{XIV} Beautiful words don't heal your pain.

3.3K 240 32
                                    

Nie było jej w szkole. Jughead sprawdził wszędzie, gdzie się dało. Zaczynał się coraz bardziej niepokoić. Dzwonił do niej co pół godziny, ale od jakiegoś czasu odzywała się poczta głosowa. Nie mógł się skupić na lekcjach. Co chwila przypominały mu się wizje Betty z rozoranymi nadgarstkami.

-Ja bym się poddała. Nie mam silnej woli przetrwania. Pewnie wylądowałabym w wannie z podciętymi żyłami...

"Nie mówiła tego na poważnie" - próbował przetłumaczyć sobie chłopak. "Oczywiście, że to było na poważnie! Chciała się już kiedyś zabić. Widziałem echo śmierci w jej oczach. Takie samo jak u mnie."

•••

Juggie, wiem, że nie wybaczysz mi tego co piszę. Wiem, że mnie nie rozumiesz i Cię to boli. Wiem, że nie wybaczysz mi tego, co mam zamiar zrobić. Nie wiem natomiast, czy w ogóle kiedykolwiek przeczytasz ten list. Czy moja matka Ci go da, czy spali jako ostatnią pozostałość po największym zawodzie w jej życiu. Ale chcę, żebyś mi obiecał jedno: masz się nie obwiniać. Wiem, że dla kogoś postronnego głupio by to brzmiało, bo nigdy nie miałeś najmniejszego udziału w moim bólu. Byłeś wręcz balsamem na moje świeże rany. Ale jest ich za dużo, Juggie. Za dużo cięć zadawanych słowami. Za dużo wyzwisk. Poniżania. Matka powiedziała mi raz, że gdyby ojciec mnie zgwałcił, to nie byłaby na niego zła. Nie mogę już tego znieść. Nie mogę się jej postawić, bo czeka mnie coś dużo gorszego niż wcześniej. To wszystko się piętrzy i kumuluje do tego stopnia, że nawet pisząc ten list słyszę to, że jestem bezwartościowym kawałkiem mięsa. Że powinnam cieszyć się z takiej matki, która potrafi być szczera. Ja nie umrę dzisiaj, Juggie. Ja umarłam już dużo wcześniej, a tylko Ty i moi przyjaciele utrzymywali moją pustą skorupę na powierzchni życia. Te dwa tygodnie, przez które miałam okazję lepiej Cię poznać... To były jedne z najpiękniejszych w moim życiu. Uwielbiam Twój motocykl i uwielbiałam jeździć nim, przytulona do Twoich pleców. Kiedy siedzieliśmy wczoraj na lunchu, zanim przyszła matka, i Ty byłeś obok mnie, wśród moich przyjaciół, i mogłam Cię przytulać i siedzieć z głową na Twoim ramieniu... Czułam się szczęśliwa. Miałam wszystko, czego pragnęłam. Wspominając te nieliczne chwile szczęścia odwlekam to, co nieuniknione. Bo prędzej czy później i tak by do tego doszło, Jug. Mówiłam Ci kiedyś, że nie mam woli przetrwania. Tak żałuję, że robiąc to, ranię Cię. A Ty zostałeś zraniony wystarczającą ilość razy. Ale proszę, wybacz mi. Ja po prostu nie chcę już istnieć.
Kocham Cię.
Betts.

•••

Arch, Ronnie, Kev i Cher. Mam nadzieję, że prędzej czy później otrzymacie tą wiadomość. Chciałabym Wam podziękować za te pół roku. Byliście najlepszymi przyjaciółmi, jakich mogłam sobie wymarzyć. Kocham Was wszystkich bardzo mocno i jest mi przykro, że mogę Was zranić. Ale już nie mam siły.

V, kochałam nasz team. Mam nadzieję, że poradzisz sobie ze wszystkimi problemami i razem z Archiem dacie radę. ( Zawsze Wam kibicowałam!)

Arch, nie bądź głupi i zatroszcz się o dziewczynę, którą kochasz od trzech lat.

Cher, błagam Cię, powiedz wreszcie Toni co do niej czujesz. Już czas uświadomić rodziców, że świat nie jest czarno-biały. Ma też przepiękne barwy.

Kev, mam nadzieję, że znajdziesz sobie w końcu kogoś, z kim będziesz chciał być nie tylko przez jeden dzień, czy nawet miesiąc, ale przez całe życie.

Mam do Was ostatnią prośbę. Jug. Zróbcie wszystko, żeby jakoś to przeżył. Kocham Was wszystkich i wysyłam milion całusów.

Betty.

Cichy Krzyk // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz