{XXIX} I miss you more than I thought I would.

2.6K 185 30
                                    

Tęskniła za nim. Każdego dnia coraz bardziej. A rozmowy telefoniczne nie uśmierzały tej tęsknoty. One ją potęgowały, tym bardziej, że Jughead zachowywał się jak nie on. Był coraz częściej opryskliwy, kończył połączenie jakąś głupią wymówką i nie mówił jej już, że ją kocha. Brakowało jej tego. Veronica, z którą również rozmawiała prawie codziennie, też się o niego martwiła. Przestał siadać z nimi przy stoliku na lunchu, wymawiając się pracą nad artykułami z B&G. Stacjonował więc codziennie pod drzewem z laptopem, nie biorąc już nawet jedzenia ze stołówki. Ronnie powiedziała, że w ciągu tego miesiąca schudł strasznie. Kiedyś też był szczupły, ale teraz przypominał cień samego siebie. Wszystko to strasznie martwiło Betty, której w Nowym Yorku powodziło się nieźle z dala od matki i ojca. Jednak codziennie przed snem płakała, chcąc tylko znaleźć się znów w ramionach swojego chłopaka.

•••

-Jughead! - Minęły dwa miesiące od wyjazdu Betty. Chłopak całkowicie odizolował się od swoich przyjaciół, coraz częściej nie odbierał telefonów od swojej dziewczyny. Veronica jednak się nie poddawała i co jakiś czas próbowała zagadać chłopaka. - Jughead! - Skończyli właśnie lekcje i brunet siadał na motocykl z zamiarem pojechania do domu, kiedy usłyszał znajomy głos. Odwrócił się do Veronici z ostentacyjnym westchnieniem, ale dziewczyna nie traciła werwy.

-Przepraszam cię bardzo, ale co ty wyprawiasz?

-O co ci chodzi?

-Jak to o co mi chodzi. Zachowujesz się jak nie ty. Czasem zastanawiam się czy po wyjeździe Betty ktoś nie zamienił tego słodkiego, wrażliwego i opiekuńczego chłopaka w aktualnego ciebie.

-Bardzo możliwe. - Jughead odwrócił się, chcąc wsiąść na motocykl, kiedy poczuł dłoń dziewczyny na ramieniu.

-Podwieź mnie.

-Co? - Chłopak zmarszczył brwi.

-Dzisiaj Arch nie może robić za mojego szofera. Proszę, podwieziesz mnie?

Jughead zaczął wyczuwać jakiś podstęp i chciał już się wymigać, ale jednocześnie czuł się tak samotny i tak tęsknił za towarzystwem, że się zgodził. Veronica siadła za nim i objęła go w pasie. Ruszył i spytał się jej gdzie chce jechać.

-Jedź do swojego domu.

-Czemu?

-Bo ja też tam chciałam pojechać.

-Ponawiam pytanie: czemu?

-Bo masz świetny ekspres do kawy. Jug, błagam! Jak myślisz? Zamierzam przeprowadzić z tobą poważną rozmowę w sprzyjającym środowisku.

-To może lepiej do Pop's?

-Czemu nie chcesz, żebym przychodziła do ciebie do domu? Przecież wcześniej tam nawet spałam.

-Po prostu...

-Ale dobra. Jak pojedziemy do Pop's, to w końcu coś zjesz.

-Ronnie...

-Bez dyskusji.

Dojechali do baru. Siedli przy jednym z wolnych stolików i Veronica zaczęła zamawiać jedzenie. Jughead okrągłymi oczami patrzył na dziewczynę, bo zamówiła trzy duże burgery, frytki, colę i dwa owocowe shake'y.

-Zjesz tyle?

-Ty zjesz. Dla mnie jest tylko shake.

-Ale...

-Żadne ale. Jedz to wszystko na mój rachunek. Nie mogę patrzeć na te twoje zapadnięte policzki.

