40. Na służbie

175 31 13
                                    

Kilka dni wcześniej...

-Ale dlaczego my? – Karolina Rachwał patrzy na swojego przełożonego, Jacka Nowaka, ze zdziwieniem – To nie nasz rewir i w ogóle co mielibyśmy tam robić?

-Zbierają najlepszych policjantów z całej Polski. Pojedziesz z Olą.

-No dobra, ale po co?

-To pogrzeb mistrza olimpijskiego, pojawią się tłumy. Będzie nawet pan prezydent. Szefostwo obawia się jakiegoś ataku czy coś w tym rodzaju. Lepiej dmuchać na zimne.

-No okej, a nie mogłabym jechać z Krzyśkiem?

-Poproszono o ciebie i Olę Wysocką.

-Kiedy?

-Jak najszybciej. Wracajcie do domów, spakujcie się na cztery dni i jedźcie tam.

-Jasne.

Policjantka wychodzi. Czuje się dziwnie. Skoki narciarskie to nie jest bynajmniej jej świat, ale słyszała o Kamilu Stochu. Oglądała też ostatnie wiadomości. Pogrzeb miał być za dwa dni. Dość czasu, żeby ludzie zdążyli przełożyć ważne spotkania i zarezerwować pokoje w hotelach. Dość czasu także na to, aby zaplanować jakąś większą akcję. Karolina już nie raz była świadkiem podobnych wydarzeń, chociaż jak dotąd nie doszło do większej tragedii. Jednak… Tam będzie obecny prezydent oraz zapewne wszyscy skoczkowie, a także rodzina i przyjaciele mistrza. Trzeba im zapewnić bezpieczeństwo. Lepiej dmuchać na zimne niż się sparzyć. Wraca do domu, pakuje się. Znów dzwoni, tym razem do Aleksandry Wysockiej.

-Cześć Ola, słyszałaś już nowinę?

-Cześć. Że jedziemy razem do Zakopanego? Słyszałam. Też mi się to nie uśmiecha, ale rozkaz, to rozkaz.

-Jesteś gotowa?

-Oczywiście. Czekam na ciebie na komendzie.

-Okej, będę tam za kilkanaście minut.

Rozłącza się bez pożegnania. Ma dziwne przeczucia. Niby ten wyjazd to rutyna. Od czasu do czasu ściąga się policjantów z całego kraju do ochrony większych imprez, jednak to wydarzenie różni się znacząco od tamtych. Przede wszystkim jest to pogrzeb kogoś, kogo ludzie kochali i uważali za swojego idola. Może się pojawić mnóstwo fanatyków, którzy nie rozumieją, że pogrzeb to uroczystość tylko dla najbliższych, którzy będą chcieli wejść do kościoła, by także odprowadzić swojego bohatera w ostatnią
podróż.

Kiedy wreszcie docierają na miejsce po rozdaniu zadań, mają razem patrolować okolice hotelu, w którym zatrzymali się skoczkowie. Jest wieczór. Aleksandra marzy już tylko o prysznicu i położeniu się spać. Ten dzień był już i tak zbyt długi, a to jeszcze nie koniec.

-Szkoda go – Aleksandra czuje, że musi o tym porozmawiać ze swoją koleżanką z pracy – Był taki młody! Wiesz, że dopiero w maju skończyłby trzydzieści jeden lat?

-Rzeczywiście młody. Młodszy ode mnie. Znałaś go?

-Tak trochę. Nie jestem zapaloną fanką skoków, ale czasem się zdarzy, że obejrzę jakiś konkurs. A ty?

-Nie przepadam za tym. Dla mnie to taki sam sport jak piłka nożna. I pewnie tu też rządzą pieniądze.

-E, chyba przesadzasz – Ola marszczy brwi. Nie podziela tego zdania, ale nie chce też się kłócić. Przez pewien czas kontynuują marsz w ciszy. Wtedy Karolina coś zauważa.

-Patrz – Wskazuje kogoś ręką. Mężczyzna idący przed nimi wydaje się być pogrążony w myślach. Idzie jakby na pamięć, nie zwracając uwagi na otoczenie. Aleksandra go rozpoznaje.

Letters: the King is dead Kamil StochOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz