{I} Innocence is gone.

6.9K 311 86
                                    

Betty wydęła pogardliwie usta. Patrzyła się na jedynego oprócz niej członka Blue&Gold. Człowieka, którego nie lubiła jak mało kogo. Więcej, ona nim pogardzała! Zawsze chodził w szarej czapce, jeansowych i zużytych ubraniach. Zmarszczyła nosek. Ciekawe, czy się w ogóle myje! Nie, ona, Elizabeth Cooper, nie da rady pracować dłużej z kimś takim, jak Jughead Jones. Wprawdzie znała go od pół roku i nie rozmawiała z nim dużo, ale zawsze wyglądał jej na creepa. Samotny, dobrze znany wszystkim outsider szkolny, worek treningowy dla lepszych od niego. Betty chodziła do tej szkoły pół roku od przeprowadzki do Riverdale, ale już stała się jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Oczywiście przyznawała cicho, że może być to zasługa jej najlepszej przyjaciółki, słynnej Veronici Lodge.

-Jones, podejdź tu do mnie - Betty wyrwała go z lektury jakiejś starej książki. Chłopak zmarszczył brwi i stanął przed biurkiem dziewczyny. Jughead zapisał się do Blue&Gold parę tygodni po Betty, więc to ona była tu technicznie szefem.

-O co chodzi? Mam napisać znów za ciebie jakiś artykuł? - chłopak wydął wargi, a pogarda wręcz z niego kipiała. Widać było, że jego odczucia co do Betty są wzajemne.

-Nie. Uznałam, że w Blue&Gold nie ma miejsca dla nas obojga. Innymi słowy, zwalniam cię. - dziewczyna popatrzyła mu w oczy z satysfakcją. Wiedziała, że bardzo lubi pisać, więc wywalenie go na zbity pysk było świetną okazją do zemsty. Zemsty za co? Za to, że istnieje.

-Nie możesz... - chłopakowi zabrakło słów.

-Ależ mogę. Właśnie to robię.

-Niby dlaczego?!

-Ja nie muszę mieć powodów, Jones.

-Czyli jesteś zimną suką z wyboru, tak? - zmierzył ją złym spojrzeniem, a Betty aż otworzyła usta na tą obelgę. - Zresztą, nieważne. Mam nadzieję, że sprawiło ci to choć małą satysfakcję. Inaczej uznałbym, że masz jakiś merytoryczny powód, a o to cię nie podejrzewam. - Rozzłoszczony chłopak szybko wyszedł z sali, zostawiając dziewczynę w stanie głębokiego szoku. Jeszcze nikt tak do niej nie powiedział! Nikt się nie odważył! A tu jakiś outsider ze złej strony miasta nazwał ją suką! Tego Betty Cooper nie wybacza. Podeszła do jego biurka, pragnąc znaleźć coś, co ośmieszy i zniszczy Jugheada Jonesa doszczętnie. Tak, by wrócił do niej na kolanach z przeprosinami... Otworzyła pierwszą szufladę i pod stertą papierów znalazła list w kopercie, bez żadnego podpisu. Może to do jakiejś wybranki serca tego idioty pomyślała dziewczyna i szybko rozerwała papier.

• • •

Droga Jellybean, u mnie wszystko w porządku. Oczywiście odkąd Was nie ma i tata jest w więzieniu, jest mi ciężko, ale radzę sobie. W szkole tak jak zawsze. Nie masz pojęcia, jak za Tobą tęsknię. Za Tobą i za mamą. Wiem, że nigdy nie przeczytasz tych wszystkich moich listów. Nigdy ich nie dostaniesz, bo dokąd miałbym je wysyłać? Robić papierowe samolociki i rzucać nimi w księżyc o północy? A może zakopać w ziemi? Pisanie tych listów nie ma i nigdy nie miało sensu. Zmarli nie czytają wiadomości. Nawet gdyby chcieli, mają cały czas zamknięte zmysły. Ale mi to pomaga. Jesteś i byłaś, moja mała siostrzyczko, jedyną osobą której mogłem zaufać i kochać bezgranicznie. A teraz Cię nie ma, a ONA znów chce, żebym poszedł do Sióstr. Nie rozumie, że to najgorsze miejsce, do jakiego mógłbym trafić, ja, niepraktykujący katolik po przejściach. Tam nawet nie ma wifi! Ale się nie dam...

-Co ty robisz? - lekturę przerwał jej lodowaty głos Jugheada. Betty zdezorientowana i speszona poderwała się z krzesła, na którym siedziała podczas czytania listu. Spojrzała na rozzłoszczonego chłopaka i próbowała mu odpowiedzieć, ale głos ją zawiódł. Patrzyła na niego i uświadomiła sobie, jaką świnią była. Nic nie wstrząsa człowiekiem tak bardzo jak wiedza o własnym okrucieństwie. Szkoda tylko, że żeby przejrzała na oczy, musiała zagłębić się w smutną historię swojej ofiary.

-Ja... Ja... Przepraszam - zdołała w końcu wyszeptać. Chłopak chyba nie zwrócił na to uwagi, bo powiedział zgorzkniałym tonem:

-Kiedy cała szkoła się dowie, Cooper, że Jughead Jones, samotnik, sierota, pośmiewisko całej szkoły, którego wszyscy gnębią ot tak, dla funu, pisze listy do zmarłej dwa lata wcześniej siostry?

-Ale... Ale... Co? - zdołała wydukać dziewczyna.

-Nie udawaj, Cooper. Wiem, że chętnie to wykorzystasz. Nienawidzisz mnie. Więc proszę. Już się przyzwyczaiłem. - Zabrał papiery z biurka i wyszedł.

Dziewczyna zbladła i ukryła twarz w dłoniach. Jak można być tak złym człowiekiem, jakim ona się stała?

Cichy Krzyk // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz