{XLII} Would you still love me the same?

2.8K 186 43
                                    

-Wiem, że pewnie to wszystko jest dla ciebie trudne. Rozumiesz, ja, dzwoniący do ciebie, a potem... Ale nie musiałaś przyjeżdżać. Nie musisz zostawać. - Podczas całego swojego wywodu ani razu nie spojrzał na Betty. - Wiesz, że ja tego od ciebie nie oczekuję. - Mimowolnie zacisnął dłoń w pięść i od razu poczuł tam rękę Betty, rozplatającą jego palce i bawiącą się nimi. Rozpraszało go to. - Wiem, że masz chłopaka i naprawdę nie chcesz być w tym mieście i...

-Jughead.

-I po prostu...

-Jughead. - Przerwała mu po raz drugi, kładąc delikatnie dłoń na jego piersi. Wyczuła szybkie bicie jego serca. - Boli cię jeszcze? - Wymruczała.

-Serce? Zawsze będzie.

-Nie e. Chodziło mi bardziej o dziurę, którą masz na środku klatki piersiowej, ale jak widzę, ciebie ona zupełnie nie zajmuje. - Betty przesiadła się z krzesła na krawędź jego łóżka. Jughead patrzył się na nią z niejakim zdziwieniem i zmieszaniem. Był pewny, że po jego przemowie dziewczyna wyjdzie i już nigdy więcej jej nie zobaczy.

-Jug. - dotknęła jego policzka, przekręcając jego głowę w swoją stronę. Chłopaka mimowolnie przeszedł przyjemny dreszcz. - Czekałam dwa tygodnie, aż się obudzisz. Z każdym dniem coraz bardziej się załamywałam, bo nic się nie działo. Bałam się, że już nigdy nie będę mogła powiedzieć ci czegoś, co ty mi już powiedziałeś. Że nie dasz mi tej szansy. Że będziesz chciał mieć jak zawsze ostatnie słowo. - Uśmiechnęła się lekko, gładząc jego włosy. Na twarzy chłopaka malował się milion różnych emocji. Od nadziei, po smutek. Betty przybliżyła się do niego, aż ich czoła się zetknęły, a blond włosy przemieszały z czarnymi. Spojrzała mu głęboko w oczy. - Jug... - Zaczęła lekko ochrypłym ze zdenerwowania głosem. Jej oddech drażnił chłopaka, który jedyne na co miał ochotę, to zasmakować jej ust. - Jug. - Położyła mu dłonie na policzkach. - Kocham cię, Jug. - Brunet przez chwilę myślał, że się przesłyszał. - Zawsze cię kochałam i nigdy nie przestałam. Chociaż chciałam. Chciałam to zrobić niejednokrotnie. Ale zawsze... - Dotknęła palcem jego warg. - Zawsze pierwszą i ostatnią rzeczą, jaką miałam w głowie, byłeś ty. Tak za tobą tęskniłam... - Wtuliła się w jego szyję. Jej oddech łaskotał jego kark. Chłopak powoli podniósł swoje jeszcze osłabione ręce i umieścił je na plecach blondynki.

-Ja też za tobą tęskniłem. - Wtulił nos w jej włosy. - Czasem tylko myśl o tobie dawała mi siły do dalszego życia. Jakbyś pchała mnie do przodu, mimo że ja niejednokrotnie wolałem się poddać. - Dziewczyna oderwała się od niego i spojrzała poważnie w jego oczy.

-Wszystko wiem, Juggie. Ile musiałeś wycierpieć. Żeby chronić mnie i Veronicę. Nigdy nie wybaczę sobie, że z ciebie zrezygnowałam. Że nie zauważyłam, jak źle jest. - Jughead dotknął dłonią jej policzka. - Dziewczyna mimowolnie wtuliła się w nią.

-Betts. Ja to wszystko robiłem, żeby cię chronić. Chciałem, żebyś ze mną zerwała i zachowywałem się jak rasowy dupek. I tak dziwiło mnie, że tyle ze mną wytrzymałaś. - Dziewczyna zaśmiała się, ciągnąc go lekko za końcówki włosów. Potem znów przybliżyła się do twarzy Jugheada.