-Ale ja nie jestem głodny. - Chłopak desperacko próbował się wymigać od jedzenia. Ostatnio nic mu nie smakowało. Pił tylko kawę i czasem zrobił sobie jakieś kanapki. Jego apetyt, który wrócił nawet po żałobie dwa lata temu, teraz zniknął, wydawałoby się, bezpowrotnie. Nie wiedział, czy to z tęsknoty za Betty, czy z powodu codziennych wypraw do Greendale. Nigdy nie miał najmniejszych problemów podczas przewozu towaru, ale za każdym razem czuł strach i mdlące poczucie winy, że czynnie przyczynia się do rozwoju narkotykowego światka. Dowiedział się też czegoś o zastraszającym go gangu. Był to kiedyś stary, renomowany gang motocyklowy, w którym wszyscy jego członkowie byli uważani za część rodziny. Nazywali się Serpents. Węże. Jednak trzy lata temu zginął ich ostatni przywódca, a winę podobno ponosił za to ojciec Jugheada. Wtedy w szeregach grupy powstał rozłam. Jedni chcieli dokonać zemsty za wszelką cenę, nawet wieloletniego więzienia. Inni chcieli żyć dalej i odpuścić ryzykowny rewanż. Ci wybrali na nowego przywódcę w miarę nowego członka, bardzo charyzmatyczną osobę. Malachai. I nagle okazało się, że cały gang zastał postawiony w stan oskarżenia i na nich została złożona wina w sprawie starego przywódcy. Niektórzy zdążyli uciec, ale większość trafiła za kratki. Dowody nie były niezbite, więc tylko na dwa lata. Ale i tak wszyscy odebrali to jako potwarz. Malachai postanowił, że dobre czasy się skończyły i Serpents powinno zakończyć swoją działalność. Powołał nowy gang, Ghoulies, gdzie miał dużo większą władzę niż wcześniej. Członkowie byli jednak w większości ci sami. Kiedy wyszli z więzienia, zajęli się nielegalnymi interesami z tajemniczym Sugarmenem z Greendale. On tworzył dragi, a oni je dostarczali i rozwozili po szkołach i miejscach publicznych. Trzepali na tym sporą forsę. A Jughead został ich pionkiem.

-Hej, Jug. - Veronica pomachała mu ręką przed twarzą. Nie zauważył, jak bardzo się zamyślił. - Masz to wszystko zjeść. - Brunetka pokazała na gigantyczną porcję, która w międzyczasie pojawiła się na stoliku.

-Ale... - Próbował jeszcze oponować, ale Ronnie nie przyjmowała odmowy.

-Jedz, a ja w międzyczasie opowiem ci co u twojej dziewczyny, bo słyszałam, że ostatnio nie masz czasu z nią rozmawiać. - Chłopak spuścił głowę i chciał coś wtrącić, ale dziewczyna mu na to nie pozwoliła. - Nie nie nie. Ty wcinasz te pyszne burgery, a ja mówię. Betty powodzi się nieźle, ale tęskni. Tęskni za tobą. Coraz bardziej. Czemu to sobie robisz? - Zadała nagle pytanie. - Czemu? Przecież widzę, że cierpisz. Ty ją kochasz, co do tego nie mam wątpliwości. A ona kocha ciebie. Więc czemu robisz wszystko, żeby zakończyć wasz związek?

Chłopak poczuł się przejrzany. Skulił się delikatnie i zaczął żuć entuzjastycznie burgera, chociaż przed chwilą nie był głodny. Veronica zauważyła, że trafiła w czuły punkt.

-Cieszę się, że w końcu jesz, ale nie uciekniesz w ten sposób od odpowiedzi. Czekam.

-Ronnie, to nie tak.

-A jak? Błagam cię, Jug, czytam z ciebie jak z otwartej księgi.

-Ja po prostu się znudziłem tym związkiem na odległość. - Zmyślił na poczekaniu.

Veronica wbiła w niego zszokowane spojrzenie i wydusiła:

-Większej bzdury w życiu od ciebie nie słyszałam.

Cichy Krzyk // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz