przegrywałeś. Bywały konkursy, kiedy nie potrafiłeś w żaden sposób odnaleźć drogi w ciemnościach. Mimo to zawsze szedłeś do przodu. Po każdym upadku się podnosiłeś. Z każdej porażki wyciągałeś naukę na przyszłość - To była pierwsza i jedna z wielu cech, którymi mi imponowałeś.
Druga rzecz: Twoja zaskakująca umiejętność słuchania. Tak. Byłeś doskonałym przyjacielem. Kurde... Byłeś... Nie... To niemożliwe, że już Cię nie ma i już nigdy więcej nie będziesz moim przyjacielem... To po prostu nielogiczne!
Wróćmy do tematu. Nie chcę teraz myśleć o tym, co straciłem. Chcę pamiętać o tym, co zyskałem. A zyskałem kilka ważnych lekcji życia oraz wspaniałe wspomnienia. A więc... Byłeś doskonałym przyjacielem. Kiedy miałem jakiś problem, zawsze mogłem przyjść do Ciebie, zadzwonić, napisać. Zawsze. A Ty zawsze miałeś dla mnie czas. I zawsze uważnie słuchałeś. Nawet jeżeli miałeś własne problemy, to i tak potrafiłeś mi coś doradzić - Straciłem przyjaciela, ale zyskałem pewność, że prawdziwi przyjaciele istnieją.
Trzecia cecha, za którą Cię podziwiałem to Twoja wrażliwość i delikatność. Byłeś delikatny i wrażliwy niczym płatek róży na mrozie, taki piękny, a taki kruchy! Łatwo można było Cię skrzywdzić, zranić, gdyż za bardzo ufałeś ludziom, za bardzo w nich wierzyłeś, a oni to wykorzystywali. Potrzebowałeś pozytywnych opinii na swój temat, ciepłych słów, a tymczasem tak często dostawałeś jedynie hejt i brak zrozumienia, a mimo to nigdy nie przestałeś w nas wierzyć. Potrafiłeś nas zrozumieć za każdym razem. Gdybym Cię nie znał, powiedziałbym zapewne, że jesteś naiwnym marzycielem z głową w chmurach. Ale ja Cię znam i wiem, że jesteś... Kurde... Byłeś jednym z najbardziej twardo stąpających po ziemi ludzi, jakich kiedykolwiek dane mi było poznać. Byłeś realistą i mimo tego, że mogło Cię zranić już jedno złe słowo, nigdy nie przestałeś wierzyć w ludzi.
Nie rozumiem jeszcze jednego: dlaczego odsunąłeś od siebie Petera? Przecież on Cię kochał. Ja bym chciał, żeby Michi był przy mnie do końca. Tym bardziej, że Pero teraz jest naprawdę nieszczęśliwy. Szkoda mi go. Niedługo urodzi mu się dziecko, a on nie jest w stanie nawet się z tego cieszyć. To smutne i to ta cecha, co do której nie jestem pewien, czy była Twoją zaletą, czy raczej wadą... Tak, chodzi mi o to, że zawsze chciałeś uszczęśliwiać ludzi. Stwierdziłeś, że dla Petera będzie lepiej, jak wróci do swojej dziewczyny, Miny. Czyś Ty do reszty zwariował?! On nigdy nie kochał jej tak, jak kocha Ciebie! Wiem, chciałeś oszczędzić mu cierpienia i zapewnić jakąś przyszłość. To słodkie, ale i głupie!
Przepraszam. Nie powinienem się na Ciebie złościć. Chciałeś dobrze.
Pewnie myślałeś, że nasz żal po... Po tym wszystkim szybko się skończy, że wrócimy do normalności i zapomnimy o wszystkim... Nie wiem, czy to się tak da, Kamil. Ja już zawsze będę tęsknił... Jak mam nie tęsknić za kimś, z kim spędziłem tyle czasu? Kto dał mi tyle ciepła i zrozumienia? Kto mnie akceptował, nawet wtedy, gdy przyszedłem i powiedziałem Ci, że jestem gejem. Nie robiłeś mi żadnych psychoanaliz, nie pytałeś o nic. Po prostu mnie przytuliłeś i powiedziałeś, że rozumiesz. Jak mam nie tęsknić za kimś takim?
Gdyby tylko można było cofnąć czas... Czy jestem jedynym, który o tym marzy?
Czasem czujesz... Cholera... Czułeś... Czasem czułeś się słabszy. To normalne. Często twierdziłeś, że jest coś do poprawienia, ocierałeś się o perfekcję, a i tak skromnie mówiłeś, że to nie Twoja zasługa, a przynajmniej nie tylko. Zamykałeś nam usta, kiedy próbowaliśmy Ci powiedzieć, jak fantastyczny jesteś. A przecież byłeś niesamowity. Tak, wiem, czułeś się już tym zmęczony. Nic dziwnego. Od tak dawna ciągle byłeś w czołówce, ciągle walczyłeś o najwyższe miejsca. W Pyeongchangu w pierwszym konkursie zabrakło szczęścia. Lecz tym razem w Vikersund starczyło tego szczęścia by stanąć na najwyższym, najwspanialszym stopniu podium. Wygrałeś to. Tak, właśnie Ty! Ty to zrobiłeś, ponieważ jesteś najlepszy, właśnie Ty, nikt inny.
Lotnikiem nigdy nie byłeś. Zawsze wolałeś skocznie normalne i duże. Tym razem zająłeś szóste miejsce, ale to nie ma znaczenia, ponieważ wygrałeś RAW AIR! W swoich skokach dotknąłeś ideału!
Tak, wiem, nie czułeś się jak wielki mistrz, nie lubiłeś, gdy tak się Ciebie określało, ale Kamil, jak inaczej mamy mówić? Przecież byłeś, jesteś i pozostaniesz wybitnym skoczkiem.
Kiedyś prosiłeś, by nie porównywać Cię do Adama Małysza, ponieważ jesteś zupełnie innym człowiekiem, ale chyba mogę powiedzieć, że uczeń przeskoczył mistrza? Niewątpliwie Adam jest i pozostanie tym, który u Was to wszystko zaczął, ale o ileż trudniejsza była kontynuacja tej drogi, jaką podążał Wasz wielki autorytet. Nie jest łatwo przecierać szlaki, a to było zadanie Adama. Ale przecież jeszcze trudniejsze jest wchodzenie na nowy szczyt, gdy miało się takiego poprzednika. Kiedy trzeba trzymać w ryzach tą wielką chęć podążania własną drogą, kiedy trzeba zapanować nad tą gorącą głową, co tak często nie wychodzi Maćkowi.
Imponowałeś mi za każdym razem. Choćbyś nawet zajmował dalekie miejsca. W Oslo byłeś dopiero szósty i mogliśmy dostrzec cień irytacji na Twojej twarzy. A przecież jesteś... Byłeś doskonałym aktorem. Twoje życie boleśnie nauczyło Cię pokory. Wiedziałeś, że lepiej nie oczekiwać zbyt wiele, tylko robić po prostu swoje.
Mimo wszystko dziękuję. Za to wszystko, co dzięki Tobie zyskałem. Dziękuję.
Krafti.
CZYTASZ
Letters: the King is dead Kamil Stoch
FantasyTego się nie spodziewasz! Zaskakujące zwroty akcji, tajemnicze zniknięcia, miłość, śmierć, strata i nadzieja. To właśnie tutaj znajdziesz. Zapraszam! Miłej lektury!