-Teraz nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - Wyszeptała i pocałowała delikatnie chłopaka, który jednak złapał ją za talię i przyciągnął bliżej siebie. Teraz prawie na nim siedziała. Uśmiechnęła się i przygryzła Jugheadowi wargę, na co on jęknął prosto w jej usta. To była twarz, na którą mogłaby patrzeć codziennie i się nie znudzić. To są oczy, które zawsze będzie uwielbiać. To są usta, które mogłaby całować i całować, dopóki starczy jej sił i tchu. Wreszcie, po tylu miesiącach, poczuła się znowu cała. Nie brakowało żadnej części jej serca.  Wszystko było na swoim miejscu.

•••

W końcu, kiedy już nie mogła złapać tchu, z niechęcią oderwała się od chłopaka. Uśmiechnęła się do niego szeroko i jeszcze raz przytuliła. Nie chciała już go nigdzie puszczać. Już go więcej nie opuści.

-Betts. - Wymruczał cicho Jughead obok jej ucha. - Przecież ty masz chłopaka. V mi mówiła.

-Miałam. Teraz jestem wolna jak ptak. - Uśmiechnęła się i pocałowała go w nos. - Ale wydaje mi się, że ten stan nie potrwa długo.

-Betty... - Jego twarz trochę się zmieniła. - Malachai... Ghoulies... Na pewno dowiedzą się, że żyję i będą chcieli się zemścić. I...

-Nie ma mowy. - Dziewczyna położyła mu palec na ustach. - Jakoś damy sobie radę z tymi dupkami. WSPÓLNIE. - Zaznaczyła ostatnie słowo. - Już cię więcej nie opuszczę. Wybij to sobie z głowy, pacanie.

-Tak? - Uśmiechnął się chytrze. - A gdzie będziesz mieszkać?

-U ciebie.

-A jeśli ci nie pozwolę?

-Pozwolisz, jeśli będziesz chciał odzyskać swoje ciuchy. - Zaśmiała się złośliwie, pokazując na swój podkoszulek. Poczuła wokół siebie ramiona chłopaka.

-No. Na takie groźby muszę przystać. - Powiedział, całując ją w czoło. - Kocham cię, wiesz?

-Wiem. Ja też siebie kocham.

-Ej!

-No dobra. Ciebie trochę też.

-A ja bym powiedział, że nawet bardziej niż trochę. - Wymruczał jej do ucha.

-Wygrałeś. - Zarzuciła mu ręce na ramiona i znów pocałowała. Chciała zatracić się w swoim szczęściu i w jego ustach. Przede wszystkim w jego ustach.

•••

Minęły następne trzy dni, podczas których Jughead wracał do sił. Betty nie opuszczała go nawet na krok, jakby bojąc się, że jeśli oddali się na więcej niż pięć metrów to chłopak znowu zaśnie. Często przychodziła Veronica z Archiem i Cheryl, ale od swojego przebudzenia Jughead nie widział Toni i to trochę go martwiło. Uspokoiła go jej dziewczyna.

-Jug. TT nie jest już małą dziewczynką. Ma parę ważnych spraw do załatwienia, ale na pewno niedługo się tu zjawi.

-Rozumiem. Chciałem jej tylko podziękować za wstawienie się za mną w tamtą noc. To było bardzo odważne. I głupie. - Dodał po chwili zastanowienia. - Wam już dziękowałem za pomoc. Ale jeszcze raz nie zaszkodzi.

-Dobra dobra. Już tak nie słódź, Jug. - Przerwał mu ze śmiechem Archie.

-Właśnie. Nie orientujecie się może, gdzie jest moja czapka? - Wskazał na gołą głowę. - Czuję się bez niej jakoś nieswojo w waszym towarzystwie.

-A w Betty nie? - Veronica wskazała głową na dziewczynę przytuloną do boku chłopaka.

-Nie. - Jughead pocałował ją w czubek głowy. - W Betty nie.

Cichy Krzyk // BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz